Strona główna » Koszwózki: Jest dobrze, będzie lepiej!

Koszwózki: Jest dobrze, będzie lepiej!

0 komentarz
Superpuchar w koszykówce na wózkach to rodzaj szafy prowadzącej do Narnii – jeden z niewielu momentów kiedy stykają się światy basketu bieganego i jego odmiany dla osób z niepełnosprawnością ruchową. Można powoli otwierać te drzwi szerzej, a i już teraz są powody do zadowolenia.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

50 – najważniejsza liczba w protokole

Arena Sosnowiec może pomieścić 3502 osoby. Na mecz koszwózków przybyło ich 50, głównie fani Scyzorów i Mustanga, a także sympatycy klubu For Heroes Kraków, zawodnik IKS 2017 Poznań czy sędzina PLKnW. Jednym słowem – osoby z samego centrum bańki spod znaku #JazdyNaKosza. Plus moi teściowie.

Dziennikarzy przyszło dwoje, fotografów również.

Postronnych fanów zabrakło, zapewne dlatego, że nie wiedzieli o takim wydarzeniu.

Warto zerknąć na relację PZKosz na Instagramie, by wiedzieć co się straciło: https://www.instagram.com/p/C3fdKvrI2pI/

Jaskółka wysokich lotów

Z postaci rozpoznawalnych całe spotkanie oglądał Piotr „Grabo” Grabowski, który po meczu przyznał, że podziwia technikę rzutu koszykarzy na wózkach, do której nie mogą przecież wykorzystać pracy nóg. Przy koszu zawieszonym na tradycyjnej wysokości, trzeba pamiętać, że zawodnik na wózku sportowym siedzi znacznie niżej niż dwumetrowy center. Największe wrażenie na mistrzu wsadów wywarły jednak wywrotki po faulach, a właściwie sposób w jaki koszykarze na wózkach wracali po nich do gry, często samodzielnie podnosząc się parkietu.

„Zrobiłem takie oczy, myślę sobie, wow, masakra!” – stwierdził.

Reakcja Grabo nie jest czymś nietypowym, pierwsze zetknięcie z koszwózkami potrafi zszokować wieloma aspektami: prędkością, intensywnością walki i przede wszystkim przełamaniem krzywdzącego stereotypu, który stawia znak równości między osobą z niepełnosprawnością, a osobą nieporadną życiowo.

Mecz bez historii

Na ten moment Mustangi są zwyczajnie mocniejsze od Scyzorów i biorą rewanż za doznawane w poprzednim sezonie porażki. Wynik 77:58 mówi sam za siebie, a mogło być gorzej, gdyby nie czwarta kwarta, w której zagrały rezerwy drużyny z Wielkopolski.

Dominika Moslera z triple double 23p/14z/10a równoważył Filip Moćko, grający trener Kielc, który również popisał się potrójną zdobyczą: 31p/12z/10a. Strzelcy Szymon Gładysz (Scyzory) i Kamil Kornacki zdobyli odpowiednio po 16 i 14 punktów. Gdzie kryje się różnica? W wysokiej formie weterana Konina, Krzysztofa Bandury, który na 60% skuteczności ustrzelił 28 punktów. Plus obrona, intensywny pressing na połowie rywala sprawiał kłopoty drużynie z Kielc.

Temperatura walki Scyzorów z Mustangiem to poziom rywalizacji Stali i Anwilu, który widzieliśmy w półfinale Pucharu Polski. Innymi słowy, do krwi, ale z szacunkiem.

Szczęśliwy zespół zwycięzców z Konina / fot. Ireneusz Burek

.

Zna proporcją mocium Panie

W mediach społecznościowych koszykarzy na wózkach rozgoryczona kibicka zapytała kiedy wreszcie mecze zawodników z niepełnosprawnościami będą transmitowane tak, jak sprawnych graczy. Pamiętajmy, że sama koszykówka to w Polsce wciąż sport niszowy. Jesteśmy przy Sosnowcu, więc i z niego weźmy przykład. 20 kolejka pierwszej ligi piłki nożnej – na mecz Zagłębia ze Zniczem Pruszków przyszło 4992 kibiców. Mniej miejsc ma stołeczny Torwar, a hala Bemowo, na której gra Legia, spektakularni zwycięzcy Pucharu Polski, może ugościć na trybunach 1416 widzów.

Live na Facebooku z meczu Scyzorów z Mustangiem obejrzało około 70 osób, zapewne głównie rodzina i znajomi. Zeszłoroczna profesjonalna transmisja przygotowana przez PZKosz zebrała do dziś 1.1 tysiąca widzów. Swoją drogą, warto zerknąć choć na skrót:

Koszykówka na wózkach to w Polsce nisza niszy i nie ma w tym nic złego.

Trzeba powoli budować świadomość tego sportu, kreować medialnie bohaterów, których wśród zawodników wszystkich zespołów nie brakuje. Tak jak w Wielkiej Brytanii, kładąc nacisk na sport, a nie ograniczenia. Tak jak w Niemczech, gdzie zespół RSV Lahn-Dill gra na arenie z 5000 miejsc. Ostatnio wystąpił tam nasz reprezentant, Marek Wesołowski, zawodnik zespołu RB Zwickau, przedostatniej ekipy Bundesligi. Na to starcie, którego wynik znany był z góry, przyszło 500 fanów. Najtańsze bilety na mecz kosztowały 13 euro, a miejsca VIP – 50 euro.

Sęk w tym, że historia klubu sięga 1983 i pełna jest problemów i przeciwności. Potrzeba czasu, wizji, stabilizacji. Powoli. I tak w Poznaniu, Kielcach czy Koninie można liczyć na pełne hale. W dodatku za darmo.

Jest dobrze!

Sama idea organizacji SuperPucharu podczas tak efektownej imprezy bieganej jest świetna. Przeniesienie meczu z piątkowego popołudnia na niedzielę niedługo przed finałem, również było celnym ruchem. Rok temu PZKosz przygotował także profesjonalną transmisję na swoim kanale YouTube ze świetnym komentarzem Jana Delmanowskiego, z której opracowane zostały highlighty. Gdyby połączyć obie zmiany – mamy potencjał na przyjemną oglądalność.

W sezonie 2024/2025 czeka nas dopiero czwarta odsłona imprezy, a cele zdają się proste: zgromadzić na Arenie Sosnowiec jak najwięcej kibiców basketu bieganego i mediów. Kto przyjdzie raz, wróci ponownie, koszykówka na wózkach jako efektowny sport broni się sama.

fot. Ireneusz Burek

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet