Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
John Hollinger, bo o nim mowa, to jeden z bardziej cenionych analityków popularnego płatnego serwisu sportowego „The Athletic”. Wcześniej przez wiele lata był dziennikarzem ESPN, a także w wielu innych mniej znanych, lecz nie mniej ciekawych redakcjach poświęconych koszykówce. Jeszcze w latach 90. przy dopiero raczkującym Internecie zakładał stronę internetową, która podtytule miała napis „dla kibiców myślących”.
W skrócie – Hollinger nie jest krzykaczem, rzucającym efekciarskimi opiniami celem szukania szybkiego poklasku. W gronie amerykańskich dziennikarzy zajmujących się NBA wyróżnia się tym, że przez kilka lat pracował po drugiej stronie barykady – był prezydentem ds. sportowych w Memphis Grizzlies, gdy zespół ten święcił duże sukcesy w składzie z Markiem Gasolem i Mike’em Conleyem.
Kilka dni temu, mniej więcej wtedy, gdy Jeremy Sochan rozgrywał całkiem przyzwoity mecz przeciwko Portland Trail Blazers (16 punktów, 7 zbiórek, 3 asysty) Hollinger wspólnie z innym dziennikarzem Nate’em Duncanem nagrywali swój podcast. Spójrzcie na kilka akcji Polaka z tego meczu i posłuchajcie krótkich, acz dosadnych, opinii Hollingera na temat polskiego koszykarza.
Mocne, prawda?
Pal licho ten śmiechem na temat zasadności eksperymentu z wystawianiem Sochana na pozycji rozgrywającego. To zagranie Popovicha od początku było co najmniej ryzykowane. Tak naprawdę przez wielu traktowane jako ruch, który miał Spurs pozwolić jeszcze jeden sezon spędzić na dnie tabeli, by mieć większą szansę na wysoki wybór w drafcie. Nie był nim nigdy szczególnie mocno zachwycony ani sam Sochan, ani też osoby będące blisko Spurs, nie nazywające się Gregg Popovich. Chociażby David Robinson, gdy pytaliśmy go o to podczas listopadowej wizyty w San Antonio.
Ale wrzucanie Sochana do worka graczy, nad którymi już w połowie drugiego sezonu NBA powiewa czerwona flaga? Przekładając amerykańską nomenklaturę na polski zabrzmiało to mniej więcej tak: „został wybrany w Top10 draftu, ale w drugim sezonie nie zrobił żadnego postępu, więc nie wykluczam, że w NBA nigdy nie będzie wyróżniającym się zawodnikiem”.
Naprawdę grubo. Przyszłość pokaże, czy John Hollinger miał rację. Póki co nie warto się szczególnie mocno rozwodzić nad tym, czy tego typu skrajna opinia jest efektem jego faktycznego braku wiary w skalę talentu 20-letniego Polaka, czy też jednak specyfiki obecnych mediów i samych podcastów, które nie premiują wyważonych opinii polegających na pochwale cierpliwości.
Przypomnijmy jednak fakty. Gdy Jeremy Sochan wiosną 2022 roku był wybierany przez San Antonio Spurs z 9 numerem draftu, wszyscy eksperci, który zawieszali obok niego jakąkolwiek czerwoną flagę, wskazywali na jeden defekt w grze Polaka – jego podejrzany rzut. „Jeśli w przyszłości będzie trafiał za 3 na akceptowalnym poziomie 35 procent, będzie w tej lidze kimś” – słyszeliśmy zewsząd.
Jak wygląda skuteczność Polaka w rzutach z dystansu w dwóch pierwszych sezonach gry w NBA?
Sezon 2022/23 – 24,6 procent (przy średnie 2,4 rzutu na mecz)
Sezon 2023/24 – 37,8 procent (przy średnie 2,4 rzutu na mecz)
OK, rywale wciąż nie bronią rzutów Polaka, zostawiając mu mnóstwo miejsca, ale wyższa skuteczność jest zauważalna. Najlepszym wyznacznikiem postępów rzutowych koszykarzy bywa często skuteczność rzutów wolnych. Jak to wygląda w przypadku Sochana?
Sezon 2022/23 – 69,8 procent
Sezon 2023/24 – 76,2 procent
Resztę statystyk Polak ma na bliźniaczym poziomie do swojego sezonu debiutanckiego. Czy to tak duże rozczarowanie, biorąc pod uwagę na jak głęboką wodę został rzucony przy zmianie pozycji na boisku przez Popovicha i fakt, że przy nowej roli jego USG% (czyli liczba akcji kończonych rzutem, stratą lub faulem) zmalał?
Gdyby Sochan częściej grał tak bezproduktywnie, jak w ostatnim – faktycznie wyjątkowo dla siebie nieudanym – meczu z Blazers (2 punkty, 4 zbiórki i 4 asysty w ciągu 29 minut), mielibyśmy większe obawy, słysząc takie opinie jak ta Hollingera. Póki co możemy jednak zachować, myśląc o postępach naszego jedynaka w NBA, spokój. Podobny do tego, który zachowuje słysząc krytyczne opinie pod swoim adresem sam Sochan.
Hating and harassing on Christmas Day is madness, sad people man, hope you find love somewhere you need it! Feel bad for y’all. ❤️ Merry Christmas, stay blessed everyone!
— Jeremy Sochan (@JeremySochan) December 25, 2023
Przypomnijmy – mówimy o koszykarzu, który dopiero w maju skończy 21 lat i zgodnie z amerykańskimi przepisami będzie mógł legalnie kupić piwo.
Coś nam mówi, że rok 2024 będzie dla niego jeszcze lepszy. Jak bardzo? Z polskiej perspektywy możemy to zacząć obserwować już w noc sylwestrową. Gdy największe fajerwerki będą powoli przycichać i wybije godzinie 1 w San Antonio rozpocznie się mecz Spurs z najlepszą póki co drużyną trwającego sezonu NBA Boston Celtics.
Sochan kontra Jayson Tatum? To może być niespodziewany wystrzał!
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
2 komentarze
Szokująca tylko dla polskich dziennikarzy, którzy tak się podniecili Sochanem, że nie patrzą trzeźwo. Przeciętny gracz jakich w NBA było, jest i będzie tysiące. Żaden potencjał na gwiazdę, to gość który co roku musi udowadniać, że należy mu się miejsce w lidze.
リアルラブドール 人形のような生活で示唆に富む喜びを獲得する方法–4つの死刑執行人のアイデア