Strona główna » Tomasik: Historia Zyskowskich to polska koszykówka w pigułce

Tomasik: Historia Zyskowskich to polska koszykówka w pigułce

0 komentarz
Nie rokował wybitnie, miał poważne problemy, a jego kibic – przez 20 lat pozostający w ukryciu – niewiele wiary w sukces. Tak, Jarosław Zyskowski junior i jego historia są zgrabną ilustracją losów polskiego basketu XXI wieku.

Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>

Najważniejsze, że na końcu ukazuje się wielka plansza z napisem „happy end”. Który wciąż może być jeszcze szczęśliwszy, niżby się komukolwiek jeszcze przed chwilą mogło wydawać. 

2003

– Mój syn też ma na imię Jarosław. Skończył 11 lat. Zobaczysz, kiedyś też będzie koszykarzem. Świetnym koszykarzem – słyszę od Jarosława Zyskowskiego seniora po raz pierwszy. – Chyba będzie prezentował podobny styl gry do mojego – taki dość przyziemny. Genów nie oszukasz. Natomiast wciąż jest szansa, żeby miał ładniejszy rzut od ojca – kontynuuje.

Senior jest wówczas trenerem AZS Koszalin, a ja dziennikarzem Życia Warszawy. Znamy się już parę lat – z czasów Wielkiego Śląska i Polonii Warszawa, którą „Zyzio” ratował przed spadkiem i wprowadzał do czołówki PLK. 

W Polsce trwa Małyszomania. Wyobraźnię kibica w kapciach rozbudza niewiele młodszy od  Zyskowskiego juniora Klemens Murańka, któremu rodzice założyli mu stronę www i w zakładce „bio” byli skłonni poinformować, że ich 11-letni syn „od małego interesował się sportem”.

Informacje o świetlanej przyszłości Zyskowskiego juniora biorę z równie wielkim zaciekawieniem, co i dystansem. 

2013

Jesień, jadę na pierwszy, historyczny mecz Euroligi w Zielonej Górze. Przyjeżdża Bayern Monachium. Jaki był wynik? Nie pamiętam. Kto grał? Niewielu pamiętam. Wciąż przed oczyma mam natomiast jeden obrazek – Zyskowski senior wstaje przed meczem z jednej z ławek, by się ze mną przywitać i prowadzi mnie do siedzącego na trybunach młodego człowieka z kulami. 

– Młody, poznaj redaktora, ale sam nie wstawaj – ordynuje. 

Zyskowski junior leczy wówczas poważną kontuzję kolana, która właśnie wyłączyła go z gry na cały sezon. 

– Spokojnie, wciąż młody jest. Wyzdrowieje, zregeneruje się i wróci silniejszy. Zobaczysz, będzie jeszcze koszykarzem. Świetnym koszykarzem! – zapewnia ponownie, 10 lat później. 

„Kurde, strasznie współczuję, ale perspektywy nie wyglądają najlepiej” – myślę sobie o przyszłości juniora. 

2014

Polskie media obiega informacja, że Zyskowski junior trenuje w USA pod okiem Jaya Hernandeza, wówczas personalnego trenera m.in. Tobiasa Harrisa i Kemby Walkera. 

„Pewnie znów nie wpuścili go drzwiami, to wszedł oknem, tym razem z synem pod pachą ” – śmieję się sam do siebie, myśląc o Seniorze. 

Kilkanaście lat wcześniej ułatwiałem mu kontakty z kilkoma klubami NBA, by jako młody i perspektywiczny trener mógł przyglądać się z bliska treningom prowadzonym przez Larry’ego Browna czy Byrona Scotta. Nie było w polskiej koszykówce wielu szkoleniowców tak zdeterminowanych, by podpatrywać najlepszych. 

„Senior naprawdę się nie poddaje. Może jednak z tego juniora coś jeszcze będzie?” – kiełkuje mi myśl w głowie. 

2016 

Początek kilkuletniego momentu w moim życiu, w którym hale PLK odwiedzam od wielkiego dzwonu. Zyskowski junior – po wielu latach mniej lub bardziej udanych prób wywalczenia sobie miejsca w jakimkolwiek klubie (po kolei: Śląsk Wrocław, ŁKS Łódź, Kotwica Kołobrzeg, Asseco Gdynia i Polski Cukier Toruń) – przejeżdża na mecz ligowy do Radomia. Ze swoim szóstym klubem. To Polfarmex Kutno. 

Jadę go obejrzeć, bo uchodzi już za solidnego ligowca. W klubie walczącym o awans do play-off zdobywa po kilkanaście punktów na mecz. 

– Naprawdę zrobił postępy. Musimy dziś na niego uważać, bo świetnie rzuca za 3 – słyszę w przypominających tokijskie metro w szczycie ciasnych kuluarach hali w Radomiu. 

Siadam na trybunach i oglądam. Junior gównie stoi w „kiblu” i czeka na podanie. Oddaje pierwszy rzut – airball. Drugi – piłka chyba lekko „złapała żelazo”. Choć sąsiad z trybuny twierdzi, że jednak nie. „Kurde, może to ja mu przynoszę pecha?” – zaczynam się zastanawiać. 

Ale później jest lepiej. Dwie kolejne trójki Juniora wpadają! Z tego meczu pamiętam głównie Michala Sokołowskiego, który już wówczas sprawiał wrażenie gracza przerastającego PLK, ale do domu wracam z myślę, że senior Zyskowski chyba jednak faktycznie dopnie swego i junior może kolejnych 10 lat spędzić w PLK. 

„W końcu ma dopiero 24 lata. Dopiero czy aż?” – zastanawiam się.

2020

Smażę się na hiszpańskim słońcu. Piekielny upał. Ruszam do baru na plaży po sangriję. Kolejka. Obok leży gazeta. Biorą do ręki, szukam stron sportowych. I działu koszykówka. Mam! Nagle – booom!

Moim oczom ukazuje się nazwisko… Zyskowski!

Informacja, że Junior podpisał kontrakt z występującym w ACB klubem z Bilbao była lakoniczna. Dwa zdania. Ale była! 

Jakże mi ta sangrija smakowała. 

– Gratuluję, naprawdę duża sprawa – ślę wiadomość do Seniora. 

– A nie mówiłem, że zostanie koszykarzem? I to świetnym? Żałuję tylko jednego – że tak długo trzymałem się swojej kariery trenerskiej i nie poświęciłem mu więcej czasu, gdy miał kilkanaście lat. Rzucałby i ładniej, i jeszcze skuteczniej – śmieje się. 

14 września 2022

Nagle znów jestem dziennikarzem i z bliska obserwuję furorę, którą nasza reprezentacji robi podczas mistrzostwa Europy. Zyskowski junior gra. Ale – cholera! – znów pudłuje. Robi inne ważne rzeczy na boisku, pomaga drużynie, ale w pierwszych sześciu meczach trafia raptem co czwarty rzut. „Kurde, może to ja mu przynoszę pecha?” – przypominam sobie dobrze znaną myśl sprzed lat. 

Nagle – ćwierćfinał EuroBasketu. Polacy sprawiają największą europejską koszykarską sensację XXI wieku – powalają na deski Lukę Doncicia i jego Słowenię. Bohaterem jest oczywiście Mateusz Ponitka, ale (nie tak wcale) cichym wicebohaterem on – Jarosław Zyskowski junior.

14 punktów i mnóstwo świetnych akcji w trakcie ponad 25 minut na boisku.

Po meczu uświadamiam sobie, że przez te wszystkie lata – prawie 20! – śledząc jego karierę, nigdy z nim dłużej nie rozmawiałem. Niezły czas, by zrobić pierwszy wywiad

I przekazać pozdrowienia Seniora:

Niech historia Zyskowskich – i całej, skazywanej przez całe dziesięciolecia na kolejne niepowodzenia, polskiej koszykówki – już dzisiaj wieczorem stanie się jeszcze bardziej niesamowita!

Bukmacherzy wciąż nie wierzą w biało-czerwonych. Nasz partner legalne zakłady bukmacherskie Betcris za zwycięstwo Polaków w dzisiejszym meczu proponuje kurs 3,91. Zwycięstwo Francuzów jest wyceniane na 1,21.

Kursy i zakłady na mecze EuroBasketu znajdziesz na stronie Betcris – TUTAJ >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet