Strona główna » Wszystkie grzechy Artura Gronka. Dlaczego Start nagle stanął przed metą
PLK

Wszystkie grzechy Artura Gronka. Dlaczego Start nagle stanął przed metą

7 komentarzy
Nie zawsze oddawanie losów drużyny w ręce jednego zawodnika, nawet jeśli ten bywa wymieniany w gronie kandydatów do nagrody MVP, jest dobrym pomysłem. Artur Gronek znów nie zdołał zerwać z siebie łatki „niby dobry trener, tylko wyników brak”. Im bliżej końca sezonu, tym bardziej Start przypominał drużynę Liama O’Reilly’ego, a nie Artura Gronka. Czy trener zapłaci za to posadą?

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Mieć w zespole kandydata do nagrody MVP (wspomniany O’Reilly), jednego ciekawszych rozgrywających (Jabril Durham) oraz wyróżniającego się środkowego (Barrett Benson) i nie awansować do playoff? Niełatwa sztuka. Szczególnie jeśli mówmy o klubie z solidnym budżetem i stabilną sytuacją finansową, który w sparingach grał znakomicie, a sezon rozpoczął od sześciu zwycięstw w pierwszych siedmiu meczach.

Co się później stało? Dlaczego Artur Gronek właśnie został bezdyskusyjnie jednym z największych przegranych wciąż trwającego sezonu Orlen Basket Ligi, a jego drużyny zakończyła go nagle już pod koniec kwietnia?

Spójrzcie jeszcze raz na zdjęcie tytułowe, na którym Liam O’Reilly podczas konferencji prasowej po niedawnym, wygranym meczu ze Spójnią przybijał piątkę trenerowi Startu. Im bliżej był końca tego sezonu, tym częściej obserwując jego mecze można było odnieść wrażenie, że tak to właśnie wyglądało. To Amerykanin podejmował w Starcie decyzje o tym:

– ile rzutów odda w danym meczu

– w którym kierunku rzuci ostentacyjnie ręcznikiem, gdy szkoleniowiec postanowi go zdjąć z boiska

– czy danego dnia choćby będzie choćby udawał, że stara się grać w obronie, czy jednak – jak zazwyczaj – nie będzie się nią kompletnie przejmował

– kiedy – albo i czy – przybije piątkę z trenerem

W ostatnim meczu O’Reilly zdobył 34 punkty, zapewniając sobie koronę króla strzelców PLK. Jednocześnie też jednak pogrzebał sezon Startu. W czwartej kwarcie najpierw nie był w stanie przyłożyć ręki do zatrzymania szarży Legii, a po chwili sfrustrowany niemocą swoją i drużyny opuścił boisko po popełnieniu piątego faulu.

Swój sukces 28-letni Amerykanin w tym sezonie osiągnął. Dla gracza, który poprzedni sezon w słabszej lidze węgierskiej kończył ze średnią niespełna 14 punktów na mecz, wywindowanie jej w Orlen Basket Lidze do poziomu ponad 21 to naprawdę duże osiągnięcie. Niewątpliwie przełoży się na zarobki koszykarza w kolejnych rozgrywkach.

Czy znajdzie się klub w PLK, który zapewni O’Reilly’emu podwyżkę i wokół niego zacznie budować siłę drużyny na kolejny sezon? Nie wiadomo. Trudno powiedzieć także, czy rozczarowani ostatecznym wynikiem szefowie lubelskiego klubu przed następnymi rozgrywkami – mimo tego, że w 2022 roku podpisali z Arturem Gronkiem aż trzyletni kontrakt – nie będą szukali nowego szkoleniowca.

Choć, czytając lakoniczny komunikat lubelskiego klubu po przegranym 92:112 meczu z Legią, można odnieść wrażenie, że właściwie nic szczególnego się nie stało. Ale może po prostu nie tylko trener Gronek, ale także szefowie klubu chcieliby się na dłuższy czas po końcówce sezonu zapaść pod ziemię?

https://twitter.com/StartLublin/status/1784287433288200503

Żeby była jasność – Start kończy ten sezon klęską nie tylko dlatego, że O’Reilly otrzymał zbyt wielką władzę na boisku i w szatni.

Start kończy przedwcześnie sezon głównie dlatego, że jego trener nie potrafił zbudować choćby zrębów twardej defensywy. Zespół miewał lepsze momenty – głównie wtedy, gdy korzystał z rozwiązań, które znamy z kadry Igora Milicicia – ale asystent trenera naszej reprezentacji albo zatrzymywał się z pomysłami w połowie drogi, albo nie potrafił do nich przekonać podopiecznych. Z koncentrującym się na zdobyczach ofensywnych O’Reillym na czele. Nie licząc meczu ze zdegradowanym Sokołem Łańcut Start ani razu w tym roku kalendarzowym nie zatrzymał rywali w meczu ligowym na poziomie poniżej 80 punktów.

Ani razu!

Ostatecznie lublinianom do awansu zabrakło niewiele – raptem jednego zwycięstwa. Najbardziej chyba tego z rozegranego na początku kwietnia meczu z Czarnymi Słupsk. Katem Startu został wówczas, zdobywając 27 punktów, Mateusz Dziemba. Ten sam, który na początku sezonu popadł z konflikt z trenerem lublinian, w efekcie którego później przez kilka miesięcy nie mógł grać w koszykówkę.

O co poszło? Sami zainteresowani na samo wspomnienie tamtych jesiennych wydarzeń nabierają wody w usta. Jeśli jest jednak choćby źdźbło prawdy w krążących po środowisku plotkach, że tak naprawdę poszło o to, iż trener krzywo patrzył na chęć bycia bliżej domu spodziewającego się narodzin dziecka koszykarza, sytuacja mocno obciąża konto Artura Gronka.

Ale nie tylko jego! Prezesa Startu Arkadiusza Pelczara także. To on później współuczestniczył w publicznych przepychankach i ostatecznie przegranej przed Sportowym Trybunałem Arbitrażowym awanturze z agentem Dziemby. Finalnie nie dość, że musiał koszykarzowi wypłacić zaległe pieniądze, to jeszcze na początku kwietnia spoglądał jak były kapitan jego zespołu, sportowiec który spędził w Lublinie długich siedem lat, w barwach Czarnych – jak się okazało później – de facto pozbawił Startu własnoręcznie miejsca w playoff.

Z perspektywy czasu ta sytuacja musi boleć podwójnie. Albo i mocniej, bo zła sława klubu, który potrafi „robić pod górkę” polskim koszykarzom została przy okazji kłótni z Dziembą jedynie utrwalona. Start zdobywał ją już rok wcześniej, wdając się w nie mniej głośny konflikt z Kacprem Młynarskim.

To jeden ze stabilniejszych finansowo klubów PLK ostatnich lat. Na pewno na ambicję gry w playoff. Artur Gronek to z kolei wciąż młody trener – dopiero w przyszłym roku skończy 40 lat. Gdy jednak pominąć jego debiutancki sezon w PLK, który zakończył mistrzostwem z gwiazdorskim zespołem Stelmetu, nie ma wielu powodów do dumy. Niewiele wskazuje na to, by był najlepszym wyborem dla drużyny, która chce walczyć w playoff.

Trener to niewdzięczna praca – rozlicza się go za wyniki. Spójrzmy na te w wykonaniu drużyn prowadzonych przez asystenta Igora Milicicia w ostatnich latach:

Sezon 2018/19 – 9. miejsce (Polpharma)

Sezon 2019/20 – 11. miejsce (Astoria)

Sezon 2020/21 – 11. miejsce (Astoria)

Sezon 2021/22 – 9. miejsce (Astoria)

Sezon 2022/23 – 13. miejsce (Start)

Sezon 2023/24 – 9. miejsce (Start)

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

7 komentarzy

siodłamy bociany 28 kwietnia, 2024 - 04:57 - 04:57

Nie przesadzał bym z tym że Start ma ambicje. Wszystko co wymieniliście wskazuję na to że trener i prezes mają ambicje utrzymania stanowisk. Z tym Pucharem Polski dla gospodarza liga też nie pomagała a Gronek na konferencji przed nim brzmiał słabo śmiesznie.
Nie mam żadnych wiewiórek ani informacji z otoczenia Startu ale z boku to wygląda tak jakby Pisowskiemu nadaniu PLK i Lublina zależało na utrzymaniu pewnego status quo a wyniki są sprawą trzeciorzedna. Do tego robi się krzywdę trenerowi w myśl zasady „nie matura a chęć szczera…”

Odpowiedz
Tomasz 28 kwietnia, 2024 - 08:09 - 08:09

Trener, który spowodował, że dobrzy koszykarze, poza jednym, grali poniżej swoich możliwości…
Skład pretendował zespół do ścisłej czołówki.
Bardzo słaby trener….

Odpowiedz
kibic 28 kwietnia, 2024 - 09:28 - 09:28

Do ścisłej czołówki? Stawianie Startu w tym samym rzędzie co Anwil, King, Trefl czy Legia to jakiś żart…

Odpowiedz
Paweł 28 kwietnia, 2024 - 12:49 - 12:49

komentarz w punkt, trener przede wszystkim popełnił błąd w budowie zespołu skupiając się na strzelcach a zapominając zupełnie o dobrych obrońcach, głównie z pozycji 4,5 a od obrony trzeba zaczynać budowę składu nie tylko w koszykówce

Odpowiedz
kibic 28 kwietnia, 2024 - 14:58 - 14:58

Paweł, tylko to ty popełniłeś błąd – w konstrukcji zdania. Optymistycznie założyłeś, że w Lublinie zespół buduje trener.

Paweł 28 kwietnia, 2024 - 08:42 - 08:42

O jakim pisowskim nadaniu Lublina mówisz, skoro od kilkunastu lat w Lublinie rządzi PO?

Z całą resztą się zgadzam. Prezes Pelczar nie robi nic dla drużyny, a w szczególności dla kibiców. Bez gruntownych zmian nic się nie zmieni. Zgadzam się, że to klub bez ambicji i pomysłu, czego nie można powiedzieć o kibicach , którzy czekają na powrót sukcesów. A potencjał jest. Szkoda, ze w kontekście dobrych wyników innych zespołów w Lublinie, władze klubu nie potrafią tego wykorzystać.

Odpowiedz
Tony 28 kwietnia, 2024 - 09:58 - 09:58

Artykuł w punkt. Wnioski zostaną wyciągnięte w następnym sezonie, tzn : Pelczar prezes, Gronek trener, skład zaczynamy budować od Pelczara juniora

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet