Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
Arkadiusz Miłoszewski: Nie zrobiliśmy jeszcze tego, co chcemy zrobić – czytaj TUTAJ >>
Aleksander Dziewa: Martin wybija ludziom koszykówkę z głowy – czytaj TUTAJ>>
1. King potrafił ze Śląskiem wygrać. I to na wyjeździe
Różnica w końcowej tabeli była tylko w małych punktach, nie w bilansie (oba zespoły miały po 22-8), ale to mistrzowie Polski będą mieli przywilej bronienia tytułu z przewagą własnego parkietu. Sezon regularny pokazał jednak, że w tej parze nie musi to być kluczowe – w rundzie rewanżowej, w lutym, King wyraźnie (78:66) wygrał we Wrocławiu, rewanżując się za porażkę z początku sezonu w Szczecinie.
OK, to było 3 miesiące temu, drużyny były nieco inne – był jeszcze trener Urlep, a w Szczecinie nie było Aleksa Hamiltona. Ale wciąż – King wie, że da się wygrywać we Wrocławiu. We własnej hali z kolei, Wilki miały najlepszy bilans w lidze (12-3), a w playoff wygrały 4 z 5 spotkań.
2. Wilki mogą grać jeszcze lepiej
Awans do finału to już wielki sukces zespołu ze Szczecina, ale nie oznacza to wcale, że ekipa Arkadiusza Miłoszewskiego osiągnęła już sufit. Serie z Anwilem i Stalą udało się wygrać, choć w większości meczów trochę poniżej oczekiwań prezentował się duet obwodowych liderów Kinga – Andy Mazurczak i Filip Matczak.
Tymczasem akurat w wygranym meczu we Wrocławiu obaj Polacy byli najlepszymi zawodnikami na parkiecie. Mazurczak był bardzo blisko triple double z 14 punktami, 9 zbiórkami i 9 asystami, Matczak (w serii ze Stalą 10 punktów w 4 meczach) zdobył 19 punktów, grając jeden z kilku najlepszych meczów w sezonie. Obaj mają potencjał, aby w finale zagrać znacznie lepiej i dać drużynie więcej niż w ćwierćfinale i półfinale.
3. Nie będzie kłopotu z rotacją
Śląsk wygrywając rywalizację zyskiwał przewagę szerokością składu. Trefl miał duży problem z kontuzjami, wkład ławki rezerwowej w grę Legii był bardzo mały. Trener Ertugrul Erdogan mógł dowolnie rotować ustawieniami, adekwatnie do swoich potrzeb i formy zawodników. Nad Kingiem tej przewagi już nie będzie miał – tutaj wchodzącymi zawodnikami są: Matczak, Hamilton, Kostrzewski i Borowski, do tego Żmudzki.
W półfinale ze Stalą King odrabiał straty i zyskiwał przewagę, gdy na boisku pojawiali się rezerwowi. Podobnie Śląsk, w którym trener może sobie pozwolić na komfort wpuszczania z ławki np. Aleksandra Dziewy. Efektów nie znamy, ale pewne jest, że w finale Wilkom ludzi do gry na ławce rezerwowych brakować nie będzie.
4. Śląsk wygrywał, ale nie błyszczał
Zespół z Wrocławia pokonał trudną przeszkodę w postaci Legii, ale długim fragmentami meczów nie wyglądał dobrze, zaliczył do tego także wstydliwy blowout w meczu numer trzy. Nawet decydujące, czwarte spotkanie w Warszawie było długimi momentami dość słabe w wykonaniu Śląska – udało się wygrać, ale skończyło się na 65 zdobytych punktach, roztrwonieniu 24 punktów przewagi, 16 stratach i zaledwie 41% rzutów z gry.
W półfinale Śląsk zdobywał zaledwie 68.2 punktu na mecz, trafił tylko 28 z 82 rzutów z dystansu. King, mający przecież najlepszy atak w lidze, w odróżnieniu od Legii, takich okazji raczej nie będzie przepuszczał.
5. King nic nie musi
Odkładając na bok przekomarzania trenera Miłoszewskiego z dziennikarzami i kibicami – w finale faworytem jest Śląsk. Kurs na jego mistrzostwo w Fortunie wynosi 1.55, za tytuł Wilków bukmacherzy płacą 2.29. Konieczność obrony tytułu ciąży nad zespołem z Wrocławia przez cały sezon. Srebrny medal będzie „tylko srebrnym medalem”.
Zespół ze Szczecina już może być zadowolony z sezonu, ale w drużynie nie brakuje entuzjazmu i zacięcia. Trener i zawodnicy z ogniem w oczach mówią, że nie zamierzają zwalniać. Znając fantazję prezesa Króla, raczej nie będzie się hamował ustalając wysokość premii za zdobycie mistrzostwa. Tak jak pisaliśmy jeszcze w kwietniu – „King może, ale nic nie musi”
*
Dwa pierwsze mecze finału, toczonego do czterech wygranych, odbędą się w piątek i niedzielę we Wrocławiu.
Dlaczego Śląsk może wygrać z Kingiem? Tekst o tym jutro.
*
Arkadiusz Miłoszewski: Nie zrobiliśmy jeszcze tego, co chcemy zrobić – czytaj TUTAJ >>
Aleksander Dziewa: Martin wybija ludziom koszykówkę z głowy – czytaj TUTAJ>>
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
9 komentarzy
Panie redaktorze, te punkty w artykule sa mocno naciagane 🙂
Oczywiscie, ze King moze wygrac mistrza, taki jest sport, ze wszystko jest mozliwe.
Odnosnie pkt 1, co z tego, ze wygrali we Wroclawiu ?? Ten argument ma sie nijak, to obecnej sytuacji, poniewaz, Slask byl wtedy w grubym dolku, gral w zupenie innym skladzie i w dodatku bez Martina, ktory zjada Mazurczaka i Matczaka na jednym kroku…A co najwazniejsze, ten mecz byl w hali Orbita, a nie Stulecia, co jest znaczaca roznica!
Odnosnie pkt 4. Pragne spojrzec na obie serie półfinalowe raz jeszcze, bo widze, ze jakas drobna amnezja zagoscila. Wygladaly one dokladnie tak samo…pierwsze mecze na styku i wygrane niewielka iloscia pkt, drugie, wygrane dosc wyraznie, trzecie, to blamaze obu ekip na korzysc przeciwnika, czwarte, to wysokie prowadzenia obu finalistów do 3, a nawet polowy 4 kwarty i pozniej minimalne zwycistwa…
Jeszcze cos odnosnie rotacji, moze i King uzywa wiecej graczy, ale na pewno wnosza oni jako caloksztalt mniej do wyniku druzyny.
Nastepnym razem polecam wypisac mniej punktów, ktore w tym przypadku sa delikatnie ujmujac mocno naciagane, niz na sile szukac przewag Kinga.
Dokładnie!!! Te serie półfinałowe są jak lustrzane odbicia – o czym, szanowny Pan redaktor śmiał zapomnieć.
Porażka Kinga 60 do 92 też chwały nie przynosi…. Chyba, że redaktor zostawił to sobie na jutrzejszy artykuł, jako jeden z argumentów na rzecz zwycięstwa Śląska. Ogólnie zgadzam się – bardzo naciągane te argumenty. Artykuł dla samego artykułu. Nic odkrywczego…
Kostrzewski i Borowski to takie same ogórki jak 12 w WKS Tomczak. Ludzie, którzy powinni grać w 1 lidze, bo Ekstraklasa to za wysokie progi. Przecież ten Tomaczak to taki gamoń, że piłki nie umie złapać. Wygląda jak wysoki typ, którego wzięli prosto z amatorskiego grania. Ławka WKS jest dużo mocniejsza niż Kinga.
ogorki to caly ten wks ogorki to caly ten wks
Niezapomnijcie, że mecze będą sędziować polscy sędziowie. Z historii wiemy jakie wyniki osiągał Ślask za ich pomocą. Pamiętamy jak zabrano Anwilowi przynajmniej dwa mistrzostwa Polski inie tylko. Ostatnio coś Legia narzekał na jakieś naciągane decyzje. Dla mnie to Ślask zdobędzie mistrza. Bądźcie spokojni. Już tego dopilnują.
Radziłbym, żebyś się udał do okulisty i kupił większy telewizor. Jeżeli i po tym, będziesz widział świat na opak, przerzuć się z koszykówki na pływanie synchroniczne.
Taaa, szczególnie sędziowie pomagali gdy wyrzucili bez ostrzeżenia Martina do szatni za flopowanie. Szczególnie, że w drugim przypadku Martin sam był faulowany.
Śląsk jest faworytem i to na pewno nie jest nigdy atutem.Reszta rzeczywiście trochę naciągana.Po przeczytaniu artykułu o tym co przemawia za Wrocławiem zgadzam się też z tezą ze ławka Ślaska jest po prostu wartościowsza i te przewagi Parchowskiego czy Dziewy mogą być znaczące.Natomiast twierdzę że King miał trudniejsza drogę przez Playoffy.Legia i Sopot to łatwiejsze przeszkody niz Stal i Anwil.Wilki z tymi przeciwnikami w zasadniczej wygrały wszystkie mecze,Legie wręcz miażdżąc na Bemowie.Dla mnie to będzie mega zacięta seria.
Ad. 5, redaktorzyno, jak już, to niczego nie musi, a nie „nic nie musi”. Nic, to jest odpowiedź na ew. pytanie, co Twój tekst wnosi do debaty o finale.