Strona główna » Filip Matczak: Słońce i lato dają luz! Z presją w Paryżu też sobie poradzimy

Filip Matczak: Słońce i lato dają luz! Z presją w Paryżu też sobie poradzimy

1 komentarz
Nieco ponad pięć lat temu wspólnie z Przemysławem Zamojskim i Michałem Sokołowskim grał w Zastalu Zielona Góra. Za kilka dni ten tercet graczy, wzmocniony o Adriana Boguckiego, rozpocznie walkę o olimpijski medal. Filip Matczak opowiada nam o swojej transformacji z gry 5×5 na 3×3, wychowywaniu nowego pokolenia polskich koszykarzy oraz o tym, co może dać naszej kadrze sukces w Paryżu.

Aleksandra Samborska: Pamiętasz swoje pierwsze igrzyska olimpijskie oglądane w telewizji?

Filip Matczak: Kompletnie nie, ale dość wyraźnie pamiętam grę komputerową SYDNEY 2000, w której musiałem energicznie naciskać strzałki i literki, żeby jak najszybciej biegać i jak najdalej rzucać młotem albo oszczepem. (śmiech) 

Energicznie i szybko grają też kadry w koszykówce 3×3 prowadzone przez trenera Piotra Renkiela. Debiut tej dyscypliny na igrzyskach w roli kibica masz już za sobą, niebawem spełnisz marzenie wielu sportowców – sam będziesz walczył o olimpijskie medale.

Dokładnie śledziłem poczynania chłopaków w Tokio i pamiętam, że były to wyjątkowe chwile dla całego środowiska koszykarskiego w Polsce. Trener Piotrek i Przemek Zamojski, którzy teraz też jadą do Paryża, trochę opowiadali o kuluarach związanych z igrzyskami w okresie pandemicznym. Ówczesne restrykcje pozbawiły imprezy w Japonii klimatu typowego dla olimpijskiego święta. Fakt, że teraz, po raz drugi, jako reprezentacja Polski zakwalifikowaliśmy się na igrzyska i że jestem częścią tej drużyny to olbrzymia nobilitacja i wielka radość. Szczególnie że w tej odmianie koszykówki czuję się wciąż trochę świeżakiem.

Czasu na naukę było wystarczająco dużo?

Z każdym dniem i obozem starałem się zgarniać nowe doświadczenia. Rozwój koszykarza to ciągły proces. Nieważne ile lat spędziłeś na boisku – w tej kwestii nie ma znaczenia czy chodzi o koszykówkę 3×3 czy 5×5. Obie odmiany basketu to przede wszystkim gra błędów, w obu przypadkach najważniejsze jest ograniczanie ich liczby. 

Jasne, z Michałem Sokołowskim do kadry 3×3 dołączyliśmy najpóźniej, ale sprawa wkomponowania nas w drużynę jest o tyle łatwiejsza, że zgrywamy się z chłopakami, którzy, – jak Przemek Zamojski – funkcjonują w tym systemie od lat lub którzy – jak Adrian Bogucki – zdołali się już ograć i wygrać medale dla Polski na naprawdę poważnych imprezach. 

Jak scharakteryzowałbyś reprezentację Polski w koszykówce 3×3, która reprezentować będzie nas na igrzyskach w Paryżu?

Sztab ma na naszą grę konkretne pomysły. Adrian jest jednym z największych zawodników na turniejach 3×3, ale jak na swoje warunki pozostaje bardzo mobilny i często zaskakuje rywali obroną na linii rzutów za 3 punkt. Pchamy do niego piłkę, kiedy tworzy przewagi pod koszem. O rzutowym talencie Przemka Zamojskiego nikomu nie trzeba przypominać. 

Już w Debreczynie w trakcie turnieju kwalifikacyjnego pokazaliśmy się z naprawdę dobrej strony, szczególnie w defensywie. Myślę, że to właśnie obrona będzie nas najlepiej definiowała jako zespół także w Paryżu. „Sokół” na Węgrzech swoją nieustępliwość bardzo sprawnie przełożył na boisko 3×3, a wiadomo, że to zawsze napędza atak. Ja dokładam swoją cegiełkę i staram się, by nasza gra po obu stronach była spójna i żebyśmy przypominali kolektyw. 

Turniej, na którym wywalczyliśmy kwalifikację na igrzyska pozwolił nam połączyć indywidualne umiejętności, na których w dużej mierze bazujemy z zaadaptowaniem ofensywy, nad którą pracujemy jako zespół.

Z „Sokołem” i „Zamojem” znacie się od lat. To duże, boiskowe ułatwienie?

Juniorskie mistrzostwa świata rocznika Sokoła (’92 – przyp. red.) były imprezą przygotowawczą do ME we Wrocławiu mojego rocznika (’93 – przyp. red.) w roku 2011. W sezonie 2018/2019 cała nasza trójka grała w Stelmecie. W międzyczasie mieliśmy też okazję trenować wspólnie przy okazji różnych zgrupowań. W sporcie drużynowym do osiągnięcia wyniku potrzebna jest komunikacja i zrozumienie nie tylko na boisku. U nas to było i jest, co potwierdziliśmy swoją postawą w Debreczynie. Przecież przed kwalifikacją na Węgrzech tak naprawdę odbyliśmy tylko jeden wspólny turniej 3×3 – na Torwarze. 

Igrzyska coraz bliżej, jak radzicie sobie z utrzymywaniem koncentracji przed docelową imprezą?

Luz! Słońce i letni klimat wpisują się w charakter tej odmiany basketu, na pewno odróżniają ją od codziennej koszykarskiej pracy w sali. Przygotowując się do meczów trenujemy z głośno odpaloną playlistą, bo na dużych imprezach tak to wygląda. Koncentracja musi być zachowana mimo tego, że obok cały czas słychać muzykę. Do tego też trzeba przywyknąć. 

Którzy koszykarze twoim zdaniem mają szczególne predyspozycje do tego, by szybko aklimatyzować się w świecie basketu 3×3?

Tacy, którzy na boisku potrafią wykorzystać swoją fizyczność. Jasne, większość ekip ma graczy wyższych ode mnie. Olimpijczyków o moich parametrach w Paryżu będzie niewielu, ale jestem przekonany, że różnicę centymetrów nadrobię fizycznością właśnie, bo na boisku zawsze bardzo lubiłem grę w kontakcie. Nigdy nie odpuszczałem i walczyłem o każdy centymetr parkietu. Tak też zamierzam grać na igrzyskach w reprezentacji 3×3, gdzie każda pojedyncza akcja będzie miała olbrzymie znaczenie. 

W tej odmianie basketu nie ma przegranych sytuacji, co pokazaliśmy już w Debreczynie, gdy wracaliśmy do walki o zwycięstwo mimo sporych różnic punktowych, a następnie odwracaliśmy wyniki na swoją korzyść. To się udawało dzięki twardym i trudnym warunkom w defensywie, które otwierały możliwości w ataku, a te zmuszały do szybkich decyzji, bo w trzy na trzy po prostu nie masz czasu na dłuższe zastanawianie się. Instynktownie oddajesz rzut i od razu interesuje cię kolejne posiadanie. Nie zastanawiasz się nad tym, co już wpadło, a co nie. Intensywność jest zupełnie inna niż w klasycznym graniu, więc ważne jest też solidne przygotowanie i rozkładanie sił. Fizyczność, intensywność i wytrzymałość – to trzy filary, na których bazuje ta koszykówka.   

Nie jest czasami trochę tak, że koszykówka 5×5 zaczyna ostatnio coraz bardziej przypominać swoją młodszą, olimpijską siostrę?

Jeśli spojrzymy na schematy rzutowe najlepszych zespołów, to faktycznie drużyny idą albo w stronę rzutów za trzy punkty albo wjazdów pod sam kosz. Absolutnie nie można jednak też zapominać o graczach, którzy czerpią swoje korzyści ofensywne z rzucania z półdystansu. To od zawsze jest moja gra i w koszykówce 3 na 3 również staram się uczynić z niej swój atut. Mimo że rzuty po koźle są trudniejsze i mogą się wydawać mniej opłacalne, to ja nadal chcę szukać tego elementu i budować w oparciu o to swój boiskowy komfort. 

Budujesz nie tylko siebie i swoją grę w 3×3, ale też koszykarskie zaplecze w rodzinnym mieście. Za nami trzecia odsłona Filip Matczak Camp, jak w tym intensywnym lecie udało się zmieścić kolejny sezon obozowy?  

Taki jestem i taką mam mentalność – chcę zarażać swoją pasją i wciągać do tego innych, aktywnych zawodników. Chcę dzielić się tym, co dała mi koszykówka. Właśnie dlatego w Zielonej Górze, w której wychowałem się również sportowo, co lato dla dzieci z miasta i okolic staram się przygotować możliwie jak najlepszy program.   

Mój zamysł na obozy uwzględnia zarówno sprawy czysto treningowe, jak i chęć uświadomienia dzieciaków, że nie każdy zostanie zawodowym koszykarzem i to też jest OK. Przyjeżdża do nas Kacper Kacpa Lachowicz – prawdziwy mentor, świetny trener, który od lat pomaga rozwijać się zawodnikom w różnym wieku. Pan Kamera robi nam wyjątkowe zdjęcia i montuje doskonałe materiały video, w tym roku w Zielonej Górze pojawił się też Janek Benesz, psycholog sportu, który tak samo jak my – oddycha koszykówką i w bardzo przystępny sposób przekazuje dzieciakom swoją wiedzę. Przyjechał do nas też Tomek Tomanek, koszykarski influencer, który swoją pasję przekuł w świetne współprace. Oni wszyscy odnaleźli się w koszykówce i robią fantastyczne rzeczy.

Mam odzew od dzieci i ich rodziców, że nasza formuła się sprawdza. Zresztą każde emocjonalne zakończenie turnusu to dla nas dowód, że obraliśmy właściwy kierunek i że warto podnosić poprzeczkę. Plan obozu przygotowuję sam, ale zwracam się o pomoc na zewnątrz, kiedy siadam do papierologii. Namawiam do współpracy chłopaków z boiska. Nie robimy tego dla gaży, ale choćby dla wspólnych treningów z Kacpą czy z Grzesiem Kukiełką, po których indywidualnie bardzo zyskują nie tylko dzieci. Tegoroczne campowe wakacje były jednak trochę inne niż dotychczasowe. W tym roku nie mogłem być obecny z uczestnikami podczas dwóch ostatnich dni obozu właśnie przez przygotowania do igrzysk. Na szczęście zaangażowanie mojej żony, rodziny i całego naszego teamu ponownie przyniosło zespołowe zwycięstwo.

Konkurencja na rynku z roku na rok jest coraz większa, to napędza? 

My tego nie robimy, żeby konkurować! Cieszy podglądanie starań kolegów, którzy w swoich rodzinnych stronach i dla bliskich sercom społeczności wychodzą z podobnymi inicjatywami. Zresztą odwiedzamy się na swoich campach. U mnie był David Brembly, ja byłem na jego obozie. Chcemy tworzyć duże, przyszłościowe projekty, które dadzą wymierne wyniki. Myślę, że jako polscy zawodnicy, którzy przeszli wszystkie etapy szkolenia w kraju, powinniśmy propagować to, co udało się nam osiągnąć zarówno w baskecie młodzieżowym i zawodowym, dzielić się osiągnięciami i wyzwaniami, którym stawialiśmy i stawiamy czoła. Każdy z nas miał przecież swoje problemy, kontuzje, słabsze chwile. Nie pamiętam takich programów i projektów ze swojego dzieciństwa, a jestem przekonany, że nasze pokolenie dużo zyskałoby na obcowaniu z ówczesnymi ligowcami i reprezentantami Polski. Uczestnicy naszych campów wiedzą, że ruch, pasja i konsekwencja pozwolą w przyszłości odnieść różne sukcesy.       

Z jakimi aspiracjami polscy koszykarze 3×3 lecą na igrzyska do Paryża?

Chcemy zwyciężać jak najczęściej, nie mamy nic do stracenia. Jesteśmy fajną grupą ludzi, która się rozumie i w tym zestawieniu od pierwszego dnia buduje fundamenty mocnej reprezentacji z dobrą atmosferą. Presji nie ma, jedyna to ta, którą sami na siebie nakładamy. Chcemy dla kibiców w Polsce osiągnąć możliwie jak najlepszy wynik. Trenujemy tak, by z dyspozycją wstrzelić się w najważniejsze dni meczowe. Każdy z naszej czwórki jest już doświadczonym sportowcem. Wyzwania, przed jakimi staliśmy w koszykówce 5 na 5 zaprocentują. Z ciśnieniem w Paryżu sobie poradzimy. Kibiców prosimy tylko o to, by ściskali kciuki, byśmy dotrwali do końca turnieju. W pełnym zdrowiu!

Rozmawiała Aleksandra Samborska, @aemgie 

1 komentarz

siodlamy bociany 26 lipca, 2024 - 12:09 - 12:09

ja pierdole. czarno biale zdjecie – serio!? dzisiaj zazwyczaj oznacza to raka albo spotkanie z drzewem przy duzej predkosci. zmiencie to prosze szybko!

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet