Strona główna » Playoff PLK 2024: Frasunkiewicz pod presją. Inni trenerzy też walczą o więcej niż złoto
PLK

Playoff PLK 2024: Frasunkiewicz pod presją. Inni trenerzy też walczą o więcej niż złoto

0 komentarz
Oczywiście, kibice we Wrocławiu mogą mieć na ten temat inne zdanie, ale prawda jest taka, że u progu playoff Orlen Basket Ligi kandydatów do mistrzostwa jest pięciu. Przemysław Frasunkiewicz jest trenerem, który ma najwięcej do udowodnienia. I stracenia. Który z jego vis-a-vis w najbliższych tygodniach może zyskać najwięcej?

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Przed serią Anwil vs. Spójnia – 5 intrygujących pytań >>

Przed serią Trefl vs. MKS – 5 intrygujących pytań >>

Przed serią Stal vs. Śląsk – 5 intrygujących pytań >>

Przed serią King vs. Legia – 5 intrygujących pytań >>

Przemysław Frasunkiewicz (Anwil Włocławek, 45 lat)

Dostał w tym sezonie wszystko, czego chciał – przynajmniej w ramach zdrowego rozsądku, wyznaczanego przez granice budżetu klubu nie zamierzającego powtarzać finansowo-organizacyjnych grzechów przyszłości.

– Zwariowałeś? Jakim cudem w gronie największych zwycięzców i przegranych sezonu zasadniczego PLK nie znalazłeś miejsca dla żadnego przedstawiciela Anwilu? – zadzwonił do mnie z pretensjami kilka dni temu znajomy z Włocławka.

– Ale przecież Anwil w tym sezonie niczego jeszcze nie wygrał. Ani – właściwie – nie przegrał.

Przecież nikt we Włocławku nie ucieszy się samą wygraną rundą zasadniczą. Nikt też nie przejął się wcześniejszym odpadnięciem z rozgrywek FIBA Europe Cup. To trofeum stoi już w klubowej gablocie. Niewielu szczególnie mocno, przynajmniej w samym klubie z Włocławka, wpadło w depresję po wcześniejszym odpadnięciem z turnieju o Puchar Polski – nawet, jeśli porażka ze Stalą zawsze boli nieco mocniej. To był jednak wciąż „tylko” Puchar Polski.

Nawet gdyby Anwil go zdobył, a później nie sięgnął po mistrzostwo, dalsza praca Frasunkiewicza z Anwilem stałaby pod znakiem zapytania. 

Sprawa jest banalnie prosta – jeśli Przemysław Frasunkiewicz nie wprowadzi prowadzonej przez siebie drużyny po raz pierwszy w karierze trenerskiej do wielkiego finału playoff, wątpliwe byśmy ujrzeli go na ławce trenerskiej we Włocławku w kolejnym sezonie. Niewykluczone, że pewność dalszego zatrudnienia w klubie z Kujaw może mu dać jedynie zdobycie mistrzostwa. Nieprzypadkowo – choć można odnieść wrażenie, że trener chciałby zostać potraktowany tak jak Arkadiusz Miłoszewski w Szczecinie rok temu i otrzymać nowy kontrakt jeszcze przed rozpoczęciem playoff – szefowie Anwilu nie byli przedłużeniem z nim umowy już w tym momencie zainteresowani. 

Żan Tabak (Trefl Sopot, 53 lata)

Ma z Treflem ważny kontrakt jeszcze na kolejny sezon, ale czy – jeśli kolejny raz klub z Sopotu zakończy rozgrywki bez medalu – na pewno wypełni go do końca? Po fatalnym zakończeniu poprzedniego przez chwilę wydawało się, że to sam Tabak może nie być zainteresowany powrotem do Polski. Ale to była z jego strony chyba tylko gra. Na początku obecnego to jego posada po kilku słabszych meczach też nie wydawała się wcale taka pewna. 

Szefowie klubu z Trójmiasta wyłożyli w tym sezonie zbyt wielkie pieniądze na budowę drużyny wedle pomysłu Chorwata, by w razie niepowodzenia ot tak po prostu przejść nad nim do porządku dziennego. ERGO Arena na wielki finał playoff czeka już 12 lat. Biorąc pod uwagę ścieżkę w playoff, która Trefla może do niego zaprowadzić, czyli ćwierćfinał z MKS i półfinał ze zwycięzcą pary Stal – Śląsk, to jest właśnie ten moment, w którym nawet brązowy medal byłby w Sopocie rozczarowaniem. 

Andrzej Urban (Stal Ostrów Wielkopolski, 32 lata)

Mimo niewielkiego doświadczenia w roli pierwszego trenera ma już z dorobku całkiem niemały dorobek: Superpuchar Polski, brązowy medal i, było nie było, zwycięstwo w lidze ENBL. 

Oczywiście, w razie niepowodzenia w tym playoff zawsze będzie się mógł tłumaczyć kontuzją Damiana Kuliga – żadnemu trenerowi nie byłoby łatwo uratować sezonu po stracie tak kluczowego zawodnika. Ale z drugiej strony, jeśli wyjdzie z tej opresji obronną ręką i – także korzystając z korzystnego układu drabinki w playoff – zrobi kolejny krok naprzód i wprowadzić Stal do wielkiego finału, będzie mógł mówić o sukcesie. 

Raczej nigdzie się nie wybiera. Wątpliwe też, by szefowie klubu myśleli o szukaniu innego trenera. Jego kontrakt ze Stalą wygasa dopiero za rok, ale czy – choćby w przypadku awansu do finału – jego przedłużenie by kogokolwiek zdziwiło?

Arkadiusz Miłoszewski (King Szczecin, 51 lat)

Przed nim najważniejszy test we wciąż krótkiej karierze pierwszego trenera. Oczywiście, nikt nigdy nie zabierze mu mistrzostwa sprzed roku, ale zdobyć złoto to zazwyczaj dużo prostsza sprawa niż je obronić. 

King pod koniec sezonu nie wyglądał na zespół, który jest gotowy do tego, by ponownie zmieść konkurentów z parkietu. Poza ograniczeniami sportowymi wynikającymi z nie do końca trafionych transferów w trakcie sezonu gdzieś też wyparowała – może wraz z kapitanem Filipem Matczakiem, a może po prostu ze względu na zmęczenie materiału? – ta legendarna magia szczecińskiej szatni, która rok temu niosła zespół do kolejnych zwycięstw. 

Najlepszych trenerów poznaje się po tym, że w kluczowych momentach sezonu potrafią wyrwać zespół z marazmu i zacząć z nim wy(g)rywać kolejne mecze. Bez względu na styl i to, co się o nich mówi na zewnątrz. 

Wątpliwe jednak, by posada trenera Kinga, nawet w przypadku ćwierćfinałowej porażki z Legią, mogła być zagrożona – jego umowa w Szczecinie wygaśnie dopiero za rok. 

Marek Popiołek (Legia Warszawa, 34 lata)

Z trenera tymczasowego Legii nagle stał się tym pierwszym jedynie dzięki temu, że w lutym zespół pod jego wodzą w wielkim stylu sięgnął po Puchar Polski. W playoff też musi jednak odnieść sukces, jeśli chce zachować stanowisko na dłużej. Jak duży musi być to sukces, biorąc pod uwagę fakt, że na drodze Legii do wielkiego finału mogą stanąć dwie potencjalnie najsilniejsze drużyny, czyli King i Anwil? Nie wiadomo. Brak medalu byłby jednak w Warszawie dużym rozczarowaniem. Bez względu na okoliczności. 

Rok temu Legia też przed rozpoczęciem playoff wygrywała mecz za meczem, ale później – po uporaniu się ze Spójnią w ćwierćfinale – zawiodła. Niebawem klub może mieć nowego dyrektora sportowego. Nie jest powiedziane, że w ramach pierwszy obowiązków Aaron Cel – o ile faktycznie zwiąże się umową z Legią – będzie szukał nowego trenera. Nie można jednak takiego scenariusza wykluczyć. 

Kolejne zwycięstwa powodują, że w szatni Legii panuje znakomita atmosfera. Jeśli jednak dać wiarę plotkom krążącym po Warszawie, podejmujący kluczowe decyzje w sprawie przyszłości klubu Jarosław Jankowski wciąż nie jest przekonany, że „Marek Popiołek to trener na miarę ambicji i możliwości Legii Warszawa”. 

Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet