Strona główna » Ponitka zamiast Schenka w Legii? Michalak może wylądować w Arce
PLK

Ponitka zamiast Schenka w Legii? Michalak może wylądować w Arce

0 komentarzy
Sezon zbliża się wielkimi krokami, a trzej niedawni-obecni reprezentanci Polski pozostają bez klubu. Każdy dzień przybliża Marcela Ponitkę, Michała Michalaka i Jakuba Schenka do tego, by kolejne rozgrywki rozpoczęli w jednej z drużyn PLK. W której? Nowych graczy szukają King i Legia, a swego rodzaju przytułkiem dla czekających na lepsze oferty kadrowiczów staje się Arka.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

„Jesteś tak silny, jak silną masz polską część składu” – ta niepisana reguła zazwyczaj się w realiach PLK sprawdza. Także w trakcie najważniejszych meczów sezonu, nawet jeśli pierwszoplanowe role odgrywają w nich zazwyczaj Amerykanie. Nieprzypadkowo mistrzostwo Polski zdobył w poprzednim sezonie King Szczecin z Andrzejem Mazurczakiem, MVP sezonu zasadniczego, a rok wcześniej Śląsk z dominującym Aleksandrem Dziewą.

Biorąc to pod uwagę, pozornie dziwić mogą problemy, które ze znalezieniem pracodawców miało/ma aż pięciu reprezentantów Polski. Powód? Głównie wygórowane wymagania finansowe koszykarzy, które nie współgrają z bynajmniej nie pęczniejącymi przed sezonem 2023/24 budżetami klubów. Większy budżet, jeśli chodzi o drużyny szeroko rozumianej czołówki, zbudowały chyba jedynie dwie – Anwil Włocławek i King Szczecin. Kilka klubów – m.in. Śląsk Wrocław i Legia Warszawa – musiało dość mocno zacisnąć pasa.

Przemysław Żołnierewicz i Andrzej Pluta junior już znaleźli klub – postanowili się związać z Arką Gdynia. Umowy obu koszykarzy zawierają klauzule, dzięki którym w trakcie sezonu będą mogli zmienić barwy klubowe, jeśli otrzymają korzystniejszą ofertę.

A co z Marcelem Ponitką, Michałem Michalakiem i Jakubem Schenkiem?

Ponitka „skazany” na Legię?

Ten pierwszy już powoli chyba zapomina, że wedle pierwotnego planu miał być ważną częścią mającej za sobą najlepszy rok w XXI wieku reprezentacji. Po raz ostatni w zespole Igora Milicicia Ponitka grał w pierwszej części nieudanych eliminacji do MŚ 2023. Później (także) w wyniku konfliktu z bratem stracił miejsce w składzie.

Długo wydawało się jednak, że jego kariera wciąż będzie nabierała tempa. Przecież po grze w Rosji i Niemczech latem ubiegłego roku Ponitka podpisal umowę w lidze hiszpańskiej. Niestety, w barwach Casademont Saragossa, 13. drużyny ACB poprzedniego sezonu, nie spełnił pokładanych w nim nadziei. Skuteczność rzutów z gry wynosząca 37 procent, a rzutów a 3 na poziomie 21 procent mówiła wszystko – ofensywne ograniczenia naszego koszykarza, o których wiadomo było już wcześniej, przez rywali z najsilniejszej ligi Europy zostały wyraźnie uwypuklone.

Cały sezon w ACB Ponitka zakończył z 30 występami. Zdobywał średnio 4.5 punktu, 1.7 asysty i 1.6 zbiórki.

Zawodnik już w trakcie poprzedniego sezonu był przez swojego agenta proponowany polskim klubom, lecz jego oczekiwania finansowe – sięgające 15 tys. dol. za miesiąc – wystraszyły wszystkich potencjalnych chętnych.

Z naszych informacji wynika, że od tego czasu cena za usługi Ponitki znacząco spadła, choć wciąż – jeśli chodzi o miesięczne zarobki – jest w dolarach wyrażana pięcioma cyframi. Kogo może być stać na taki wydatek spośród drużyn, które wciąż mają wolne miejsca w składzie (i środki finansowe na koncie)?

W oczy rzuca się dwóch kandydatów – King Szczecin, który szuka zawodnika, który zastąpiłby Willa Richardsona oraz posiadająca bardzo wąski skład Legia Warszawa.

Pod względem sportowym Ponitka mógłby pasować do obu drużyn. Nieco bardziej chyba do ofensywnego duetu obwodowego Legii Christian VItalPJ Pipes. Nie jest wielką tajemnicą, że Legia już w trakcie poprzedniego sezonu rozważała pozyskanie tego gracza. Teraz, gdy warszawianie nie mogą się porozumieć ws. warunków podpisania kontraktu z Schenkiem, parafowanie umowy z Ponitką rozwiązałoby kilka ich problemów za jednym zamachem.

1. Zwiększyłoby wąską rotację zespołu, który już za niespełna trzy tygodnie czeka w tureckiej Antalyi turniej kwalifikacyjny do Ligi Mistrzów FIBA (uraz łokcia leczy obecnie Michał Kolenda).

2. Dodatkowo wzmocniłoby i tak już sporą – przynajmniej na papierze – defensywną moc warszawskiej drużyny.

3. Pozwoliłoby Legii pozostawić jedno wolne miejsce dla obcokarajowca, które szefowie klubu mogliby wypełnić w trakcie trwania sezonu.

Występy w europejskich pucharach – szczególnie w BCL, ale w ostateczności także w FBA Europe Cup – też mogą być magnesem dla Ponitki. W końcu mówimy o ambitnym koszykarzu, który dopiero co, dosłownie kilka dni temu (wszystkiego najlepszego Marcel!), skończył 26 lat. Jeden słabszy sezon niczego nie przesądza. Szczególnie, jeśli spędziło się go w najlepszej lidze Europy.

W polskiej ekstraklasie Ponitka ma na koncie dwa tytuły mistrza Polski zdobyte z Zastalem (2016, 2020), nagrodę dla najlepszego młodego zawodnika rozgrywek (2017) oraz dla najlepszego obrońcy (2020). W ostatnim sezonie spędzonym w PLK zdobywał średnio 9.6 punktu na mecz, 4.5 asysty, 3.0 zbiórki oraz 1.6 przechwytu. Grał świetnie, nieprzypadkowo otrzymał ofertę z Rosji.

Po raz ostatni Marcel Ponitka w PLK wystąpił w styczniu 2021 roku.

Michalak chce móc odejść

Michał Michalak wrócił do PLK po dłuższej przerwie już w poprzednim sezonie i zdobył ze Stalą Ostrów Wielkopolski brązowy medal. Szefowie tego klubu nie byli jednak do końca z jego gry zadowoleni – 16 meczów, 13,9 punktu, skuteczności rzutów z gry na poziomie 40 procent, ale też ujemny wskaźnik +/- zespołu z nim na boisku. Michalak zawiódł też w decydującym meczu półfinałowym z Kingiem.

Stal też przed tym sezonem szukała oszczędności, więc nie zdecydowała się na zatrzymanie w klubie wciąż bardzo drogiego (kontrakt w wysokości kilkunastu tysięcy dolarów miesięcznie) gracza.

Michalak, podobnie jak Marcel Ponitka, ma za sobą nieudany sezon w silnej lidze europejskiej. Zanim pod koniec marca wzmocnił Stal, był graczem Manisy, najbiedniejszej drużyny tureckiej ekstraklasy, która zajęła w niej 11. miejsce. Polak nie potrafił jednak przekonać do siebie żadnego z dwóch trenerów prowadzących zespół i już w styczniu na stałe wypadł ze składu.

W sierpniu Michalak solidnie zaprezentował się w Gliwicach, mając pewne miejsce w pierwszej piątce reprezentacji podczas turnieju I fazy kwalifikacji olimpijskich. Zdobywał 7.4 punktu na skuteczności 53,8 proc z gry. Pomagał w organizowaniu gry zespołu. Inna sprawa, że obok Jakuba Nizioła (-4,5) był jedynym naszym koszykarzem z ujemnym wskaźnikiem +/- (-0,4). A mówimy przecież o niepokonanej w tym turnieju drużynie, która każdy mecz wygrywała średnio niemal różnicą 8 punktów.

Zanim jeden z najważniejszych graczy naszej reprezentacji w ubiegłym sezonie trafił do Stali, interesował się nim King. Jego trener Arkadiusz Miłoszewski wprost przyznawał, że Michalak odrzucił jego propozycję. Czy mistrzowie Polski ją ponowią? Czy zainteresowana nim może być Legia, w której pod okiem Wojciecha Kamińskiego koszykarz już grał w końcówce przerwanego przez pandemię sezonu 2019/2020? Niewykluczone.

Sprawę dość mocno komplikuje jednak fakt, że Michalak chciałby – podobnie jak Żołnierewicz i Pluta jr w Arce – mieć w kontrakcie zapis pozwalający na odejście z klubu, gdyby otrzymał bardziej intratną ofertę zagraniczną (to także wymarzony scenariusz Marcela Ponitki). Kluby budujące składy z myślą o grze na dwóch frontach – w PLK i europejskich pucharach – mogą na taką klauzulę patrzeć krzywym okiem. Nie będzie więc wielkim zaskoczeniem, jeśli ostatecznie mieszkający na stałe w Trójmieście Michalak pójdzie śladem kolegów z kadry i też, przynajmniej tymczasowo, zostanie koszykarzem Arki.

Schenk wyjeżdżać nie zamierza

Do drużyny z Gdyni nie trafi raczej Jakub Schenk – rolę podstawowego rozgrywającego trener Arki Wojciech Bychawski obiecał już Plucie juniorowi. Schenk po nieudanej przygodzie w poprzednim sezonie w III lidze francuskiej nie upiera się też, by znów szukać szczęścia za granicą – nawet, jeśli po dużych, lipcowych perturbacjach zdrowotnych do sezonu przygotowywał się pod okiem Igora Milicicia w Neapolu.

Sam zawodnik zapewnia, że wrócił już do pełni zdrowia, więc pewniej prędzej czy później znajdzie się chętny klub PLK, który po niego sięgnie po gracza. W poprzednim sezonie w barwach Czarnych Schenk zdobywał w każdym meczu 12.2 punktu, dokładając 6.3 asysty.

Niech wraca jak najszybciej, PLK potrzebuje Jakuba Schenka!

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet