9 zwycięstw, aż 25 porażek i przedostatnie, siedemnaste miejsce w Eurolidze. Gorszy od Panathinaikosu był w tym sezonie najbardziej prestiżowych rozgrywek na Starym Kontynencie jedynie ASVEL Villerbaune, którego trzema wiodącymi graczami byli francuski weteran Nando de Colo oraz znani z parkietów PLK Dee Boost i Jonah Mathews.
Ten ostatni, przymierzany do gry w reprezentacji Polski, zdobywał w każdym meczu Euroligi średnio 10.6 punktu oraz 2.1 asysty, trafiając 30 proc. rzutów za 3. Końcowa linijka statystyczna Mateusza Ponitki z Panathinaikosu? 8.4 punktu, 5.2 zbiórki, 2.4 asysty oraz 1.1 przechwytu w trakcie średnio 25 minut gry. A także więcej niż solidne 37,2 proc. skuteczności rzutów za 3.
W finale greckiej ekstraklasy przeciwko Olympiacosowi Pireus Ponitka dokonywał wręcz cudów:
Osobiście zapewnił drużynie zwycięstwo w starciu z finalistą Euroligi:
Ale ostatecznie wielki finał padł oczywiście łupem odwiecznego rywala Panathinaikosu z Pireusu. Olympiacos, który w trakcie rundy zasadniczej nie przegrał na krajowych boiskach żadnego meczu (zespół Ponitki – aż sześć z 22), wygrał decydującą rozgrywkę 3:1 i po raz 14. w historii świętował tytuł mistrzowski.
Panathinaikos jest pod tym względem wciąż zdecydowanie najbardziej tytułowanym greckim klubem – ma na koncie aż 39 złotych medali. I w kolejnym sezonie szefowie klubu chcieliby świętować 40. Po nieudanym sezonie postanowili budować zespół od nowa, nie zostawiając w składzie żadnego z zawodników, którzy w minionym sezonie odgrywali istotne role. Z naszych informacji wynika, że ich decyzja dotyczy także Ponitki.
– Panathinaikos postanowił po prostu budować zespół kompletnie od zera – mówi nam jeden z agentów koszykarskich dobrze zorientowanych na greckim rynku.
Panatkinaikos błyskawicznie zabrał się za budowę nowej drużyny. Tuż po zakończeniu przegranego finału playoff ogłosił, że jego nowym trenerem będzie Ergin Ataman, który w latach 2021-22 dwukrotnie wygrywał Euroligę z Efesem Stambuł. Pod jego wodzą klub z Aten ma w kolejnym sezonie wrócić do europejskiej czołówki. Z przytupem.
– Rozmawiamy z najlepszymi dostępnymi koszykarzami, w ciągu 2-3 tygodni nasz nowy skład powinien się zacząć krystalizować – mówił 10 dni temu Ataman.
Nie rzucał słów na wiatr. Od tego czasu kontrakty z Panathinaikosem podpisali:
– utalentowany 24-letni rozgrywający Dimitris Moraitis, za którego klub z Aten musiał zapłacić Peristersi buyout (podpisał trzyletni kontrakt)
– brat Giannisa – Kostas Antetokounmpo
– reprezentant Argentyny Luca Vildoza, który nie przebił się w NBA, ale w ostatnich kilku latach zdobywał m.in. mistrzostwo Hiszpanii z Baskonią, a w zakończonym sezonie mistrzostwo i puchar Serbii z Crveną Zdezdą Belgrad.
– Mathias Lessort, który w minionym sezonie w barwach Partizana był najlepszym środkowym Euroligi
Szefowie Panathinaikosu przegrali wprawdzie z Barceloną Partizanem walkę o Kevina Puntera, ale obecnie kuszą kontraktami inne wielkie gwiazdy europejskich parkietów – Tylera Dorseya (ma ważny kontrakt z Fenerbance do 2025 roku, ale może chcieć odejść) oraz – przede wszystkim – Dariusa Thompsona. Ten ostatni ma w kontrakcie z Baskonią zapisany buyout w wysokości 600 tys. euro, plany znalezienia latem pracodawcy w NBA i gry w reprezentacji Włoch podczas nadchodzących mistrzostw świata (zamiast Paolo Banchero, który zdradził), ale to nie zniechęca Atamana i spółki. Cały czas namawiają Thompsona do przeprowadzki do Aten.
Ataman nie widzi miejsca w nowym składzie dla kapitana naszej reprezentacji, ale wątpliwe, by po (indywidualnie) bardzo udanym sezonie Ponitka miał takie same jak rok temu problemy ze znalezieniem nowego pracodawcy w gronie zespołów z europejskiej czołówki.
Pod koniec sierpnia Ponitka skończy 30 lat. Nie będzie szczególnie wielkim zdziwieniem, jeśli szukając nowej umowy Polak podniesie swoje oczekiwania finansowe względem poprzedniego sezonu (wówczas oczekiwał kontraktu w wysokości ok. 600 tys. euro).
Mamy nadzieję, że wcześniej, w połowie sierpnia, Mateusz Ponitka w roli lidera poprowadzi reprezentację Polski do zwycięstwa w turnieju kwalifikacyjnym do ostatniej fazy eliminacji przyszłorocznych do przyszłorocznych igrzysk olimpijskich w Paryżu. Rywalem biało-czerwonych w Gliwicach będą drużyny Bośni i Hercegowiny, Węgier oraz Portugalii.
1 komentarz
Panie Tomasik nie idź pand drogą Wojtusia Michałowicza woow Nba który pisze opowieści dziwnej treści bo o to Kevin Punter nadal będzie grał w Partizanie.