Strona główna » Dzień dobry PLK: Elektrownia Włocławek
PLK

Dzień dobry PLK: Elektrownia Włocławek

0 komentarzy
Wokół tak elektrycznej organizacji jak Anwil, eksplozje są bardziej prawdopodobne, niż w przypadku innych faworytów. Nie jesteś lepszą drużyną koszykówki jeśli nie wygrywasz meczu. Seria Stal vs. Śląsk jest zdecydowanie najchętniej oglądanym ćwierćfinałem.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Elektrownia Włocławek

Na pewno lepiej jest przejmować się bardzo, niż nie przejmować się wcale. Jednak to przejmowanie się; te buzujące wokół koszykówki emocje są we Włocławku na krajową skalę – jest piękne i absolutnie niepowtarzalne. Anwil jest klubem bardzo dobrze zorganizowanym, znów zbudował bardzo mocny skład za duże pieniądze – ma wszystko, żeby odnieść sukces. Ale jednocześnie jest organizacją „elektryczną”, co dodaje kolorytu, ale odnoszenie sukcesów lekko utrudnia.

Żaden inny klub koszykarski w Polsce, żadna organizacja, kibice, ludzie wokół, całe niemal miasto z okolicami, nie przejmowaliby się aż tak bardzo taką sytuacją, jak remis 2:2 w serii do 3 wygranych, w pojedynku ze znacznie niżej notowanym rywalem. Trwa to zresztą cały rok – nigdzie indziej nie przeżywa się przecież aż tak bardzo sezonu ogórkowego, potem rundy zasadniczej, nie przejmuje tak bardzo każdym słowem, a nawet przecinkiem w mediach. Nigdzie nie ma popularnej listy dyskusyjnej, na temat której wszyscy podkreślają, że nie nigdy jej nie czytają, a potem oczywiście codziennie czytają.

Użyłem określenia „elektryczny”, bo brzmi lepiej niż „spięty” czy „zestresowany”, ale oznacza z grubsza to samo. Dlatego właśnie, przed decydującym meczem ze Spójnią, Anwil – bardziej niż każdy inny faworyt w takiej sytuacji – ma pewien potencjał, aby znów zaliczyć spektakularną wtopę, niczym w pamiętnej serii z Czarnymi Słupsk. Niezależnie od faktu, że na każdej pozycji ma lepszego gracza.

Napięcie wystrzeliło w górę już po pierwszej porażce w Stargardzie, po drugiej przegranej sięgnęło zenitu i utrzymuje się od trzech dni na najwyższych poziomach.

Lepszy nie przegrywa

W poprzednim numerze pisałem o uporczywym wmawianiu, że playoff to czas weteranów. Mam jeszcze jedną, popularną koszykarską kalkę, która niezmiennie zadziwia. Chodzi o twierdzenie, że ktoś był lepszym zespołem, ale jednak przegrał. Albo przynajmniej był lepszy przez większość meczu.

Od dziecka, oglądając liczne transmisje zawodów lekkoatletycznych, podziwiałem biegaczy na średnim dystansie, np. 800 metrów, którzy przyjmowali taktykę trzymania się przez sporą cześć biegu na końcu stawki, aby na ostatnich zakrętach przypuścić szturm, często kończący się sukcesem, nawet jeśli o włos. Nie przypominam sobie, że ktoś kiedyś twierdził, że gość będący liderem po 400 metrach, a potem oglądający plecy zwycięzców, „był lepszy” przez połowę biegu.

I tak samo jest w koszykówce, która jest przecież bardzo wymiernym sportem, w którym meczów nie wygrywa się przez przypadek. Nie jesteś lepszą drużyną, jeśli prowadzisz po 3 kwartach np. 70:60, ale twoi kluczowi gracze mają już problemy z faulami, a spuchnięty lider oddycha rękawami, albo siada mu psychika. Nie jesteś lepszą drużyną, jeśli prowadzisz przez większość meczu, a w decydującej kwarcie zdobywasz 10 punktów. Przegrałeś finisz, to przegrywasz cały bieg.

Tak piszę, bo słychać to było w wielu miejscach przy okazji – skądinąd rewelacyjnego – ćwierćfinału Legii z Kingiem. Że niby zespół z Warszawy był lepszy w Szczecinie w obu meczach, tylko gospodarze jakoś tam szczęśliwie uratowali się w końcówkach. No jednak nie. Gdyby Legia była lepsza (albo chociaż równa) nie wracałaby do domu z wynikiem 0:2.

Śląsk i Stal (w TV) ponad konkurencją

Podobnie jak w pierwszych seriach ćwierćfinałów, także tym razem pojedynki Śląska Wrocław ze Stalą Ostrów wzbudziły wyraźnie większe zainteresowanie telewidzów niż pozostałe spotkania (transmisję z Ostrowa śledziło ponad 40 tys. osób). Poniżej średnie wyniki oglądalności ostatnich meczów na podstawie badań Nielsen Audience Measurement, bez transmisji internetowych.

Czwartek, Legia vs. King (mecz 3), godz. 20.00, PS 3 – ok. 26.5 tys.

Piątek, MKS Dąbrowa vs. Trefl (mecz 3), godz. 17.30, PS 3 – ok. 18.8 tys.

Sobota, Legia vs. King (mecz 4), godz. 20.30, PS 3 – ok. 20.5 tys.

Niedziela, Śląsk vs. Stal (mecz 4), godz. 20.30, PS 2 – ok. 49. 4 tys.

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet