Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Największy banał, jaki można usłyszeć, przy okazji potencjalnych zmian personalnych w drużynach sportowych w trakcie trwania rozgrywek? „Trenera zawsze łatwiej wymienić niż skład„. Banał, ale i brutalna – choć nie zawsze sprawiedliwa względem trenerów – prawda. Wyjątki bywają, lecz najczęściej potwierdzają regułę.
Sześć kolejek trwającego sezonu PLK stanowi już pewną próbka badawcza. Nic dziwnego, że pierwsze mniej lub bardziej uzasadnione plotki o potencjalnych zmianach na stanowisku trenera zaczynają żyć własnym życiem i pracować na miano „nieoficjalnych informacji”.
Aby przekonać się kogo dotyczą, wystarczy spojrzeć na dolne rejony tabeli PLK. Wojciech Bychawski z Arki Gdynia może spać spokojnie. Jego klub ma nieco inne priorytety, a na dodatek nie przegrał jeszcze żadnego ważnego meczu w kontekście walki o utrzymanie. Zastal to też klub nieco inny niż wszystkie i obecne 2-4 może uchodzić po prostu za sukces Davida Dedka.
Trenerzy pięciu pozostałych drużyn z większą liczbą porażek niż zwycięstw mają już jednak powody do zaniepokojenia. Który z nich największe?
1. Żan Tabak. Już wcale nie taki „nie do zwolnienia”?
Oczekiwania przedsezonowe: 6. miejsce w rankingu „Kluby PLK oceniają kluby PLK”, walka o medal.
Rzeczywistość: 10. miejsce (2-4) i oblicze zespołu sprawiającego wrażenie mentalnie wyczerpanego wielomiesięcznym, średnio udanym sezonem.
Gdyby skupić się tylko na zaawansowanych statystykach – nie jest wcale tak źle. Trefl ma piąty atak w PLK (113,0 ORtg) i, przynajmniej potencjalnie, ogromne ofensywne rezerwy do uwolnienia. Defensywa kuleje, lecz przecież i pod tym względem z czasem powinno być lepiej. Tym bardziej, że zespół nie gra w europejskich pucharach i na brak okazji do treningów nie narzeka.
Ale porażki na własnym parkiecie z drużynami z Lublina i Słupska bolą. Dziwią także takie mecze jak ten ostatni, przegrany 73:80 w Stargardzie, gdy potencjalni liderzy drużyny Jarosław Zyskowski i Andy Van Vliet spędzają na boisku poniżej 20 minut.
Atmosfera panująca w szatni sopockiego zespołu z każdą porażką gęstnieje. Zawodnicy z coraz mniejszym entuzjazmem spoglądają na rozwiązania taktyczne typu „w każdej akcji gramy hand off na środku boiska”. Tymczasem terminarz Trefla nie rozpieszcza. W następnej rundzie sopocianie zagrają w Ostrowie Wielkopolskim, a później podejmą Legię.
Żan Tabak podpisał z Treflem wiosną 2022 roku trzyletni kontrakt. Jego jednostronne rozwiązanie ze strony klubu mogłoby okazać się wyjątkowo kosztowne. Jeszcze kilka tygodni temu, gdy przypominaliśmy, że z ostatnich 15 meczów o stawkę w Polsce Chorwat z Treflem wygrał zaledwie dwa z ligowych kuluarów na pytanie o to „jak pewna jest posada trenera?” dochodziły odpowiedzi „Tabak nie jest trenerem, którego można zwolnić, to się po prostu nie wydarzy – nigdy w życiu!”.
Cztery mecze i dwie porażki później, zadając to samo pytanie, można już usłyszeć nieco inny ton odpowiedzi: „właściwie nie wiadomo co przyniesie przyszłość”. Jak twierdzą lepiej zorientowani w temacie – to szokująco duża zmiana. Nawet, jeśli niczego nie przesądza.
Kolejnych pięć meczów w PLK: Stal (w), Legia (d), Twarde Pierniki (w), Arka (d), Sokół (w).
Niebezpieczeństwo utraty posady: 50 procent.
2. Paweł Turkiewicz. Zostanie pięć lat w Gliwicach
Oczekiwania przedsezonowe: 15. miejsce w rankingu „Kluby PLK oceniają kluby PLK”, walka o utrzymanie.
Rzeczywistość: 16. miejsce (0-6), w którym nie ma ani krzty przypadku.
Lekki szok, ogromne niedowierzanie – te dwa odczucia towarzyszyły wielu, gdy na początku czerwca światło dzienne ujrzała informacja o tym, że szefowie GTK postanowili podpisać ze swoim starym-nowym trenerem pięcioletni kontrakt. Takie umowy na stanowisku trenera są normą w NBA, ale w Europie? W PLK? Nawet wspomniany wyżej Tabak, wracając do naszej ligi z opinią „cudotwórcy” po udanych latach 2019-21 w Zielonej Górze, otrzymał w Sopocie „jedynie” trzyletnią gwarancję zatrudnienia.
Niestety, trener GTK już po kilku pierwszych tygodniach sezonu siedzi na gorącym krześle. Jego zespół przegrał na własnym parkiecie dwa bardzo ważne mecze z rywalami z dolnych rejonów tabeli (Arka i Zastal) i jako jedyny pozostaje bez zwycięstwa.
Czy posada Turkiewicza jest faktycznie zagrożona? Z naszych informacji wynika, że klub z Gliwic jeszcze w minionym tygodniu próbował poprawić polską część składu. Nie można więc wykluczyć, że obecny trener dostanie jeszcze szansę wzmocnienia/przebudowy drużyny.
Z ewentualnym rozwiązaniem kontraktu z Pawłem Turkiewiczem szefowie GTK nie mieliby tak dużych problemów jak Trefl, chcąc zwolnić Tabaka. Obecny trener i tak zostanie w Gliwicach przez najbliższych 5 lat. Gwarancja zatrudnienia obejmuje jedynie pracę w Akademii, o czym zresztą klub tak naprawdę informował już przy podpisywaniu umowy.
Kolejnych pięć meczów w PLK: Dziki (w), Czarni (d), Spójnia (d), Stal (w), Legia (w).
Niebezpieczeństwo utraty posady: 50 procent.
3. Oliver Vidin. Tylko McCullum może go już uratować?
Oczekiwania przedsezonowe: 5. miejsce w rankingu „Kluby PLK oceniają kluby PLK”, ponowna walka o finał.
Rzeczywistość: 11. miejsce (2-4) i dopiero 13. atak w PLK (ORtg na poziomie 105.4).
O tym, jak bardzo źle wygląda gra wicemistrzów Polski napisaliśmy w ostatnich dniach chyba już wszystko. Błędy w budowie składu przed sezonem i słabsza postawa polskiej części zespołu powodują, że Śląsk z 10 meczów wygrał zaledwie 2. I to nieprzekonująco z dwiema drużynami zamykającymi tabelę PLK.
Oliver Vidin nie był pierwszym wyborem Śląska przed sezonem. Ba, ponowne zatrudnienie go we Wrocławiu było jedną z większych sensacji transferowego lata w PLK. Wcześniej Serb miał przecież za sobą zostawić w tym mieście spaloną ziemię, gdy wiosną 2021 roku wybrał ofertę z Zielonej Góry. Wyjątkowo bogatego w wyraziste osobowości wrocławskiego środowiska koszykarskiego Vidin nie kupił. Hulające od weekendu po stolicy Dolnego Śląska plotki o rychłym powrocie Jacka Winnickiego mówią na ten temat wszystko.
Nadzieję Śląska (i Vidina) na wyjście z kryzysu pozostaje Kendale McCullum – to naprawdę potencjalnie świetny rozgrywający. Terminarz ligowy wrocławianom też sprzyja – dwa kolejne mecze ligowe Śląsk rozegra na własnym boisku z Zastalem i Dzikami. Jeśli ma jeszcze pod wodzą Vidina wygrywać – to tu i teraz.
Kolejnych pięć meczów w PLK: Zastal (d), Dziki (d), Czarni (w), Spójnia (d), Stal (w).
Niebezpieczeństwo utraty posady: 50 procent.
4. Marek Łukomski. Czy najgorsze już za nim?
Oczekiwania przedsezonowe: 11. miejsce w rankingu „Kluby PLK oceniają kluby PLK”, brak zagrożenia spadkiem.
Rzeczywistość: 14. miejsce (1-5) i najmniej efektywny atak w PLK (ORtg na poziomie 103.1).
Kontuzje podstawowych Polaków (Filip Struski, Marcin Nowakowski), błędna decyzja sędziów pozbawiająca zwycięstwa w meczu z Dzikami w Warszawie i przede wszystkim zażegnany dopiero pod koniec ubiegłego tygodnia ogromny problem finansowy. Nie, trener klubu z Łańcuta nie miał łatwego początku sezonu 2023/24.
Marek Łukomski do pracy na Podkarpaciu ma ze swojego rodzinnego Szczecina ponad 800 km. W sobotę po efektownym zwycięstwie z Czarnymi Słupsk mógł w końcu odetchnąć z ulgą. Ale to nie znaczy, że nie ma się już czym martwić. Terminarz go nie rozpieszcza – Sokół czekają teraz dwa trudne mecze u siebie (ze Spójnią i Stalą), a później seria czterech w halach rywali (Warszawa – z Legią, Toruń, Sopot, Gdynia).
Wyzwanie sportowe spore, a czy zespół przystąpi do tych meczów w pełnym zestawieniu? Nic nie jest przesądzone. Nie można wykluczyć, że szukając oszczędności, klub z Łańcuta ostatecznie prędzej lub później zdecyduje się na uszczuplenie składu, jeśli znajdzie chętnych na przejęcie kontraktów najlepiej opłacanych (Adam Kemp, Corey Sanders) graczy.
Oczekiwania przedsezonowe względem zespołu pozostaną jednak na Podkarpaciu raczej niezmienne.
Kolejnych pięć meczów w PLK: Spójnia (d), Stal (d), Legia (w), Twarde Pierniki (w), Trefl (w).
Niebezpieczeństwo utraty posady: 20 procent.
5. Mantas Cesnauskis. Jubileusz na horyzoncie
Oczekiwania przedsezonowe: 10. miejsce w rankingu „Kluby PLK oceniają kluby PLK„, powrót do ścisłej ligowej czołówki.
Rzeczywistość: 13. miejsce (2-4) oraz bilans małych punktów lepszy jedynie od drużyn z Gliwic i Gdyni.
Nie tak łatwy do sklasyfikowania przypadek. Gdyby nie wygrany minimalnie mecz z Legią, przy 1-5 – byłoby bardzo źle. Gdyby nie przegrany w kuriozalnych okolicznościach mecz z Toruniu, przy 3-3 – byłoby całkiem OK. Czarni mają na koncie (mimo wszystko) cenne wyjazdowe zwycięstwo z Sopocie, ale grą nikogo nie rzucają na kolana.
Trudno dyskutować z twierdzeniem, że trener Cesnauskis po raz drugi z rzędu przed sezonem zbudował skład, który nie gwarantuje ani walki o medale, ani nawet występu w playoff. Rok temu dość sprawnie udało mu się jednak wybrnąć z popełnionych latem błędów i po dokonaniu korekt bez większych problemów zameldować się z Czarnymi w ćwierćfinale. Dużą niespodzianką byłoby, gdyby teraz Cesnauskis nie otrzymał podobnej szansy ponownie. Aczkolwiek – gdyby Czarni przegrali najbliższy mecz w Gliwicach… Później terminarz zrobi się jedynie trudniejszy.
17 grudnia powinno minąć pięć lat od momentu, gdy Mantas Cesnauskis został trenerem Czarnych. W nomenklaturze ślubnej ta rocznica określana jest mianem „drewnianej”. Co bardziej wymagający kibice ze Słupska, słysząc o tym i przypominając sobie dość toporny styl gry swojej drużyny, mogą się znacząco uśmiechnąć.
Kolejnych pięć meczów w PLK: GTK (w), Śląsk (d), King (w), Anwil (d), MKS (d).
Niebezpieczeństwo utraty posady: 20 procent.
Kiedy twoim zdaniem ruszy trenerska karuzela w PLK?
Kiedy dojdzie się pierwszej zmiany na stanowisku trenera w trwającym sezonie PLK? #plkpl
— SuperBasket (@superbasketpl) October 30, 2023
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
1 komentarz
Wybraliście trenerów, którzy mają ujemny bilans. Wiem, że to zabrzmi dziwnie, ale do tego grona można by rozważyć dopisanie … Wojciecha Kamińskiego. Niby bilans ma „zero”, a nawet na „plus” (uwzględniając europejskie puchary), ale gra „L” raczej nie powala. Wydaje się, że mecze z Dzikami i Czarnymi były do wygrania. Cieszy zwycięstwo ze Spójnią. Ale potem był mecz ze Stalą, podczas którego komentatorzy Polsatu wprost powiedzieli, że „L” nie prezentuje poziomu OBL. Zwycięstwo z Arką nie jest dla mnie do końca miarodajne, bo jest to drużyna na swój sposób specyficzna, ponieważ ma w składzie tylko jednego gracza zagranicznego. Choć być może ten mecz będzie początkiem lepszej gry.
Myślę, że oczekiwano lepszego startu „L”. Zobaczymy więc, czy ponad 3-letnia współpraca pana Wojciecha nie dobiegnie wkrótce końca.