Szaleństwo wokół francuskiego nastolatka wybranego przez Ostrogi z numerem 1 ostatniego draftu wydaje się nie mieć końca. Co chwila świat zalewa jakaś informacja dotycząca Victora Wembanyamy, który zresztą – zgodnie z tym co obiecywał Greggpowi Popovichowi, także rezygnując póki co z gry w reprezentacji Francji, nawet w zbliżającym się mudniali, szybko zabrał się do pracy.
Francuz nie tylko trenował na bosaka. Także zmierzono go bez butów – wciąż wyszło ponad 222 cm. Wszyscy w San Antonio są wniebowzięci, czekając na debiut swojej największej nadziei. Będzie miał miejsce najprawdopodobniej 7 lipca podczas meczu Ligi Letniej w Las Vegas.
Szefowie klubu z San Antonio cieszą się nie tylko ze względu na rosnące sportowe perspektywy Spurs. O ile tylko latem zdecydują się odpowiednio wzmocnić zespół i nie przestrzelą transferów – już w kolejnym sezonie ich zespół może się włączyć do walki o playoff. Nie mniej istotny jest jednak efekt marketingowy, który obecność Wembanyamy już teraz wywołuje. Dość powiedzieć, że w pierwszych 48 godzinach po drafcie Spurs sprzedali o 3000 procent więcej koszulek niż w analogicznym momencie rok wcześniej.
– Sprzedaż ruszyła, gdy tylko dokonano wyboru – przyznaje Brandon Gayle, dyrektor operacyjny klubu. – Nie marnowaliśmy czasu. Zorganizowaliśmy imprezę podczas Draft Night w naszej hali. Kolejki ustawiały się dookoła niej, by tylko zdobyć koszulkę. Zorganizowaliśmy też imprezę w Austin. Mieliśmy mnóstwo ludzi gotowych do zakupu koszulek również na miejscu, a pracownicy e-commerce nie nadążali z obsługą zamówień – przyznaje.
W poprzednim sezonie każdy mecz Spurs w San Antonio oglądało „zaledwie” 16 937 widzów, co dawało im dopiero 25. miejsce w NBA. Jest więcej niż pewne, że w kolejnych rozgrywkach zespół Wembanyamy i Sochana wróci pod tym względem do ligowej czołówki. Spurs otrzymali już ponad 4 tysiące nowych zapytań o całosezonowe karnety.
– 51 procent osób z tego grona pochodzi z pokolenia Z lub należy do milenialsów. Zależy nam na pozyskaniu młodszych fanów – mówi Gayle. – Nasza przyszłość wydaje się świetlana, biorąc pod uwagę pracę, jaką wykonaliśmy, by przygotować klub na ten moment. Wylądowaliśmy już wśród gwiazd, a teraz wybieramy się na księżyc.
Ale Patrick Beverly nie protestuje, gdy słyszy opinie, że także szykujący się do debiutu w NBA Chet Holmgren – numer 2 draftu z poprzedniego roku – okaże się lepszym prospektem od Wembanyamy.