Strona główna » Reprezentacja Polski koszykarzy jeszcze nigdy nie wygrywała tak często

Reprezentacja Polski koszykarzy jeszcze nigdy nie wygrywała tak często

1 komentarz
Rozpoczęli od pokonania Estonii i na pokonaniu Estonii – póki co – skończyli. Polscy koszykarze mają za sobą najlepszą serię 22 meczów w najnowszej historii. Wygrali aż 16 z nich. Zanim w niedzielnym finale w Gliwicach powalczą o kolejne zwycięstwo, zatrzymajmy się na chwilę przy tym osiągnięciu. Warto.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Dla kibiców koszykarskiej reprezentacji pamiętających jej występy po upadku Muru Berlińskiego – to istna aberracja. Polacy nigdy w tym czasie nie wygrywali równie regularnie.

Pamiętacie te słowa Mateusza Ponitki po poniedziałkowym, efektownym zwycięstwie z Bośnią i Hercegowiną – powtarzane w ciągu kilku minut dwukrotnie – o tym, że Polska to już po prostu „duży zespół? Były wymowne i – miejmy nadzieję, że niedzielnym finał turnieju w Gliwicach ostatecznie to potwierdzi – mogły być prawdziwe.

Potwierdzone w piątek oficjalnie przez PZKosz. przedłużenie o trzy lata kontraktu z Igorem Miliciciem nie może dziwić. Nawet, jeśli znaczna część polskich koszykarzy za nim nie przepada, Chorwat z polskim paszportem jest po prostu skuteczny. Aż do bólu. Jeszcze przed piątkowym. półfinałowym zwycięstwem 93:83 z Estonią był najskuteczniejszym trenerem naszej kadry w historii.

https://twitter.com/PulsBasketu/status/1692026410049613922?s=20

Z ostatnich 22 meczów o punkty – pierwszy z nich został rozegrany 28 lutego 2022 roku w Lublinie z Estonią, ostatni z tym samym rywalem w piątek w Gliwicach – zespół prowadzony przez Chorwata z polskim paszportem wygrał aż 16. To 72,7 procent skuteczności. Fantastyczny wynik.

Porażki? Dwie kluczowe miały miejsce z Niemcami. Pierwsza zadecydowała ostatecznie o tym, że Polacy stracili szanse awansu do mistrzostw świata 2023. Druga – że z EuroBasketu wrócili bez medalu. Poza tym były jeszcze trzy klęski (rywale nas z kwitkiem średnio różnicą ponad 30 punktów) w trakcie tego turnieju z Finlandią, Serbią i Francją oraz minimalna porażka w Warszawie z naszpikowaną graczami z NBA Chorwacją.

To by było na tyle. 18 miesięcy – 6 porażek. Średnio przytrafia się nam od 1,5 roku raz na kwartał.

Zwycięstwa? Najważniejsze było oczywiście to legendarne „koszykarskie Wembley” ze Słowenią w ćwierćfinale EuroBasketu. Poza tym – po dwa z Estonią oraz dwa z Izraelem. Dwa imponujące podczas EuroBasketu z drużynami naszego (przynajmniej jeszcze do niedawna) pokroju – Czechami i Ukraińcami. Wymęczone w trakcie tego samego turnieju z Holandią. Poza tym – pięć kolejnych w meczach o punkty, choć de facto bez stawki w eliminacjach EuroBasketu 2025: dwa razy ze Szwajcarią i Austrią oraz jedno z pozbawioną już największych gwiazd Chorwacją. Trzy wcześniejsze podczas trwającego turnieju w Gliwicach nas uczestnikami ostatnich mistrzostw Europy. Oraz dwa wspomniane wcześniej z Estonią.

Pamiętacie jeszcze to pierwsze? Minęło od niego niespełna 1,5 roku, a wydaje się, jakby to było wieki temu.

– w pierwszej piątce na boisko wyszedł Marcel Ponitka

– w składzie zespołu był Filip Matczak

– najmniej minut na parkiecie – niespełna osiem – spędził Olek Balcerowski

To była wygrana wyszarpana w samej końcówce. Bardzo, bardzo brzydka. Zaledwie dwupunktowa. Jak się później okazało – o trzy punkty zbyt niska, by przedłużyć szanse awansu do mundialu. Wydawało się, że przejdzie do historii jako zwycięstwo pyrrusowe.

A może jednak zapisze się w niej jako… mecz przełomowy?

Igor Milicić kończył wówczas piąty miesiąc pracy w roli selekcjonera. Później sam sobie zrobił z górki. Wycofał się z kuriozalnego pomysłu o odmładzaniu drużyny i rezygnacji z kilku kluczowych zawodników drużyny prowadzonej wcześniej przez Mike’a Taylora. Na mecze z Izraelem i Niemcami do składu wrócili Mateusz Ponitka i AJ Slaughter. Było już tylko lepiej.

Kto miał w tej imponującej serii „16-6” największy udział? W każdym z tych 22 meczów wystąpili trzej gracze – żelazny element jej pierwszej piątki Michał Sokołowski, Olek Balcerowski, który Dominikowi Olejniczakowi miejsca ustąpił tylko we wspomnianym pierwszym meczu z Estonią oraz zazwyczaj wychodzący do gry z ławki Jarosław Zyskowski jr.

Liczba rozegranych meczówWystępy w pierwszej piątce
1. Michał Sokołowski2222
2. Olek Balcerowski2221
3. Jarosław Zyskowski jr225
4. Jakub Garbacz211
5. Michał Michalak206
6. Mateusz Ponitka1818
7. Aleksander Dziewa 169
8. Dominik Olejniczak151
9. Jakub Schenk 14
10. AJ Slaughter 1313
11. Aaron Cel117
12. Łukasz Kolenda92
13. Andrzej Pluta jr8
14. Jakub Nizioł6
15. Przemysław Żołnierewicz6
16. Michał Kolenda5
17. Geoffrey Groselle 4
Igor Milicić jr4
Mikołaj Witliński4
20. Tomasz Gielo22
Łukasz Koszarek 22
22. Marcel Ponitka11
23. Szymon Wójcik1

23 graczy wykorzystanych w trakcie 22 meczów? Niemiało. Tym bardziej wypada docenić, że nasza reprezentacja, bez względu na zmiany/braki w składzie – szczególnie zauważalne podczas turnieju w Gliwicach, przed którym z rozmaitych przyczyn gry odmówiło aż pięciu koszykarzy (Aleksander Dziewa, Dominik Olejniczak, Andrzej Mazurczak, Jeremy Sochan i AJ Slaughter) – gdy już wychodzi na parkiet walczyć o punkty, zazwyczaj opuszcza go z dwoma na koncie. A także – że dzięki trenerowi i stawiającym się na niemal każde zawołanie liderom, kadra zachowuje swój styl.

Kto miał największy punktowy wkład w serię 16-6?

Liczba zdobytych punktówŚrednio na mecz
1. Aleksander Balcerowski27512,5
2. Michał Sokołowski25811,7
3. Mateusz Ponitka25614,2
4. AJ Slaughter 18814,5
5. Jarosław Zyskowski junior1717,8
6. Michał Michalak 1386,9
7. Jakub Garbacz 1024,9
8. Aleksander Dziewa684,5
9. Andrzej Pluta junior577,1
10. Aaron Cel544,9
11. Dominik Olejniczak 412,7
12. Jakub Schenk332,4
13. Łukasz Kolenda313,1
14. Przemysław Żołnierewicz274,5
15. Igor Milicić junior205,0
16. Jakub Nizioł162,7
17. Mikołaj Witliński82,0
18. Tomasz Gielo73,5
19. Marcel Ponitka66,0
20. Michał Kolenda61,2
21. Szymon Wójcik22,0
22. Łukasz Koszarek21,0
23. Geoffrey Groselle40,5

Złośliwy zauważy, że gdyby Polacy byli tak dobrzy, nie rywalizowaliby obecnie w de facto kwalifikacjach do kwalifikacji olimpijskich, lecz szykowaliby się do rozpoczynających się za tydzień mistrzostw świata. Prawda… Ale jedynie połowiczna. Nie tylko dlatego, że pewnie z kilkunastoma zespołami, które między 25 sierpnia a 10 września zagrają na boiskach w Japonii oraz na Filipinach i Indonezji, Biało-czerwoni nawet w obecnym składzie mogliby wygrać.

Ot, taki też urok koszykówki pod egidą FIBA.

Większość europejskich kibiców dziwi się, że kolejne gwiazdy NBA rezygnują z gry w nadchodzącym mundialu. Ale to zdziwienie działa w obie strony. Ostatnio rozmawiałem dłużej z jednym z amerykańskich dziennikarzy. Nie potrafił pojąć jakim cudem Polski, półfinalisty ostatniego EuroBasketu, zabraknie na mistrzostwach świata. Umówmy się – regulamin zawiłych eliminacji, często toczonych przez najlepsze drużyny bez swoich najlepszych graczy, nie tylko z NBA, jest pozbawiony większego sensu. I co z tego, że nie jest łatwo o mniej ułomny? Weź to wytłumacz opisującemu od ponad ćwierć wieku mecze NBA Amerykaninowi.

– FIBA jest do bani! – powtarzał raz po raz.

Na szczęście od prawie 1,5 roku nie można tego powiedzieć o reprezentacji Polski koszykarzy. Jest świetna i cholernie skuteczna!

Mentalnie przed niedzielnym finałem turnieju w Gliwicach Biało-czerwoni naprawdę wyglądają na „duży zespół„. Miejmy nadzieję, że wygrają wówczas już 9 (słownie: dziewiąty!) mecz o punkty z rzędu, a za rok już w pełnym składzie, z Sochanem i kimś z duetu Brandin PodziemskiJonah Mathews dokonają czegoś naprawdę wielkiego.

Było ósme miejsce mistrzostw świata, był półfinał EuroBasketu. Gdyby reprezentacja Ponitki, Sokołowskiego i Balcerowskiego (a także trzech juniorów: Zyskowskiego, Pluty i Milicicia) awansowałaby do zaledwie 12-zespołowego turnieju igrzysk olimpijskich można by o niej śmiało zacząć mówić „wielki zespół”.

Przynajmniej w skromnej w sukcesy historii polskiej koszykówki nowożytnej.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

1 komentarz

Tom 18 sierpnia, 2023 - 21:48 - 21:48

Zapomnij o Sochanie, on nigdy nie zagra w tej reprezentacji, najpierw nie puszcza go klub, za parę lat on sam zadecyduje, że nie przyjeżdża. Śmieszy mnie ta ekscytacja Sochanem.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet