Bardzo rzadko zdarza się, by na poziomie najlepszych ośmiu drużyn na świecie, jedna z nich zanotowała serię 20 punktów bez odpowiedzi rywala. We wtorek dokonali tego Australijczycy, którzy na przełomie 1. i 2. kwarty zanotowali run 20:0 przeciwko Serbii i w pewnym momencie prowadzili różnicą nawet 24 punktów (44:20). Nie do zatrzymania w tym fragmencie był zwłaszcza Patty Mills, który zdobył wtedy aż 20 ze swoich 26 punktów, znakomicie grał również Josh Giddey (25 pkt w całym spotkaniu).
Jeszcze przed dużą przerwą Serbom udało się jednak zmniejszyć straty do 12 „oczek” (42:54), a po zmianie stron zaskakująco szybko i łatwo zniwelowali resztę strat. Już w 3. kwarcie udało im się nawet objąć prowadzenie i mecz kolejny raz rozpoczął się od początku, po czym trzymał już w napięciu do samego końca.
Bliżsi zwycięstwa w regulaminowym czasie byli Serbowie, jednak w ostatniej akcji 4. kwarty Mills trafił ponad rękoma Nikoli Jokicia i doprowadził do dogrywki. Lider Serbów tego fragmentu akurat do udanych nie zaliczy – ani on, ani także Bogdan Bogdanović nie powiększyli w nim swojego dorobku. Wyręczał ich głównie Vasilije Micić, który zdobył w 4. odsłonie 11 ze swoich 14 punktów.
Popisem Jokicia były za to decydujące akcje dogrywki – najpierw trafił on w tłoku półhakiem do kosza, a kilkadziesiąt sekund później poprawił wynik firmowym rzutem z odejścia w grze izolacyjnej. Gdy w kolejnej akcji oba rzuty wolne trafił Bogdanović było wtedy wiadomo, że to Serbia zagra w półfinale.
W nim zmierzy się ze zwycięzcą wieczornego meczu USA z Brazylią – faworyt tu może być tylko jeden.