Strona główna » Wyścig po MVP – Jeremiah Martin ucieka
PLK

Wyścig po MVP – Jeremiah Martin ucieka

0 komentarz
Amerykański rozgrywający Śląska Wrocław na dziś jest pewniakiem do zgarnięcia nagrody MVP sezonu 22/23 w PLK. Jeremiaha Martina gonią Damian Kulig oraz Andy Mazurczak, który świetnie prowadząc grę Kinga, także załapuje się na podium po 1. rundzie sezonu.

ZAJRZYJ NA KANAŁ SUPER BASKET TV NA YOUTUBE – DAJ SUBA!

1. Jeremiah Martin (189 cm, 26 lat) – śr. 20,5 punktu, 5,2 asysty, 4,8 zbiórki i 2,7 przechwytu 

Najlepszy strzelec ligi, najwyższy eval w lidze, najlepszy przechwytujący ligi i najlepszy zawodnik zdecydowanie najlepszej drużyny ligi – ciężko z takimi argumentami w jakikolwiek sposób walczyć. Jeremiah Martin gra równo, wciąż na wysokim poziomie i raczej z nikim się nie pokłócę twierdząc, że to największa gwiazda ligi. Jeśli utrzyma swoją średnią przechwytów, to będzie to najlepszy wynik od 7 lat (Russell Robinson). 

Nie ma też co ukrywać, Śląsk po pierwszej rundzie z bilansem 14-1 jest bezkonkurencyjny i trzeba to także wziąć pod uwagę. Sukcesy wrocławian w dużym stopniu uzależnione są od gry Jeremiah Martina, który tylko raz w tym sezonie zdobył w lidze mniej niż 15 punktów (ale był to blow out z PGE Spójnią Stargard). Na ten moment wydaje się, że tylko jakaś katastrofa mogłaby odebrać Amerykaninowi tę statuetkę. 

2. Damian Kulig (205 cm, 36 lat)   – śr. 14,9 punktu, 8,3 zbiórki, 2 asysty i 1,4 bloku 

Drugi pod względem evalu w lidze, trzeci w blokach, szósty w zbiórkach, zamyka dwudziestkę najlepszych strzelców ligi. Jeden z najlepszych w lidze, ten ostrowski, kręci się wokół Damiana, który trafia w tym sezonie rekordowe dla siebie 45,5% rzutów z dystansu. To właśnie te trójki robią taką różnicę – już teraz Kulig ma prawie tyle celnych (30), co w całym poprzednim sezonie (37).

Stal jest na drugim miejscu w lidze i musi być traktowana jako jeden z faworytów do medali. Damian na tę chwilę to najlepszy i najwszechstronniejszy środkowy w lidze, który dzięki swojemu doświadczeniu szkoli przeciwników. Jest także w dobrej formie fizycznej i to widać gołym okiem – nie wygląda na dziadka, co potwierdza prawie półtora bloku na mecz. 

3. Andy Mazurczak (188 cm, 29 lat)  – śr. 12,1 punktu, 7,3 asysty i 4,3 zbiórki 

Trzeci w evalu, drugi w asystach, piąty w skuteczności rzutów za 3 punkty – kapitalny sezon Mazurczaka to mało powiedziane. Sporą odwagą wykazał się latem trener Arkadiusz Miłoszewski, który oddał w ręce Andy’ego cały zespół. Reprezentant Polski odpłaca się świetną i przede wszystkim mądrą grą – przebywa na parkiecie średnio blisko 32 minuty, a w klasyfikacji strat znajdziemy go dopiero w siódmej dziesiątce ligi (1,4 straty, więcej ma chociażby kolega z zespołu, Tony Meier, który jest podkoszowym). 

King to największe pozytywne zaskoczenie pierwszej rundy w PLK i wręcz należało wyróżnić najlepszego gracza ekipy ze Szczecina. Mazurczak, mimo sporej konkurencji, w tym sezonie jest najlepszym polskim rozgrywającym w lidze, choć w kadrze dla niego miejsca zabrakło. Nie zdziwię się jednak, jeśli trener Igor Milicić do niego jeszcze wróci. 

4. Courtney Fortson (178 cm, 34 lata) – śr. 15,1 punktu, 9,7 asysty i 4,9 zbiórki 

Amerykanin notuje średnio prawie double double – taka liczba asyst od sezonu 2003/04 (od wtedy mamy pełne dane na stronie plk.pl) nie była w naszej lidze widziana. Fortson produkuje masę punktów dla swojego zespołu  i dwa razy był naprawdę o włos od zapisania na swoim koncie triple double – raz zabrakło dwóch zbiórek, raz dwóch asyst. 

Spójnia po dołączeniu do składu Courtneya ma bilans 5-5, ale jej gra zmieniła się diametralnie, stała się atrakcyjna. Stargardzianie z Amerykaninem w składzie zdobywają średnio 87,9 punktu na mecz, kiedy przed jego przyjściem mieli często problemy, by dobić do 70 oczek. Różnica jest więc gigantyczna, bo prawie 18 punktów. Fortson sprawił, że Spójnie ogląda się przyjemnie, a w kibiców wrażenia artystyczne bywają przecież ważne. 

5. Lee Moore (193 cm, 27 lat) – śr. 17,4 punktu, 3,7 zbiórki, 6,4 asysty i 1,4 przechwytu 

Piąty strzelec ligi, który podobnie jak Fortson odmienił grę swojego zespołu po transferze już w trakcie rozgrywek. Anwil z Moorem to totalnie inna drużyna – przed przyjściem Lee włocławianie przegrali 4 mecze z rzędu, a już z nim w składzie wygrali  6 z rzędu. Amerykanin z miejsca stał się liderem – tylko raz zdobył mniej niż 13 punktów, a bywały mecze, które ciągnął w pojedynkę, jak chociażby to pamiętne starcie w Dąbrowie Górniczej z jego szalonymi trójkami. 

Moore z tego wyścigu może jednak niedługo wypaść – Anwil gra ostatnio zbyt słabo, by traktować go jako poważnego kandydata do medali, a to też ma jednak znaczenie przy ocenie indywidualnych występów. Jeśli jednak włocławianie wrócą do gry o miejsce w czwórce na koniec sezonu regularnego, to Lee może się nawet zameldować na podium tego wyścigu. 

ZAJRZYJ NA KANAŁ SUPER BASKET TV NA YOUTUBE – DAJ SUBA!

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet