Debata na temat tego kto jest najlepszym graczem w historii koszykówki toczy się już od kilku ładnych lat i zapewne szybko się nie skończy. LeBron James nie przestaje jednak do niej dorzucać argumentów, które z czasem mogą świadczyć na jego korzyść. W tym roku może dorzucić dwa kolejne:
– jesienią, w kolejnym sezonie NBA w barwach Los Angeles Lakers zagra z własnym synem
– jest na dobrej drodze do tego, by siegnąć po trzecie olimpijskie złoto
W poniedziałek Amerykanie rozgrywali ostatni sparing przed rozpoczęciem igrzysk w Paryżu. Ich rywalami w stolicy Anglii byli mistrzowie świata, Niemcy. Kilka minut przed końcem świetnie dysponowany zespół Franza Wagnera (18 punktów) i Dennisa Schroedera znalazł się na prowadzeniu 82:81. Mogło się wydawać, że – w przeciwieństwie do ekipy Sudanu Południowego – Niemcy naprawdę mogą sprawić niespodziankę.
Ale wówczas do gry wkroczył on – LBJ. Zbierał, trafiał, po prostu nie pozwolił swojej drużynie przegrać końcówki tego sparingu. Zdobył 11 kolejnych punktów, cały mecz zakończył z dorobkiem 20.
Nie trzeba chyba nikomu przypominać, że poprzedni sparing z Sudanem USA Team też wygrał po decydujących punktach LeBrona. Nie trzeba chyba wielu uświadamiać, że jego popis w meczu przeciwko mistrzom świata miał miejsce chwilę po szeroko komentowanych, nie tylko w amerykańskich mediach, słowach Joela Embiida, który w rozmowie z dziennikarzami w Londynie zauważył, że „to już nie jest ten sam LBJ co kilka lat temu”.
Kolejny świetny mecz Jamesa zbiegł się w czasie z informacją o tym, że to właśnie on dostąpi zaszczytu niesienia amerykańskiej flagi podczas ceremonii otwarcie igrzysk w Paryżu. Jeszcze jeden mały kamyczek do ogródka, w którym po zakończeniu kariery będzie mógł się spotkać z Jordanem, by policzyć który z nich tych najcenniejszych ma tak naprawdę więcej? Jak najbardziej. Wcześniej rolę chorążych w olimpijskiej kadrze pełniły jedynie amerykańskie koszykarki – Sue Bird (2000) i Dawn Staley (2004).
MJ wystąpił w igrzyskach olimpijskich dwukrotnie – w 1984 roku w Los Angeles i osiem lat później w barwach oryginalnego Dream Teamu w Barcelonie. Za każdym razem stanął na najwyższym stopniu podium. LeBron swoją olimpijską przygodę rozpoczął od porażki, jaką było zdobycie zaledwie brązowego medalu w 2004 roku w Atenach, a następnie sięgnął po dwa złote medale – cztery lata później w Pekinie i w 2012 roku w Londynie.
W Paryżu, mimo problemów w dwóch ostatnich sparingach przed rozpoczęciem rywalizacji o medale Amerykanie będą zdecydowanymi faworytami. Za każdą złotówkę postawioną na końcowe zwycięstwo Amerykanów bukmacherzy proponują zaledwie 1.15. Notowania pozostałych drużyn są nieporównywalnie niższe – stawiając na końcowy triumf drugich w tej „klasyfikacji” Kanadyjczyków można liczyć na kurs 1:11.
1 komentarz
LBJ nigdy się nie zbliży do Jordana. MJ to ikona popkultury, coś więcej niż wybitny koszykarz. A ten to długowieczny wyrobnik.