Strona główna » Dzień dobry PLK: Nie ma takiego miasta „Sosnowiec”

Dzień dobry PLK: Nie ma takiego miasta „Sosnowiec”

0 komentarz
PZKosz uczy kreatywności, Anwil szykuje wielką szafę na koszulki, a Śląsk życzenia składa w pakietach. Trener Przemysław Frasunkiewicz swoim krzykiem obudził nawet Ivana Almeidę.

ZAJRZYJ NA KANAŁ SUPER BASKET TV NA YOUTUBE – DAJ SUBA!

Wędka zamiast ryby

PZKosz uczy kreatywności. Chcesz dowiedzieć się, gdzie reprezentacja Polski zagra w przyszłym miesiącu oficjalny mecz z Austrią? Weź się w garść, otwórz Google i znajdź sobie cwaniaczku na stronie FIBA zakładkę o prekwalifikacjach do EuroBasketu 2025!

Dowiesz się tam, że Polacy już 23 lutego zagrają mecz z Austrią w Sosnowcu. Reprezentacja kobiet będzie jeszcze szybsza – nasze koszykarki z Turcją wystąpią tam już 9 lutego.

Wycieczki jednak póki co może nie planujcie. Jak wynika z informacji dziennikarza TVP Sport, europejska federacja poinformowała o wyborze Sosnowca, nie wiedząc, że hala w tym mieście nie została jeszcze oddana do użytku.

.

Macie jakieś koncepcje, co się mogło wydarzyć? Mail z PZKosz wpadł do spamu? Działacze FIBA życzeniowo wpisali do rubryki Sosnowiec, doceniając jego legendarną urodę?

Bo podłe sugestie, jakoby prezes Radosław Piesiewicz i jego współpracownicy mogli czegoś nie sprawdzić, a potem w dodatku o sprawie zapomnieć, całkowicie przecież odrzucamy.

Ale o co chodzi?”

A propos kreatywnosci. Czy próbowaliście kiedyś przeczytać i zrozumieć jakieś pismo Związku Zawodowego Koszykarzy?

Przy skali patologii wciąż obecnych w polskiej koszykówce, każda organizacja próbująca walczyć o jakiejś standardy może okazać się cenna. Apele, jak te ostatnie – o weryfikację płatności i budżetów czy prawa zawodników PLK w turnieju 3×3 – miały racjonalne podłoże. O ile dobrze je zrozumiałem oczywiście.

Niezależnie od tego, czy członków takiej organizacji jest 30-40 czy więcej – nie da się nagłośnić jakiegokolwiek problemu nigdzie, jak będzie to tylko jakaś prawnicza nowomowa, wrzucana raz w miesiącu na Twittera.

Niby złożyć, ale trochę jednak nie złożyć

Urzekły mnie 5 stycznia dyplomatyczne wygibasy Śląska Wrocław, który składał urodzinowe życzenia jednocześnie dwóm postaciom – swojej „podpadniętej” legendzie Maciejowi Zielińskiemu oraz, powszechnie lubianemu, innemu byłemu graczowi wojskowych, Krzysztofowi Sulimie.

Z pewnością nie był to przypadek i Śląsk będzie kontynuował tradycję urodzinowych pozdrowień dla swoich byłych zawodników. Podpowiadamy kilka dat: Paweł Kikowski 27 kwietnia, Michał Gabiński 11 lutego, Radosław Hyży 8 lutego.

https://twitter.com/WKS_SlaskBasket/status/1610970057672200194

Wypchana szafa Anwilu

Niebawem powinno zmaterializować się, zapowiedziane przez klub z Włocławka, uhonorowanie Szymona Szewczyka, zastrzeżenie jego numeru i powieszenie koszulki pod dachem Hali Mistrzów. Słusznie czy niesłusznie – zdania kibiców są podzielone.

Bez dwóch zdań – kariera Szymona była piękna, a osiągnięcia spore. Jedno jest jednak pewne – jeśli Anwil będzie chciał być konsekwentny i podwieszać koszulki wszystkim koszykarzom o zasługach zbliżonych do Szewczyka, to powinien szykować kilkadziesiąt miejsc pod sufitem.

Emocje są najważniejsze, ale…

W sobotnim meczu Stali z Anwilem, szczególnie w drugiej połowie, działo się mnóstwo i spragniony wrażeń kibic polskie koszykówki na brak emocji nie mógł narzekać. Był to jednak już kolejne w ostatnich tygodniach „spotkanie na szczycie” , które zawiodło pod względem jakości. Dramatyczna skuteczność, toporne ofensywy, dziwnie duża nerwowość. Niestety, jeszcze jeden argument za tezą o niskim poziomie sportowym sezonu 2022/23 w PLK.

Streetball Fucking Shit

A propos nerwowości, to jeszcze kilka ostatnich słów po „scenie ławkowej” z udziałem Przemysława Frasunkiewicza, ponieważ wywołała spór w mediach społecznościowych, na temat granic zachowań trenerów.

Czy stało się coś wielkiego? Zdecydowanie nie. Czy przekleństwa mogą się zdarzyć każdemu w emocjach? Mogą. Czy trener Anwilu przesadził? Moim zdaniem – jednak tak. Ale odłóżmy ten konkretny przypadek i samego Frasunkiewicza, bo dyskusja generalnie jest ciekawa. Kilka pytań do refleksji:

Czy z faktu, że chamskie zachowania trenerów kiedyś były bardziej popularne, na pewno wynika wniosek, iż dziś są w porządku? NIE

Czy z faktu, że wulgarne awantury zdarzają się też innym, nawet bardzo znanym, trenerom, wynika, że są one w porządku? NIE

Czy dobry trener potrafi przekazać informacje i emocje bez bluzgów oraz wrzasku? TAK

Czy trener robiąc komuś publiczną, karczemną awanturę pokazuje zespołowi, że ma wszystko pod kontrolą? NIE

Czy trener zyskuje szacunek publicznie besztając zawodnika/podwładnego? NIE

W dyskusjach o dopuszczalnych zachowaniach zdania są zazwyczaj podzielone. Często padają te same przykłady. Z naszej historii czy nawet współczesnej Euroligi. Ja osobiście jednak mam taką teorię, że wybitni trenerzy jak Obradović czy Jasikevicius nie są wybitni dzięki robieniu zawodnikom obelżywych „suszarek”. Są wybitni mimo ich robienia.

Krzyk obudził Almeidę

Pokrzykiwania „Franza” najwyraźniej słychać było także w Portugalii, a kto wie, może i na Wyspach Zielonego Przylądka. Kłopoty starego przyjaciela z Włocławka zaintrygowały Ivana Almeidę tak bardzo, że z rozpędu zaczął Frasunkiewiczowi wmawiać rasizm. Strasznie to słabe ze strony byłego koszykarza Anwilu.

ZAJRZYJ NA KANAŁ SUPER BASKET TV NA YOUTUBE – DAJ SUBA!

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet