Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
– Chodź, muszę ci coś pokazać. A ty – obiecaj! – musisz to opisać. Przecież to skandal, żeby reprezentacja Polski trenowała w takich warunkach! – powiedział kapitan kadry do dziennikarza.
Po chwili obaj stali, analizując strukturę ściany.
– Patrz! Widzisz te zacieki? – pytał kapitan.
– Widzę.
– A czujesz ten zapach wilgoci, zgnilizny?
– Czuję.
– W tym czymś, w czym zakwaterował nas PZKosz. nawet stroje schnąć nie chcą. No śmiało, dotknij tych skarpetek! Są wciąż wilgotne?
– Są!
– To teraz powiedz mi, jak my mamy w takich warunkach dobrze przygotować się do mistrzostw Europy i nie przynieść wstydu? I zadaj to pytanie publicznie.
Kapitanem kadry był wściekły Tomasz Jankowski. Obecnie młodszym kibicom znany głównie jako komentator meczów koszykówki. Dziennikarzem byłem nastoletni ja. Autor tekstu, który czytasz. I tamtego – lekko obrazoburczego reportażu, który został opublikowany w ukazującym się wówczas tygodniku koszykarskim „Basket” tuż przed wyjazdem kadry na mistrzostwa Europy 1997.
Tamte „fatalne przygotowania” poskutkowały legendarnym na kolejne ćwierćwiecze występem. Wspominanym całymi dekadami siódmym miejscem, które kadra koszykarzy nakryła czapką dopiero niespełna rok temu, odsyłając do domu z Berlina Lukę Doncicia i broniącą tytułu mistrzowskiego Słowenię.
Trudno się było spodziewać, opuszczając stolicę Niemiec po przegranym w ostatnich minutach boju o brąz z Niemcami, że raptem 10 miesięcy później Igor Milicić będzie miał problem z zebraniem składu. Szykując się do pierwszej fazy eliminacji olimpijskich. Do turnieju zaplanowanego w Polsce! A problem ma.
I to ogromny.
Jeremy Sochan? Nie chciał. Występ odradzili mu Spurs czy – biorąc pod uwagę problemy z kolanem z końcówki sezonu NBA – odezwał się zdrowy rozsądek? Prawdy nie dojdziesz. Ale nie zagra.
Aleksander Dziewa? Nie chciał.
Dominik Olejniczak? Nie chciał.
Łukasz Kolenda. Twierdzi, że chce, ale nie może. W końcówce sezonu też miał problemy z kolanem.
Jakub Schenk? Nie mógł. Dopiero w przyszłym tygodniu ma opuścić szpital. Ściskamy kciuki za powrót do zdrowia!
AJ Slaughter. Nie chciał. Niebywale zasłużony dla kadry, lecz nieuchronnie zbliżający się do końca kariery. Jeśli za miesiąc gry w lidze wenezuelskiej mógł zarobić więcej niż za miesiąc spędzony z reprezentacją Polski to – tak po ludzku – nic dziwnego, że wybrał Caracas w czerwcu zamiast Gliwic w sierpniu.
Andrzej Mazurczak? Oj, tu sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana niżby to z suchego komunikatu dyrektora sportowego kadry Łukasza Koszarka wynikało.
Fakty:
– Andrzej Mazurczak był na jednym, jedynym zgrupowaniu kadry prowadzonej przez Milicicia i – jak twierdzą świadkowie – jesienią 2021 roku nie opuszczał go w szampańskim nastroju. Został potraktowany niczym piąte koło u wozu. Dosłownie. Gdy do treningu potrzebnych było czterech graczy obwodowych, Mazurczak obserwował zajęcia z pozycji ławki rezerwowych. A drużyna – znajdując się w zarzuconej później pospiesznie fazie „odmładzania” – nie była wówczas kadrowo specjalnie imponująca.
– Andrzej Mazurczak uporczywie nie był powoływany przez Igora Milicicia na zgrupowania kadry nawet w trakcie minionego sezonu, gdy w roli lidera Kinga zmierzał po mistrzostwo Polski i tytuł MVP sezonu zasadniczego PLK.
– Igor Milicić powołał Andrzeja Mazurczaka do kadry oficjalnie niespełna dwa tygodnie temu, lecz nie znalazł czasu, by do niego zadzwonić i porozmawiać. Ani o wydarzeniach z jesieni 2021, ani o przewidywanej roli w drużynie, ani o trendzie malejącym w inflacji.
– Gdy Igor Milicić w końcu numer telefonu do Andrzeja Mazurczaka odnalazł, ten… Może miał już inne plany? Może nie mógł ich zmienić? Prawdy nie dojdziesz.
A może jeszcze zmieni?
Rok temu polska reprezentacja osiągnęła największy sukces ostatnich kilkudziesięciu lat. Stało się to dosłownie dwa tygodnie po tym, gdy uruchomiliśmy SuperBasket. Wracając do polskiej koszykówki po wielu latach przerwy, spoglądając po meczu ze Słowenią na Jarosława Zyskowskiego juniora, słuchając chwilę później jego wzruszonego ojca, sam miałem łzy w oczach.
Piękna chwila.
Kilka dni temu wylądowałem w Coimbrze. To z kolei symbol ponad 20 lat niemożności polskiej kadry. To tam w 2010 roku nasza drużyna, naszpikowana – jak się nam wówczas wydawało – gwiazdami (Gortat, Lampe, Kelati, Koszarek) przegrała z Portugalią. To jedna z jej największych klęsk w historii. W 2023 roku to właśnie w tym mieście zaczęły do mnie dochodzić wieści o tym, jak trudno Miliciciowi sklecić choćby przyzwoity skład reprezentacji na sierpniowy turniej w Gliwicach.
Przeklęta Coimbra.
Wizja duetu obwodowego Andrzej Pluta junior – Mateusz Szlachetka wystawionego do gry przeciwko Bośniakom, Węgrom i Portugalczykom nawet przy grającym na pozycji rozgrywającego i będącym na misji Mateuszu Ponitce nie napawa optymizmem. Ale czasami złe decyzje skutkują dobrymi historiami. Naprawdę. Wiedzą o tym nawet na pewnej portugalskiej plaży, na którą się wybrałem z Coimbry kilka dni temu. Spójrzcie jeszcze raz na zdjęcie tytułowe. Nieco dokładniej.
Piękne Pedrogao.
Pamiętacie te nie chcące wyschnąć za żadne skarby świata skarpetki Jankowskiego?
Może i tym razem będzie jak w 1997? Może Pluta junior – gdy rywale będą podwajać (a będą!) osamotnionego Ponitkę, ruszy odważniej z piłką w kierunku kosza i, ściągając na siebie uwagę obrońców, zacznie na boisku odnajdywać lepiej ustawionych kolegów, a w sobie duszę klasycznego rozgrywającego? Albo po prostu będzie robił to, co potrafi najlepiej – seryjnie trafiał za 3?
Będzie jak będzie, ale wiecie co w tym wszystkim jest najgorsze? Że obecnymi problemami polskiej reprezentacji koszykarzy po prostu niemal nikt się nie przejmuje. Jakby tej kadry po prostu nie było.
Może to tu tkwi odpowiedź na tytułowe pytanie?
Może wcale nie chodzi o to, że Milicić nie budzi sympatii polskich koszykarzy? A nie budzi. Jak twierdzą trenerowi mniej przychylni – nawet liderujący kadrze starszy z braci Ponitków wciąż do końca mu nie wybaczył, że podczas jednego z treningów zwrócił się do niego per „Marcel”.
Może mało istotne są te mniej lub bardziej spuchnięte kolana?
Bardziej lub mniej zaawansowane plany wakacyjne?
Może to tak banalnie proste, że trudniej jest odmówić gry w kadrze, której losami się ludzie i media – a skoro media, to i ludzie – szerzej interesują, niż tej, której perypetiami oprócz prowadzonych przez pasjonatów portali koszykarskich nie przejmuje się nawet medialny pies z kulawą nogą?
10 miesięcy po jej nieprawdopodobnym sukcesie.
Rok przed ewentualnym turniejem, którego stawką może być historyczny awans do igrzysk.
Dwa lata przed „polskim” EuroBasketem, w którym ekipa z trzema koszykarzami NBA – Sochanem, Brandinem Podziemskim i, a jakże!, Olkiem Balcerowskim – ma przecież walczyć o medal.
#nikogo
PS. Andy, pomóż.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
10 komentarzy
Pięknieś nam to wszystko wypisał. Może jesteśmy za słabi na kosza i dlatego mamy bohaterów jakich mamy? Siatkarskich? Może warto zrobić zestawienie zarobków polskich koszykarzy i siatkarzy tylko trzebaby się było z tym przebić do śniadania w TVN?
Spieszę z odpowiedzią na temat porównania zarobków siatkarzy w Polsce i koszykarzy w Polsce. Jak pisze redakcja, najlepiej zarabiającym koszykarzem zeszłego sezony był Groselle i miał ca. 200k dolarów. Otóż kilku najlepszych siatkarzy w lidze, zarabia podobnie, nikt u nas nie ma więcej niż 1 mln złotych rocznie. Także koszykarze zarabiają godnie, bo polska liga siatkówki jest nr 1 na świecie, PLK? 10 w Europie? 15?
Z drugiej strony – gaelic football i hurling są jeszcz bardziej lokalne. Tak samo, nie można zestawiać esportow że zbieganiem na czas z Mt Everestu. Kim jestem żeby krytykować plk czy gusta kibiców ? Co najwyżej można krytykować polską siatkówkę ze z takim potencjałem nie zrobili jeszcze w pełni nba siatkówki dystansując na wieki wieków resztę świata. Bo w siatce pod każdym względem, sędziowskim, ekspertów, szkolenia i dorosłych reszta świata może nam buty czyścić.
Zrobić z polskiej ligi siatkówkę na miarę NBA? No rzeczywiscie, dziwne. Polska 36 mln ludzi i chętni na transmisję tylko w Polsce vs USA 350 mln ludzi, najbogatszy kraj świata, do tego transmisje NBA do XX krajów na całym świecie. Jeden mecz NBA z samych tylko biletów i żarcia/gadżetów to zarobek dla danego klubu 20 mln dolarów. Czyli więcej niż budżety wszystkich klubów Plus Ligi na cały sezon 🙂
Godny pożałowania brak wyobraźni. Kierunek ULEB a lige siatkówki raczej porównuj do lat 80tych NBA przed Magickiem i Birdem. FIVB bez Polski, Włoch i Rosji jest jak krykiet bez Indii. ZAKSA już na zawsze powinna wygrywać ligę mistrzów a na pewnym etapie wypiąć sie na tego typu rozgrywki tworząc mocniejsze, lepiej platne i niedoscignione – take w których wszyscy najlepsi będą grać.
To że tego nie robią jest komformizmem włodarzy i nadzieją na przeskoczenie siatki przez koszykówkę.
Problemem jest tez to ze koszykówka to niby sport drużynowy a patrząc na PL reprezentacje jakby indywidualny. Mam wrażenie ze większość tych „obrażonych” albo nie chętnych przekłada swoje dobro i swoje statystyki nad dobro i wynik drużyny. Za duże EGO. Dodać do tego ego trenera i jest mieszanka wybuchowa.
tak to jest jak się powołuje pupili kolegów…
Ciekawe, ile wynosi dniówka za pobyt na zgrupowaniu? Bo teraz, kiedy byle polski ogórek w PLK ma 200-300 tysięcy złotych za sezon, zwyczajnie szkoda ryzykować zdrowia na kadrze, jeśli dniówka to 200 złotych…
Lubię Igora, ale Andy nie powinien mu teraz ratować tyłka.
Nie po tym jak go IG potraktował.
Reprezentacja najpewniej schrzani ten turniej, może nawet trener straci pracę i wtedy pojawi się szansa A.Mazurczaka w kadrze
od dawna pisałem że pan Milicz się nie nadaje na trenera kadry bo to zwykły karierowicz