Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>
New York Knicks nie są już najwyżej wycenianym klubem NBA – w ostatnich latach zdystansowali ich pod tym względem Golden State Warriors – ale wciąż są klubem absolutnie wyjątkowym. Bo który inny utrzymywałby się na szczycie tej listy przez tyle lat pozbawiony praktycznie żadnych sukcesów sportowych?
XXI wieku w wykonaniu Knicks to jedynie gorzkie wspomnienie o „erze Carmelo Anthony’ego” zakończonej wygraniem jeden serii playoff oraz cała seria mniejszych i większych klęsk. Klub, który na swoje mistrzostwo czeka od 1973 roku – gdy jego rezerwowych skrzydłowym był 78-letni obecnie Phil Jackson – w tym sezonie przeżywa jednak wielkie chwile.
Jalen Brunson na naszych oczach pisze własną swoją historię – niekwestionowanej legendy Knicks. Miał już w tym playoff serię czterech meczów z przynajmniej 40 punktami na koncie. Prowadzi zespół do wygranych, choć ten z każdym kolejnym starciem traci następnych graczy. Jeszcze w sezonie regularnym kontuzję kończącą grę odniósł Julius Randle, w trakcie playoff różne urazy wyeliminowały z gry Mitchella Robinsona, Bojana Bogdanovica, OG Anunoby’ego i ostatnio w meczu nr 6 z Indiana Pacers także niezniszczalnego wydawałoby się Josha Harta. O tym, że szalenie krótka rotacja stosowana przez trenera Knicks może do takiej sytuacji doprowadzić, wiadomo było już na początku serii z Pacers.
Jedynym w miarę zdrowym graczem Knicks z potencjalnej pierwszej piątki zespołu pozostaje Brunson. Co z tego? Tak kibice Knicks, jak i bukmacherzy są przekonani, że mimo osamotnienia, poprowadzi dziś swój zespół do historycznego sukcesu. To zdziesiątkowani przez kontuzje nowojorczycy pozostają faworytami meczu nr 7. Niesamowite. Widoki znane z filmów o Rockym Balboa są właściwie gwarantowane – przecież wiadomo, że Hart, mimo problemów z mięśniami brzucha chce grać. Anunoby podobno też ma podjąć próbę walki.
Najtańsze bilety na dzisiejszy mecz, gwarantujące miejsce pod dachem Madison Squarde Garden, kosztują 421 dol.
Kibice czekających już w finale Zachodu Boston Celtics chcą oczywiście grać z Knicks.
Tylko lider Pacers Tyrese Haliburton ma zupełnie inny plan.
W nocy czasu polskiego – o godzinie 2 – rozpocznie się także niewiele mniej ciekawie zapowiadający się siódmy mecz półfinału Zachodu między broniącymi tytułu mistrzowskiego Denver Nuggets a Minnesota Timberwolves pragnącego przejąć władzę nad NBA już tu i teraz niespełna 23-letniego Anthony’ego Edwardsa. Ekipa Nikoli Jokicia będzie faworytem tego starcia, choć poprzednie w Minneapolis przegrała z Leśnymi Wilkami aż 70:115.
Najlepszy gracz NBA już podczas czwartej kwarty tamtego meczu planował srogi rewanż.
Reprezentacja Polski zagra w Walencji o awans na igrzyska – jedź z nami kibicować do Hiszpanii! >>