Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Po ciężkich chwilach na boisku, jak i poza nim, nad Łańcutem zaświecił promyk nadziei na lepszą przyszłość. Także sportową – koszykarze Sokoła zagrali najlepszy mecz w sezonie i pokonali wyżej notowaną (ale grającą w kratkę) drużynę ze Słupska.
Mimo dobrych ostatnich występów Tylera Cheese’a, trener Marek Łukomski postanowił nie zmieniać pierwszej piątki i na pozycji rzucającego obrońcy ponownie wystawił Mateusza Szczypińskiego. W Czarnych nadal nieobecny był Paweł Leończyk i trener Mantas Cesnauskis musiał korzystać z zaledwie 8-osobowej rotacji.
O pierwszej połowie można śmiało zapomnieć, gra była fatalna z obu stron. Wystarczy wspomnieć o zaledwie 2 celnych trójkach obu zespołów i łącznej skuteczności na poziomie 34%. Symbolem marnej dyspozycji rzutowej były chybiane rzuty spod samej obręczy. Królował w nich po stronie Czarnych Verners Kohs, a po stronie Sokoła – Adam Kemp, ale ten przynajmniej nadrabiał ofensywnymi zbiórkami.
Do przerwy Czarni prowadzili 32:30, a trenerzy Balibrea czy Gronek pewnie szeroko się uśmiechnęli, widząc taki wynik po 20 minutach gry.
W przełomowych dla wyniku spotkania minutach 4. kwarty bardzo dobrze zagrał duet Tyler Cheese i Biram Faye. To dzięki nim Sokół wyszedł na prowadzenie 75:68. Zespół Marka Łukomskiego zaczął dominować, a w szeregi Czarnych wlała się frustracja. Daniel Szymkiewicz i Michał Michalak zaliczyli faule niesportowe, a przewaga gospodarzy urosła na tyle (82:69), że goście ze Słupska nie zdołali już wrócić do meczu.
W zespole Mantasa Cesnauskisa dwoił się Michalak (18 pkt, 5 zb i 3 as), próbujący być i rozgrywającym, i egzekutorem akcji swojego zespołu. Mocniej w ataku pomagał mu jedynie Kohs (19 pkt.). Kibice ze Słupska po raz kolejny w tym sezonie mogą mieć pretensje do swojego duetu obwodowego Macio Teague & Mike Caffey – gra Czarnych najlepiej wyglądała, gdy obu zawodników nie było na parkiecie.
Sokół po burzliwym tygodniu wygrywa pierwsze spotkanie w tym sezonie, co może być punktem zwrotnym dla tej drużyny. Nie zawiódł lider Corey Sanders (23 pkt. i 7 as.), a świetną drugą połowę zaliczyli Chesse (20 pkt) i Faye. Ten drugi dał drużynie bezcenną energię z ławki, szczególnie w obronie.
Sokół wyrwał się się z ostatniego miejsca tabeli (zostawił tam GTK Gliwice) i pozytywnie nakręcony, w następną niedzielę podejmie u siebie PGE Spójnię Stargard.
Statystyki z meczu Sokół Łańcut – Czarni Słupsk >>
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
2 komentarze
Nie wiedziałem, że w Słupsku dalej są Energa Czarni Słupsk.
zgadza się ekstaza popiołek w ekstazie aż wypieków dostał i trądzika