Strona główna » Och, Karol (3): Anwil musi pożegnać Bostica, Groselle musi rzucać 500 razy

Och, Karol (3): Anwil musi pożegnać Bostica, Groselle musi rzucać 500 razy

0 komentarz
Mantas Casnauskis podciągający spodnie, Geoffrey Groselle skuteczność rzutów wolnych, a Luke Petrasek poziom swoich zarobków – na trzeci odcinek przeglądu sytuacji w klubach PLK w połowie sezonu regularnego zaprasza nasz ekspert Piotr Karolak.

Czy wyobrażam sobie, by Start w takim składzie, z takim budżetem mógł spaść z PLK? Nie. To niemożliwe” – PIOTR KAROLAK O DRUŻYNACH PLK Z MIEJSC 13-16>>.

Arce nie grozi spadek. Play-off? Hm, też raczej będą poza jej zasięgiem. Ale ta moja opinia powinna mieć obok siebie taką gwiazdą z odesłaniem do adnotacji na dole” – PIOTR KAROLAK O DRUŻYNACH PLK Z MIEJSC 9-12>>.

8. Grupa Sierleccy Czarni Słupsk (7-8) – Cesnauskis i opuszczone do kostek spodnie

Wciąż można powiedzieć, że Mantas Cesnauskis to młody trener, że na dorobku, ale obecnym sezonem ma szansę wyrwać ostatnim krytykom resztkę argumentów z rąk. OK, nie udało mu się na początku sezonu zbudować silnej drużyny. Skład z którym rozpoczął rozgrywki nie miał szans powtórzyć sukcesu z poprzednich rozgrywek. Niejednemu trenerowi w takiej sytuacji, szczególnie z tych młodych i niedoświadczonych, spadłyby z wrażenia spodnie i stojąc z nimi opuszczonymi do kostek w rozkroku nie wiedziałby, co dalej zrobić.

U Cesnauskisa nie zauważyłem oznak zwątpienia czy paniki. Spokojnie, systematycznie przebudował drużynę, wymieniając słabsze elementy na lepsze. Obecnie Czarni są już poważnym kandydatem do gry w play-off. W rundzie rewanżowej rozegrają aż 9 meczów w hali Gryfia. Mikołaj Witliński, Jakub Schenk, Michał Chyliński i Jakub Musiał to solidny zestaw Polaków. Dzięki temu nawet fakt, że Paweł Leończyk już ewidentnie tylko odcina kupony, nie powinien zbytnio Cesnauskisowi przeszkodzić.

W Słupsku trwa budowa silnej drużyny. Nie będę w szoku, jeśli w pewnym momencie rundy rewanżowej Czarni wygrają pięć spotkań z rzędu i ostatecznie rozstrzygną sprawę awansu do play-off. A że o półfinał tym razem będzie im trudno, to już inna sprawa.

7. PGE Spójnia Stargard Słupsk (8-7) – Spełnić marzenia wiernych kibiców

Ależ dobry jest ten Courtney Fortson. Bardzo, bardzo dobry. Przyjmuję, że w warunkach ligi takiej jak polska, dobry rozgrywający powinien mieć 7-8 asyst na mecz. On po pierwszych 10 meczach ma ich średnio prawie 10. Na dodatek jeszcze czasami trochę nawet pobroni. Znakomity transfer, który ratuje Sebastiana Machowskiego. Nie jestem może jakimś wielkim fanem tego trenera, ale szanuję go bardzo, bo solidnie wykonuje swoją robotę. Potrafi wykorzystać zawodników, których ma, obsadzając ich w rolach, w których są w stanie wykorzystać swoje atuty.

Strasznie szkoda, że kontuzji kończącej sezon doznał Krzysztof Sulima. Spójnia ma jednak wciąż doświadczony duet Paweł Kikowski – Karol Gruszecki. Szczególnie ten drugi w tym sezonie gra dobrze. Odbudował się, gdy po poprzednich latach wydawało się, że jego kariera zmierza donikąd. Spójnia powinna w tym sezonie spełnić marzenia swoich wiernych kibiców i po raz pierwszy drugi (dzięki za zwrócenie uwagi) po powrocie do PLK zagrać w play-off.

Ale czy Fortson może namieszać w samym play-off? Nie sądzę. Spójnia wygląda mi na drużynę, która przegra w I rundzie 1:3 i będzie zadowolona, że nie do zera.

6. Anwil Włocławek (8-7) – Duży kłopot, bez Moore’a drżeliby o play-off

Być może największe rozczarowanie tego sezonu. Wiele wskazuje na to, że Anwil będzie atakował w play-off – bo jednak nie wierzę, by go w nim zabrakło – z szóstego, lub nawet siódmego miejsca. Skład od początku miał nieco dziwnie zbudowany, a pomysł ze sprowadzaniem po rocznej przerwie Josha Bosticia był mocno kontrowersyjny. Nie wypalił.

Słyszałem we wtorek odmienne deklaracje prezesa Pszczółkowskiego, ale nadal uważam, że Anwil powinien zrobić wszystko, by się Amerykanina jak najszybciej pozbyć – nic nie wnosi do gry, widać, że po kontuzji nie odzyskał mocy w nogach. Liczyć na to, że za chwilę nagle w wieku 36 lat ją odzyska? Można. A później się solidnie rozczarować. Wolałbym zamiast niego oglądać biegającego po boisku Marcina Woronieckiego.

Anwil jest w większych kłopotach niż tabela by to wskazywała. W drugiej rundzie czeka go kilka trudnych spotkań wyjazdowych, a na dodatek kontuzję leczy Kamil Łączyński. Bez niego formacja polskich graczy się de facto kompletnie załamuje, mimo nadspodziewanie dobrej formy Michała Nowakowskiego. Zresztą, gdyby nie ściągnięcie Lee Moore’a, Anwil mógłby mieć obecnie o 2-3 wygrane mniej i drżałby o miejsce w play-off.

Po sezonie też będzie musiał drżeć – o przyszłość Luke’a Petraska. Choć właściwie – sprawa jest przesądzona. To zawodnik, który już w tym momencie przerasta polską ligę. Jestem jego fanem. Świetnie biega, rzuca, blokuje, zagra tyłem do kosza. Nie wyobrażam sobie, byśmy w przyszłym sezonie wciąż oglądali go w PLK. Znajdzie zagraniczny klub, który zaoferuje mu kontrakt o wartości przekraczającej 200 tys. dol. A to pułap wynagrodzeń przekraczający możliwości polskich klubów.

Cieszmy się oglądaniem Luke’a Petraska, póki możemy to regularnie czynić.

5. Legia Warszawa (9-6) – Groselle musiałby oddawać po 500 wolnych dziennie…

No dobrze, na początku sprawa najśmieszniejsza, choć Wojciechowi Kamińskiemu pewnie wcale z nią nie do śmiechu – te rzuty wolne Geoffreya Gorselle’a. Sam byłem w Polsce jednym z prekursorów wykonywania ich o tablicę. Ale gdy widzę Groselle’a podejmującego tego typu próby, jednego kompletnie nie rozumiem – jak może pierwszy rzut próbować trafić o tablicę, a drugi normalnie? Albo na odwrót? Gdzie tu sens, gdzie logika?

Jeśli trenerzy Legii zadecydowali, że Groselle ma rzucać o „tapczan” – powinni wymóc na nim, by zawsze to czynił. Za. Każdym. Razem. Przeplatanka nie podniesie mu skuteczności z tych zawstydzających 35 procent. Przy swoich parametrach i poziomie rozstrojenia techniki rzutu może się nie dźwignąć nawet do 40. Ale rzucając konsekwentnie o tablicę ma szansę trafiać w co drugiej próbie. Raczej nie więcej, ale to zawsze coś. Żeby opanować technikę rzutu o tablicę na wyższym poziomie, trzeba oddawać po 500 rzutów wolnych. Dzień w dzień.

Problemy Legii są jednak dużo głębsze niż te nieszczęsne wolne Groselle’a. W szatni tej drużyny nie ma chyba odpowiedniej chemii. Nie lubię powiedzenia o „spasionych kotach”, lecz faktem jest, że trener Kamiński zbudował zespół złożony z Amerykanów będących już za górką swojej kariery. O ile wygląda na to, że Groselle i Billy Garrett faktycznie chcą grać lepiej, że im zależy, to Ray McCallum i Travis Leslie sprawiają wrażenie pracowników korporacji, przychodzących codziennie do biura i odbijających z ulgą kartę przy wyjściu.

Zresztą, ten pierwszy nie jest przecież rozgrywającym, a musi pełnić tę rolę. To też nie pomaga.

Jasne, w play-off nikt nie będzie chciał z Legią grać. Sam w jej potencjalnym starciu z takim Kingiem Szczecin postawiłbym na Legię. Ale czy jeden dobry transfer może uczynić z warszawian kandydata do ponownej gry w finale? Nie sądzę.

Spisał: Michał Tomasik


W czwartej części „Och, Karol” o drużynach z miejsc 1-4:

Gdybym był dyrektorem sportowym Śląska, obecnie naprawdę poważnie bałbym się starcia ze Stalą. Mam dla Waldemara Łuczaka jedną radę.

Jaką? Zapraszamy już dziś o godzinie 17.

CZY TY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet