Strona główna » Wielkie bitwy o finał: 5 przewag Spójni nad Kingiem
PLK

Wielkie bitwy o finał: 5 przewag Spójni nad Kingiem

0 komentarzy
Skoro Spójnia wygrała w Szczecinie z Kingiem w kwietniu, to dlaczego nie może również w maju? Zespół ze Stargardu po wyeliminowaniu Anwilu miał prawo uwierzyć, że w tej lidze może pokonać każdego. Ma ku temu boiskowe argumenty, choćby świetną w ostatnich meczach obronę.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

5 przewag Kinga Szczecin nad Spójnią Stargard – czytaj TUTAJ >>

1. „Teraz to wszystkie numery świata

Jeżeli wygrywasz trzy mecze z rzędu i eliminujesz z gry największego faworyta do mistrzostwa, to chyba nie musisz się już w tej lidze nikogo obawiać? Spójnia po sensacyjnym, ale przecież na boisku zasłużonym, pokonaniu Anwilu, musiała otrzymać gigantyczny zastrzyk pewności siebie.

Koszykarze zobaczyli, że koncepcje Sebastiana Machowskiego działają, że wystarcza im atletyzmu i talentu na walkę z najlepszymi. Skoro dało się wygrać najważniejszy mecz we Włocławku, prowadząc od pierwszej do ostatniej minuty, to z pewnością jest to również możliwe w Szczecinie. Tym bardziej, że mistrzowie na własnym parkiecie zaliczają w tym sezonie potknięcia.

2. Absolutny brak ciśnienia

Jeden awans (i wielki sukces) już jest w kieszeni, ale presji nadal nie będzie. To Anwilowi zaczęły się trzęść ręce i nogi po pierwszej, a zwłaszcza drugiej porażce. Także w rywalizacji z Kingiem Szczecin, Spójnia niczego nie musi, ma tylko wielką szansę i możliwości. Spokojny styl pracy i bycia trenera Machowskiego udziela się też jego zawodnikom, chłodna głowa i analityczne podejście często w playoff oznaczają więcej, niż szeroka rotacja i przewaga atletyzmu.

3. Seria wyrzucona do kosza

Jeśli przegrywasz z kimś 10 razy z rzędu, to możesz wpaść w kompleksy. Ale jeśli okazuje się, że i tego rywala można jednak pokonać, w dodatku na jego parkiecie, znów wszystko staje się możliwe. Spójnia całkiem niedawno, w kwietniu, przełamała wreszcie serię porażek z lokalnym rywalem, wygrała w Szczecinie 103:101, zaskakując rywala znakomitą ofensywą. Strzelcy ze Stargardu Brown, Daniels czy Simons byli poza zasięgiem obrony Kinga – może ten rywal będzie im tak pasował także w półfinale?

4. Ten niewygodny Langović

Niesamowity Zac Cuthbertson nie może przecież kryć wszystkich! Tutaj w defensywie wykazać będzie się musiał Tony Meier, bardzo trudne zadanie czeka też Michele’a Kysera. Ktokolwiek to będzie, może się spodziewać sporych trudności w pojedynku z Aleksandarem Langoviciem, który w ćwierćfinale napsuł mnóstwo krwi wysokim zawodnikom Anwilu, choćby w decydującym, piątym meczu, gdy zdobył 17 punktów.

Leworęczny, 23-letni podkoszowy, bywa równie nieszablonowy, co wszechstronny – wykończy akcję pod koszem, dobrze rzuca za 3 punkty. Może w sporym stopniu odciągać uwagę obrony od najważniejszych zawodników Spójni, czyli strzelców z obwodu.

5. Obrona na elitarnym poziomie

Z każdym kolejnym meczem ćwierćfinału, defensywa Spójni wchodziła na wyższy poziom, a rywal nie potrafił znaleźć na nią lekarstwa. Na początku serii Anwil potrafił zdobyć 98 punktów w meczu, aby skończyć na 77 w decydującym starciu. Narzucenie wolnego tempa sprawia, że ofensywnie nastawionym zespołom zdarza się gubić rytm. Potężni środkowi, Wes Gordon i Adam Łapeta na tyle skutecznie „murują pomalowane”, że Spójnia ma mniej dylematów dotyczących odpuszczania kogoś na obwodzie. Jeśli przeciwnik nie wyrwie piłek i nie pobiegnie do kontrataku, w ustawianej grze może mieć spore problemy ze zdobywaniem punktów.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet