poniedziałek, 29 kwietnia 2024
Strona główna » Sochan jest w Top10 debiutantów NBA. Jak wysoko?
NBA

Sochan jest w Top10 debiutantów NBA. Jak wysoko?

1 komentarz
Murowanym faworytem do zdobycia nagrody dla najlepszego debiutanta sezonu pozostaje Paolo Banchero. To był (w końcu!) dobry wybór Orlando Magic. Ilu jeszcze tegorocznych pierwszoroczniaków spisuje się lepiej od Jeremy’ego Sochana?

Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>

Banchero jako jedyny z klasy tegorocznych debiutantów podpisał jeszcze przed sezonem warty miliony dolarów kontrakt z firmą produkującą obuwie sportowe. Na parkiecie potwierdza, że jest słusznie porównywany do wielkich gwiazd ligi z przeszłości. Już po jego debiutanckim meczu pisaliśmy o nim jako o pewniaku do nagrody dla najlepszego spośród pierwszoroczniaków.

Po niespełna dwóch tygodniach sezonu wypada przyjrzeć się tym, którzy może nie czają się za jego plecami – bo takie określenie byłoby jednak lekką przesadą – ale po prostu za nimi są. Gdzie jest w tym gronie miejsce Jeremy’ego Sochana?

NAJLEPSI DEBIUTANI SEZONU 2022/23
1. Paolo Banchero (Orlando Magic, 1. numer draftu; 23.5 punktu, 8.3 zbiórki, 3.8 asysty)

Najbardziej efektowne wejście do NBA ostatnich lat. W XXI wieku NBA nie widziała debiutanta, który zdobywałby 23,5 punktu na mecz. Najbliższy tego był Blake Griffin w 2010 roku – 22,5. Istnieje duża szansa, że Banchero nie zdejmie nogi z gazu. Jest po prostu już świetnym łowcą punktów, a jego klub nie ma wielkich ambicji sportowych, więc zawodnikowi będącemu największą nadzieją na przyszłość nie zabraknie rzutów. Nawet jeśli przyjdą słabsze mecze. A przyjdą.

2. Keegan Murray (Sacramanto Kings, 4. numer draftu, 17.7 punktu, 5.0 zbiórki i 41,7 proc. za 3)

Sacramento Kings nie przegrali meczu w trakcie preseason, ale właściwe rozgrywki rozpoczęli od czterech kolejnych porażek. Kibice załamują ręce. Gdyby nie zwycięstwo z Miami Heat minionej nocy, jeszcze chwila i przestaliby wierzyć, że ich drużyna może przerwać fatalną passę 16 lat bez choćby jednego awansu do play-off. Ale akurat do Murraya nie mogą mieć pretensji. Od swojego pierwszego meczu jest podporą ekipy, spędza na boisku prawie 37 minut i potwierdza, że jest po prostu gotowy do gry w NBA. Nic dziwnego – to gracz o niemal trzy lata starszy od Sochana.

3. Bennedict Mathurin (Indiana Pacers, 6. numer draftu, 19.2 pkt, 4.5 zbiórki i 2.3 asysty)

Przed pierwszym meczem był porównywany do Jasona Richardsona, ale po kilku wydaje się, że może być zdecydowanie lepszym zawodnikiem. Niby Pacers nieszczególnie zależy na zwycięstwach w tym sezonie (3-4), ale Mathurin udowadnia, że potrafi zdobywać punkty na wiele sposobów. Wspólnie z Tyrese Haliburtonem mogą stworzyć obwodowy duet przyszłości ekipy z Indianapolis. – Trenerów zawsze najbardziej cieszy, gdy zastają w składzie młodych zawodników potrafiących dzięki własnemu instynktowi wyszukiwać dziury w defensywie rywali. To właśnie przypadek Benna. I moje szczęście – cieszy się trener Pacers Rick Carlisle. Dziś w nocy Mathurin raz za razem ogrywał zespół Duranta i Irvinga:

4. Jaden Ivey (Detroit Pistons, 5. numer draftu, 15.2 punktu, 3.8 asysty, 40 proc. za 3)

Większa i przede wszystkim silniejsza wersja Ja Moranta. Generalny menedżer Pistons Troy Weaver był kilka dni temu pytany podczas jednego z paneli dyskusyjnych w Detroit o plan na przyszłość. – Jest prosty: zdobyć czwarty tytuł mistrzowski w historii – powiedział to, co wszyscy chcieli usłyszeć. Ivey, obok jedynki draftu 2021 Cade’a Cunninghama, ma być podporą (póki co – w domyśle) rodzącej się potęgi Pistons.

5. Shaedon Sharpe (Portland Trail Blazers, 7. numer draftu, 9,3 pkt, 3,0 zbiórki i 42,9 proc. za 3)

Najbardziej ekscytujący motorycznie gracz Blazers od czasów, gdy kibice tego klubu zachwycali się połączeniem techniki i możliwości fizycznych Brandona Roya. Sharpe dysponuje największym wyskokiem dosiężnym w historii NBA, ale atutów ma zdecydowanie więcej. Świetnie biega, rzuca i mimo młodego wieku nie jest czarną dziurą po bronionej stronie boiska. Przy okazji średnio dwa razy w trakcie meczu wyskakuje swoimi akcjami z telewizora. A czasami dwoma akcjami w ciągu 30 sekund:

6. Jeremy Sochan (San Antonio Spurs, 9. numer draftu, 8.0 punktu, 4.3 zbiórki i 2.0 asysty)

Ma na koncie więcej zwycięstw (4) niż pięciu zawodników wybranych z pięcioma najwyższymi numerami draftu łącznie (3). Początek kariery w barwach Spurs ma bardziej udany od tego, którym 11 lat wcześniej mógł się pochwalić Kawhi Leonard. Ulubieniec Gregga Popovicha. W ostatnich dniach napisaliśmy o nim już tyle, że na tym litanię pochwał możemy z czystym sumieniem zakończyć.

7. Jalen Duren (Detroit Pistons, 13. numer draftu, 8.2 punktu, 7.2 zbiórki i 1,3 bloku)

Drugi z utalentowanych młokosów pozyskanych przez Weavera w ostatnim drafcie. Środkowy o parametrach Dwighta Howarda i talencie, który każe porównywać go do Bama Adebayo. Najmłodszy obecnie zawodnik NBA, który już pierwszy mecz w karierze zakończył z double-double (14 punktów i 10 zbiórek). Jedyny z debiutantów, które rzuty wolne wykonuje gorzej od Sochana (35,7 proc.)

8. Jabari Smith Jr. (Houston Rockets, 3. numer draftu, 13.8 punktu, 6.8 zbiórki, 1.3 bloku)

W ostatniej chwili stracił na rzecz Banchero pierwszy numer draftu. Pierwsze mecze w NBA wskazują na to, że szefowie Orlando Magic – którzy w poprzednich draftach najczęściej się mylili – tym razem mogli podjąć właściwą decyzję. Smith miał by godnym następcą Rasharda Lewisa – wysokim superstrzelcem, grożącym rzutem z każdego miejsca boiska. Na razie głównie grozi, trafia rzadko. Skuteczność na poziomie 35,7 proc. za 3 była by jeszcze do przełknięcia, ale Smith Jr. zderzył się ze ścianą fizyczności NBA i za 2 trafia jeszcze rzadziej.

9. Christian Braun (Denver Nuggets, 21. numer draftu, 5.3 punktu, 3.3 zbiórki, 18,5 minuty)

– W ubiegłym roku brał udział w imprezach bractwa na kampusie uniwersyteckim, a teraz wyszedł naprzeciwko LeBrona Jamesa i nie pękał. Jestem z niego cholernie dumny – chwali swojego debiutanta po meczu z Los Angeles Lakers trener Nuggets Michael Malone. Nie wiadomo, czy spełni się marzenie kibiców jego klubu i Braun okaże się kolejnym wcieleniem Tylera Herro. Ale jest więcej niż pewne, że może się okazać od Herro lepszym obrońcą.

10. Tari Eason (Houston Rockets, 17. numer draftu, 7.2 punktu, 5.7 zbiórki i 41,7 proc. za 3)

W trakcie draftu wielu menedżerów kolejnych klubów NBA pominęło szansę pozyskania tego zawodnika, poddając w wątpliwość jego koszykarskie IQ. Cóż, Eason boiskową inteligencją Jeremy’emu Sochanowi faktycznie nigdy nie dorówna, ale na początku przygody z najlepszą ligą świata wygląda całkiem przyzwoicie. Choć z wielkich nadziei kibiców Rockets związanych z nim po dwóch pierwszych występach w meczach przedsezonowych na 24 i 21 punktów nieco uszło powietrze.

1 komentarz

Torquemada 30 października, 2022 - 12:16 - 12:16

Mathurin zdecydowanie numer 2.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet