Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Gdy pojawia się w PLK nowe nazwisko, każdy bardziej zainteresowany zaraz po sprawdzeniu statystyk zagląda na YouTube w poszukiwaniu highlightów. Wiadomo, że tam zawodnicy wyglądają bezbłędnie, a co za tym idzie nierealnie, ale coś jednak da się o nich już powiedzieć. Po obejrzeniu sklejki najlepszych akcji Tannera Grovesa wiele osób było przekonanych (w tym w jakieś części też ja), że do Polski przyjedzie wielki drwal, który oprócz (nacisk na to słowo) twardej gry pod obręczami, potrafić będzie także przymierzyć z dystansu.
Życie jednak dało kolejny dowód, że highlighty z NCAA trzeba dzielić nie tyle co przez 2, co przez 6. Ten groźnie wyglądający brodacz na tle rywali z PLK nagle już nie jest ani duży, ani fizyczny, ani atletyczny. Pod względem warunków zdecydowanie bliżej mu do pozycji numer 4, na której we Włocławku będzie grać sporadycznie, aniżeli do środkowego.
Groves w pierwszych tygodniach pobytu w Europie odbił się od większości przeciwników i choć znajdziemy w jego grze plusy, takie jak po prostu chęci czy koszykarskie instynkty, tak trudno nie widzieć wielu minusów. Jego zakontraktowanie, w zamyśle, pewnie miało być czymś w rodzaju inwestycji, podobnego zabiegu jak niespełna rok wcześniej z Malikiem Williamsem. Trener Przemysław Frasunkiewicz wziął zawodnika niegotowego, z którego trzeba dopiero ulepić koszykarza.
Z Malikiem się udało, ale czy z Tannerem także wypali? Chyba jednak glina jest nieco inni niż w przypadku Williamsa. Malik jednak miał ciało centra, miał zasięg i samą posturą był w stanie mieć wpływ na defensywę Anwilu. Miewał mecze na kilka bloków, a do tego zdarzały mu się także momenty z kompletną dominacją na deskach.
Groves za to w obronie póki co wygląda bardzo źle. Przegrywa walkę o pozycję z rywalami, fauluje broniąc rękoma, no i nie blokuje rzutów. Ciężko znaleźć pozytywy po tej stronie parkietu i to póki co jest największa gwiazdka przy jego nazwisku. Ofensywnie być może nowy gracz wskoczy na poziom Williamsa, w końcu ten przez kilka pierwszych spotkań nie potrafił zdobyć choćby punktu, ale i to wydaje się być dla mnie wątpliwe.
Wykańczanie akcji bliżej obręczy nie będzie proste patrząc na to, że większość przeciwników będzie większa od niego lub będzie wyżej skakać (patrz wideo poniżej). Efektywność Tannera jednak w dużej mierze będzie się opierać na rzutach z dystansu, a z nimi wiadomo, różnie bywa. 40% chyba nie ma co się spodziewać.
Na tę chwilę, po dwóch meczach i kilku sparingach, Groves wygląda na najsłabsze ogniwo Anwilu spośród wszystkich obcokrajowców. Na teraz też wygląda jak nie do końca pasujący element całej układanki, bo jeśli można by było znaleźć jakiś minus tego bardzo długiego składu Anwilu, to byłyby to właśnie kilogramy pod obręczą, a właściwie ich deficyt. Jeśli Kalif Young wpadnie w problemy z faulami, obrona zespołu z Włocławka może się załamać.
Groves dodatkowo dubluje się nieco z Luke’iem Petraskiem swoim profilem ofensywnym, a przecież niepodważalnie Petrasek jest lepszym graczem. Anwil ma czas i możliwości, by czekać na progres Grovesa. On na pewno będzie grał lepiej, ale czy to wystarczy? Czy da się jakoś zakamuflować fizyczne braki?
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
4 komentarze
Nie da się, nic z Nim zrobić, zmalał w samolocie, wyszuplał i broda nie zbyt groźna, PLK stała się tak fizyczna, że nie da rady, nie mówiąc już o pucharach.
No tak bo Malika ulepili juz pierwszego dnia… fajny artykuł ale dajmy mu czas.
wróci Kamil i go otworzy…chyba
A ja myślę, że sie nauczy, że takiej sytuacji nie powinien rzucać