Dominację aktualnych mistrzów świata i skrzydłowego Orlando Magic najlepiej podsumowała akcja z końcówki 3. kwarty, w której trakcie Francuzi próbowali zatrzymać popisy Franza Wagnera różnymi kombinowanymi defensywami. Ten jednak niewiele sobie z tego robił, a swoją znakomitą grę (26 pkt) podsumował iście atomowym wsadem, o który raczej mało kto z kibiców by go podejrzewał.
Piątkowy mecz okazał się za to znacznie trudniejszy dla Victora Wembanyamy. Wielka nadzieja Francuzów tym razem został zdegradowany przez taktyczne pomysły trenera Vincenta Colleta do roli strzelca z dystansu. Środkowy San Antonio Spurs zdobył 14 punktów i trafił 3 z 7 rzutów trzypunktowych, ale jego wpływ na przebieg meczu był znikomy. Na tle tak klasowego przeciwnika nie tylko Wembanyama, ale także cała reprezentacja Francji wyglądała jak ubogi krewny, po raz kolejny raziły zwłaszcza jej słabości obwodowe.
Niemcy ostatecznie wygrali 85:71 i z kompletem zwycięstw awansowali z pierwszego miejsca w grupie B. Drugą pozycję zajęła Francja, a trzecią Brazylia, która we wcześniejszym piątkowym spotkaniu zaskakująco łatwo pokonała Japonię 102:84. Korzystny bilans małych punktów dał jednocześnie drużynie z Ameryki Południowej awans do fazy ćwierćfinałowej.
Rozgrywki grupowe koszykarskiego turnieju olimpijskiego zakończą sobotnie mecze w grupie C – o 17:15 niepokonani Amerykanie zagrają z Portoryko, a o 21:00 w niezwykle istotnym spotkaniu dla obu tych drużyn – a także reprezentacji Grecji, Serbia zmierzy się z Sudanem Południowym.