Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Partizan Belgrad to klub wyjątkowy. Już w poprzednim sezonie, dla siebie pierwszym w Eurolidze po wieloletniej przerwie, kibice ze stolicy Serbii bili kolejne rekordy frekwencji. Wykupili 11,5 tys. karnetów, a średnia frekwencji prawie 18 tys. robiła wrażenie. W nadchodzących rozgrywkach hala Stark Arena, mieszcząca prawie 20 tysięcy widzów, będzie wręcz pękała w szwach. Prezes Partizanu Ostoja Mijailovic zdradził, że kibice jego zespołu wykupili 16 124 karnety, ustanawiając absolutny rekord w historii Euroligi. Z samej sprzedaży całosezonowych wejściówek do kasy klubowej wpłynęło – bagatela – 5,8 mln euro.
W przeliczeniu na złotówki to niemal 27 mln. Dla porównania, Legia Warszawa, jeden z bogatszych klubów PLK – i jedyny, którego prezes nie kryje się z poziomem ponoszonych wydatków – w poprzednim sezonie miał całościowy budżet w wysokości 11,5 mln zł.
Partizan, mimo gigantycznych wpływów z biletów poprzedni sezon zakończył z ogromnym deficytem. Jego zadłużenie wobec serbskiego urzędu skarbowego w pewnym momencie sięgało 7 mln euro. Szefowie klubu zdecydowali się nawet prosić o pomoc… kibiców, by ci podczas zbiórki pomogli zasypać dziurę budżetową. W znacznej mierze się udało.
– W ramach akcji członkowie zarządu przekazali klubowi 800 tys. euro, a 22 tysiące kibiców uzbierało 820 tys. – mówi Mijailovic. – Chciałbym podziękować wszystkim, ponieważ była to równie ryzykowna, co wyjątkowa akcja i pokazała, jak wielką rodziną jest Partizan. Zapłaciliśmy 3,7 miliona w podatkach, uiściliśmy wszystkie składki pracownicze. Pozostało 3,3 miliona euro, które trzeba pokryć. Pracujemy nad uzyskaniem kredytu na 5-6 lat. Jego wierzycielem będzie każdy z 10 członków zarządu – dodaje Mijailovic
W poprzednim sezonie budżet Partizana wyniósł 14,5 mln euro. Przychód klubu był o pół miliona mniejszy, ale szefowie Partizana takimi niewielkimi dziurami budżetowymi nie zwykli się przejmować – przecież mogą też liczyć na ogromne wsparcie swojego rządu. W tym sezonie budżet na pewno wzrósł, niewykluczone, że zbliży się do 20 mln.
Latem Partizan wzmocnił skład drużyny, która przecież już w poprzednim sezonie była o krok od awansu do Final Four Euroligi i pewnie by go sobie zagwarantowała, gdyby nie awantura pod koniec drugiego meczu ćwierćfinałowego z późniejszym triumfatorem rozrywek Real Madryt. Kapitan naszej reprezentacji Mateusz Ponitka nie był ani najbardziej znanym z graczy, którzy podpisali umowę w Belgradzie, ani – ze swoim rocznym kontraktem zapewne nieco przekraczającym pół miliona euro – najdroższym. Umowy z Partizanem podpisali m.in.:
– Frank Kaminsky – podkoszowy o swojsko brzmiącym nazwisku, swego czasu wybrany w drafcie przez Michaela Jordana, który osiem poprzednich lat spędził w NBA
– PJ Dozier – koszykarz z pozycji 2/3, który jeszcze dwa lata temu odgrywał całkiem niepoślednią rolę w Denver Nuggets, obecnych mistrzach NBA
– Ognjen Jaramaz, odzyskany po dwóch latach z Bayernu Monachium
Najważniejsze było jednak oczywiście zatrzymanie Kevina Puntera. Świetnie czujący się w Serbii Amerykanin, który wielką karierę rozpoczynał w barwach Rosy Radom wydawał się przez chwilę już prawie graczem Barcelony, ale ostatecznie został „odbity” przez szefów Partizana i wciąż będzie grał w Belgradzie. Zdaniem wielu obserwatorów koszykarz powszechnie uważany za „Kevina Duranta Euroligi” może być w kolejnym sezonie pierwszym po kilkunastu latach przerwy Amerykaninem, który sięgnie po tytuł MVP.
Wprawdzie sezon Euroligi rusza lada moment, ale to wcale nie musi być koniec zbrojeń zespołu kapitana naszej kadry.
– Sprowadzimy jeszcze jednego zawodnika, a być może nawet dwóch, ale to zależy już od menedżera drużyny Zorana Savicia. Nie będziemy tego robić za wszelką cenę. Gracze, których pozyskamy, muszą pasować do ambicji oraz sportowej układanki, którą tworzy trener Zeljko Obradovic – zapowiada Ostoja Mijailovic.
Pasjonująco zapowiadający się sezon Euroligi rusza już w najbliższy czwartek – Partizan w pierwszej kolejce zagra z Maccabi w Tel Awiwie.
Tylko siedem drużyn zdaniem FORTUNY ma w nadchodzącym sezonie większe szanse zdobycia mistrzostwa od ekipy z Belgradu. W tym, rzecz jasna, Panathinaikos Olka Balcerowskiego.
Lista największych faworytów Euroligi 2023/24:
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>