Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Dzień Dziecka w Słupsku
Czarni na 1. czerwca szykują niespodziankę. Mają zdradzić nazwiska dwóch nowych, polskich zawodników. Tajemniczymi postaciami, co wiedzą już chyba wszyscy między Ustką a Lęborkiem, mają być Daniel Szymkiewicz i Szymon Wójcik. Oba ruchy bardzo ciekawie, może to choć częściowo słupskim kibicom osłodzi pożegnanie z Jakubem Musiałem.
Małżeństwo z rozsądku
W Sopocie głośno się do tego nie przyznają, ale z przebiegu ubiegłego sezonu Trefl raczej zadowolony nie był. Tym bardziej, że układanka była bardzo kosztowna. Ostatecznie uznano, że trener Żan Tabak, nawet jeśli i miał słabszy sezon, wciąż jest zdecydowanie najlepszą opcją. Założono mu jednak kontrolę rodzicielską Ustalono jedynie, że „od teraz” transfery klubu będzie też konsultował z klubem. Będziemy patrzeć uważanie, jak to wyjdzie w praktyce.
Od wzruszenia do wzruszenia
Radosław Piesiewicz lubi sobie popłakać.
Wszyscy pamiętamy piękną i poruszającą historię (do tego prawdziwą!) o tym, jak prezes PLK zdecydował się równolegle być też prezesem PZKosz. Piesiewicz opowiedział ją Sportowym Faktom. Leciało to tak:
„Kibice Anwilu w trakcie przerwy zawołali mnie do siebie. Nie ukrywam, że z dużą dozą niepewnością podszedłem do sektora zajmowanego przez fanów z Włocławka. Nie wiedziałem, co mogą chcieć ode mnie. A oni… zaczęli mi przybijać piątki i dziękować za to, co robię dla polskiej koszykówki. Zakręciła mi się łza w oku, poczułem dumę z tego, co udało się osiągnąć w ciągu tych kilku miesięcy. Nie ukrywam, że to był przełomowy moment, bo początkowo byłem bardzo sceptyczny do tego pomysłu. Widziałem siebie głównie w zarządzaniu ligą. Jednak po rozmowie z tymi kibicami uznałem, że warto powalczyć o prezesurę w Polskim Związku Koszykówki”.
Dziś z kolei ukazał się wywiad z Radosławem Piesiewiczem na łamach Wprost. Prezes tak opowiada o swoich początkach na czele Polskiego Komitetu Olimpijskiego:
„Pierwszego dnia po objęciu stanowiska w PKOl łzy mi poleciały ze względu na to, co tutaj zastałem. Delikatnie mówiąc, było strasznie pod każdym względem organizacyjno-biurowym. Wtedy gdybym mógł, cofnąłbym czas. Zakasałem jednak rękawy, zacząłem zmieniać i teraz, po miesiącu jestem pozytywnie nastawiony.”
PKOL zatem już wypiękniał, ale co będzie się działo w PZKosz, skoro wrażliwy prezes ma teraz również inne zajęcia? Piesiewicz zapewnia:
„Więcej odpowiedzialności i spraw związanych z pracą codzienną spadnie na wiceprezesów – Grzegorza Bachańskiego, Marka Lembrycha, czy Marcina Staniczka, którzy będą musieli podzielić te obowiązki, za które ja byłem odpowiedzialny. Oczywiście gospodarskim okiem będę patrzył i pomagał koszykówce przez cały czas, do końca mojej kadencji. Ciężka codzienna praca nas nobilituje i napędza.”
Nie wiem, jak Wy, ale ja czuję się uspokojny!
* Poza tym z wątków koszykarskich w rozmowie z Wprost mamy prezesowskie standardy. W skrócie: Adam Waczyński i Marciun Gortat są źli. Pierwszy chciał zmienić trenera reprezentacji, a drugi nic nie robi dla koszykówki.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
1 komentarz
Korekta znowu dostała wolne… Nie wiem za co ten człowiek bierze pieniądze.