Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Oczywiście, po latach nikt nie będzie szczególnie pamiętał fatalnej końcówki sezonu w wykonaniu zespołu z Sopotu. 10 porażek w 12 ostatnich meczach i fakt, że Trefl dopiero rzutem na taśmę (dzięki zwycięstwu Legii z Zastalem w ostatniej kolejce) awansował do playoff – to wszystko mocno obciążało Żana Tabaka. Niewiele mniej – fakt, że zespół pod koniec sezonu zgromadził więcej obcokrajowców niż miał dla nich miejsc w składzie meczowym.
Mimo to sezon 2022/23 w historii Trefla będzie pamiętany gównie jako ten, w którym klub po raz pierwszy od 9 lat zdobył jakiekolwiek trofeum. Sięgnięcie po Puchar Polski de facto już w lutym uratowało sezon sopockiego klubu w oczach kibiców, jeszcze zanim drużynę dopadł kryzys. Tamten sukces podtrzymał wysoką reputację chorwackiego trenera.
Podpisując rok temu 3-letnią umowę z Treflem, Tabak otrzymał od klubu władzę absolutną. Mógł decydować nie tylko o polityce transferowej, ale także chociażby o zasadach współpracy z dziennikarzami. Złośliwi żartowali, że Tabak wybrał nawet producenta, który dostarczył opony zimowe do klubowego autokaru.
W końcówce sezonu, szczególnie po sprowadzeniu Strahinji Jovanovicia, szefowie Trefla patrzyli już jednak na kolejne poczynania transferowe Tabaka z rosnącym zdziwieniem i coraz kwaśniejszą miną. Trener, dysponując naprawdę dużym budżetem – zdaniem wielu zbliżonym do tych Śląska Wrocław i Legii Warszawa – uparcie powtarzał jednak, że „odpowiedzialność bierze na siebie”. Nieudana końcówka sezonu spowodowała, że po zakończeniu przegranego 1:3 ćwierćfinału ze Śląskiem Trefl stanął na rozdrożu.
Tabak w nieoficjalnych rozmowach sugerował nawet, że może odstąpić od umowy. Zgodnie z jej zapisami mógł się wycofać do połowy czerwca. Ostatecznie już teraz poinformował jednak, że z tej opcji nie skorzysta. Dzięki temu Trefl oficjalnie poinformował, że ma trenera na sezon 2023/24.
Decydując się na pozostanie w Sopocie, chorwacki szkoleniowiec musiał się jednak zobowiązać do tego, że ruchy transferowe – choć wciąż pozostające w jego gestii – w większym stopniu będzie konsultował z szefami klubu. Jego prezes Marek Wierzbicki może nie wprost, ale jednak przyznał, że pod względem wsparcia (finansowego także) Tabak mógł w poprzednim sezonie liczyć naprawdę na wiele.
– Z pełną odpowiedzialnością mogę powiedzieć, że zrobiliśmy wszystko, aby pomóc drużynie. Musimy wyciągnąć wnioski i w przyszłym sezonie postawić kolejny krok. Cieszę się, że będziemy chcieli to zrobić, mając za trenera Żana Tabaka – przekonuje prezes klubu.
– Cieszę się, że zostaję w Treflu Sopot – komentuje sam Tabak. – Kiedy sezon się skończył musiałem porozmawiać z rodziną i właścicielami klubu, aby podjąć odpowiednią decyzję. Budowę składu rozpoczniemy od polskich zawodników, a następnie skupimy się na graczach zagranicznych – zapowiada.
Jeśli chodzi o polskich graczy Chorwat może być pewny, że w kolejnym sezonie zawodnikami Trefla będą Jarosław Zyskowski jr (rok temu podpisał podobnie jak trener trzyletni kontrakt) oraz Błażej Kulikowski i Jakub Urbaniak. Ważny kontrakt, choć z opcją odstąpienia od niego, ma także Michał Kolenda.
Problemy Trefl może mieć natomiast z zatrzymaniem Andrzeja Pluty juniora. Koszykarz, który niebawem skończy 23 lata, w minionym sezonie udanie zadebiutował w reprezentacji Polski, a w lidze trafiał rekordowe w karierze 39 procent rzutów za 3. W końcówce sezonu z meczu na mecz tracił jednak minuty gry i miejsce w hierarchii zawodników Trefla. Był to także efekt poboczny sprowadzenia przez Tabaka Jovanovicia.
Z naszych informacji wynika, że po zakończeniu sezonu ani Andrzej Pluta jr nie był szczególnie zainteresowany przedłużeniem współpracy z Tabakiem, ani Tabak niespecjalnie był skłonny umieścić tego gracza na liście swoich transferowych priorytetów. Pluta może – a może nawet powinien – chcieć poszukać sobie drużyny, w której w kolejnym sezonie mógłby odgrywać większą rolę.
Czy obie strony wrócą do stołu negocjacyjnego? Biorąc pod uwagę nieszczególnie wielki wybór polskich koszykarzy gwarantujących odpowiedni poziom gry – nie sposób tego wykluczyć. Chcąc zatrzymać Plutę w składzie, szefowie Trefla będą jednak zmuszeni zgodzić się na pokaźną podwyżkę jego kontraktu. Przed kończącym się sezonem reprezentant Polski podpisał z sopockim klubem umowę o wartości ok. 250 tys. zł. W kolejnym liczy na kontrakt opiewający na kwotę zbliżoną do 400 tys.
Oferta od jego agenta leży już na biurkach prezesów kilku klubów PLK. Jeśli Trefl się nie pospieszy, mimo niemałej stawki, ktoś może się skusić. Nie ma wielu polskich koszykarzy, którzy przed skończeniem 23 lat dawali tego typu przebłyski jak Pluta w marcowym meczu ze Stalą.
Niespełna dwa tygodnie po tym spotkaniu ze Stalą do szatni Trefla wkroczył Strahinja Jovanović.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
2 komentarze
To jaki to budżet mają i jaki ma WKS i Legia?
Taki Pluta może dostać prawie 100k euro? To dobre pieniądze patrząc na mierny poziom ligi. Aczkolwiek prawie 20 lat lepszą kasę zarabiali topowi zawodnicy w WKS i Anwilu.
Grający Zawsze O Najwyższe Cele Wielki Żan, mając hajs i przywileje, wywalczył ósme miejsce.
Miał „zapytania” z rosji… to określa pozycję w świecie trenerskim.
Robić to samo, tymi samymi ludźmi i oczekiwać zmian… ciekawe podejście Trefla.