Składy, nazwiska, transfery – nowy sezon w PLK – zobacz TUTAJ>>
Sprawdzony eksperyment
W minionym sezonie, z uwagi na kontuzje Janariego Joesaara i Macieja Bojanowskiego, duże minuty na pozycji numer 3 w Anwilu spędzał Michał Nowakowski. Zmieniła się jego rola – z rozciągającego grę zawodnika został przesunięty do gry bliżej obręczy, tak by mógł wykorzystać swoją przewagę warunków fizycznych nad niższymi rywalami. Z tych sytuacji Anwil był w stanie generować wiele pożytecznych rzeczy, punktów czy otwartych pozycji na obwodzie.
Mateusz Kostrzewski jest w stanie robić dokładnie to samo. W swojej karierze nawet częściej był w takiej grze wykorzystywany niż Nowakowski. Ustawienia z nim jako trójką mogą przynieść więc korzyści, oczywiście pod warunkiem zapewnienia odpowiedniego spacingu dla jego akcji. „Kostek” potrafi także umiejętnie chować się przy linii końcowej, co na pewno będzie w stanie wykorzystać chociażby Kamil Łączyński.
Większe wątpliwości mam za to do ustawień z Kostrzewskim jako czwórką. W tym wypadku ciężko dostrzec przewagę nad Nowakowskim. Powstało przy tym transferze zasadne pytanie – czy obecność w składzie Mateusza wyklucza podpis Nowakowskiego?
W teorii nie, ale w praktyce może być ciężko ich obu połączyć. Wydaje mi się to w zasadzie tylko prawdopodobne w sytuacji, w której powrót na parkiet Macieja Bojanowskiego jest bliżej nieznany. „Bojan” przez cały poprzedni sezon miał kłopoty ze stopą – zła diagnoza, przedłużająca się rehabilitacja i ostatecznie operacja. Anwil mając na uwadze niepewność związaną ze zdrowiem Macieja, mógł się zdecydować na zabezpieczenie rotacji zawodnikiem o podobnych możliwościach – chodzi mi o grę na obu skrzydłach.
Półmetek!
Budowa kolejnej odsłony Anwilu Przemysława Frasunkiewicza jest już na półmetku, a może i nawet za nim. Klub z Włocławka zabezpieczył się już jeśli chodzi o polską rotację, gdzie sami gracze z pozycji 3/4 powinni wypełnić limity.
Podpis Kostrzewskiego wcale nie przekreśla kolejnych transferów polskich zawodników, ale Anwil już nie będzie musiał się siłować na ściąganie pierwszoplanowych postaci, a raczej poszuka graczy zadaniowych, takich jak na przykład Marcin Woroniecki czy Michał Nowakowski.
Ruszyć więc może pełną parą praca na rynku zawodników zagranicznych. Oprócz Kalifa Younga (o nim więcej TUTAJ>>)trzeba się jeszcze spodziewać na pewno zawodnika w typie combo, może nawet do pierwszej piątki na pozycje numer 1.
Podobnie wygląda sytuacja ze starterem na pozycji rzucającego obrońcy, którym planowo miał zostać Victor Sanders, a z którym klub nie jest nic a nic bliżej porozumienia (ostatnio padła na Twitterze plotka o jego przenosinach do Niemiec, Bonn). Niewykluczone jest także sięgniecie po jeszcze jednego zawodnika z zagranicy na obwód, bardziej uniwersalnego (tu kwestia dogadania się z potencjalnym rezerwowym na pozycji numer 2 z polskim paszportem). W przypadku tych dwóch graczy, combo i zawodnika na 2/3, należy się spodziewać kandydatów na gwiazdy i liderów zespołu.
Zakontraktowanie Klalifa Younga, raczej defensywnego środkowego, pozwala sądzić, że ciężar zdobywania punktów będzie leżał przede wszystkim na obwodzie (jest już też przecież Jakub Garbacz). Spodziewam się piłki w rękach tej dwójki w dużym wymiarze czasowym oraz przechodzenia w bardziej skomplikowane taktycznie schematy w momencie, gdy na parkiecie będzie Kamil Łączyński.
Najtrudniej chyba na tę chwilę przewidzieć, jak może wyglądać strefa podkoszowa. Wiadomo, że Luke Petrasek swoje 30 minut dostanie, ale już co do roli Younga czy Słupińskiego nie można mieć przekonania. Z jednej strony nie zdziwi mnie, jeśli Anwil z taką parą na pozycji numer 5 rozpocznie ten sezon, ale z drugiej ciężko też przypuszczać, że nie będzie tutaj wzmocnienia, choćby w trakcie rozgrywek.
Wiele będzie się rozbijało o paszporty, w tym najbardziej o ten Petraska – jak szybko on się pojawi. Nie sądzę, by Anwil chciał już na samym starcie chciał się pakować w koszty licencji dla szóstego obcokrajowca
Składy, nazwiska, transfery – nowy sezon w PLK – zobacz TUTAJ>>