W ciągu ostatnich kilkunastu dni trener Francuzów Vincent Collet stał się jedną z najbardziej niepopularnych osób wśród miejscowych basketu. Gospodarze turnieju olimpijskiego najpierw cudem po dogrywce pokonali Japonię, po czym w meczu o pierwsze miejsce w grupie B byli bezradni w starciu z Niemcami. Do czołowej ósemki awansowali, ale szanse na pokonanie niepokonanej w „grupie śmierci” Kanady wydawały się znikome.
Potrzebny był nowy pomysł, wstrząs i to właśnie we wtorek nastąpiło. Szkoleniowiec „Trójkolorowych” dokonał aż trzech zmian w wyjściowej piątce, a najbardziej szokujące było drastyczne ograniczenie roli Rudy’ego Goberta. Środkowy Minnesota Timberwolves i od lat podstawa francuskiej defensywy przeciwko Kanadzie zagrał tylko przez niecałe 4 minuty.
Gdy dodamy do tego fakt, że Victor Wembanyama zdobył w całym meczu ledwie 7 punktów, to trudno uwierzyć, ze to gospodarze cieszyli się po końcowej syrenie z awansu do półfinału. A jednak! Aż 22 punkty zdobył Guerschon Yabusele, 20 dodał Isaia Cordinier, a 13 na swoim koncie dopisał Matthias Lessort.
Wiele z tych punktów było zdobywanych albo bezpośrednio z akcji w polu 3 sekund, albo też po faulach Kanadyjczyków, którzy nie radzili sobie w fizycznej walce. Francuzi wiedzieli, gdzie są słabe strony rywali i je skutecznie wykorzystali. W końcówce wielkie znaczenie miały również trafienia z dystansu Evana Fourniera (15 pkt).
Kanadyjczycy zaczęli mecz od trafienia ledwie 2 z 10 rzutów z gry, które dodatkowo wymieszali z 5 stratami. Nic zatem dziwnego, ze przez całe spotkanie byli zmuszeni gonić rywali – do przerwy tracili aż 16 punktów (29:45). W drugiej połowie grali z wielkim poświęceniem w defensywie i nawet dwukrotnie zbliżyli się na odległość 5 punktów. Jednak przy stanie 66:71 akurat dwóch rzutów wolnych nie trafił najlepszy w ich zespole Shai Gilgeous-Alexander (27 pkt). 16 „oczek” we wtorkowy wieczór dołożył RJ Barrett, zawiedli za to Dillon Brooks (2 pkt) i Jamal Murray, którzy łącznie trafili zaledwie 4 na 22 rzuty z gry.
Reprezentacja Francji w półfinale zmierzy się z Niemcami, czyli gospodarze staną przed szansą na zrewanżowanie się za porażkę z fazy grupowej. Aktualni mistrzowie świata awans do najlepszej czwórki zapewnili sobie we wtorek zwycięstwem nad Grecją 76:63.