Strona główna » Dylewicz: Arka tonie, krzykiem Szubarga jej nie uratuje

Dylewicz: Arka tonie, krzykiem Szubarga jej nie uratuje

0 komentarz
– Strasznie się cieszę, gdy młodzi, polscy trenerzy, tacy jak Krzysztof Szubarga, dostają szansę w PLK. I nie mniej martwię, gdy sezon ich umiejętności weryfikuje negatywnie. Arka obrała zły kurs. Będę zaskoczony jeśli przy obecnym trenerze zdoła go jeszcze zmienić – twierdzi FIlip Dylewicz.

CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

Obserwowałem z trybun Areny Gdynia jak Twarde Pierniki potraktowały w niedzielę defensywę Arki. Co miało być zaporą nie do pokonania, twardą ścianą, okazuje się w ostatnich meczach co najwyżej zwisającą luźno kotarą, którą rywale mogę odsłonić ruchem jednej ręki.

Po meczu trener Arki Krzysztof Szubarga narzekał na zawodników, twierdząc, że im „zwisa” gra w obronie, bo dbają tylko o swoje statystyki. Cóż, takie komentarze na pewno nie poprawią już kulejącej atmosfery w zespole po wyraźnej porażce z ostatnim zespołem w tabeli.

Powiedzmy sobie to szczerze: pozostałości dobrej atmosfery już podczas tego meczu właściwie nie zanotowano. Zawodnikom Arki schodzącym z boiska czasami nie chciało się nawet zbić piątek ze wszystkimi graczami siedzącymi na ławce. Z kolei rezerwowi na zagrania swoich kolegów będących na boisku reagowali wyjątkowo ospale. I nie zawsze.

Jeśli o drużynie z dobrą chemią zwykło się mówić, że jej ławka żyje, to ta Arki wyglądała w trakcie starcia z Twardymi Piernikami jakby wyzionęła ducha.

Trener Szubarga świetnie rozpoczął sezon, drużyna wygrała cztery z pierwszych pięciu meczów, ale im dalej w las, tym jest mu trudniej. Nie trzeba być wnikliwym analitykiem i kończyć kursów trenerskich PZKosz., by zauważyć, że to trener, który bazuje na dużym ładunku emocji przekazywanym podopiecznym. Mówiąc wprost: często zarządza drużyną poprzez krzyk. W ten sposób nie będzie mu łatwo w najbliższym czasie odbudować morale drużyny.

Arka wyglądała na mentalnie zakopaną. Najlepszym przykładem obrazującym problem jest Novak Musić. Bardzo lubię tego gracza. W niedzielę, oglądając mecz, cierpiałem razem z nim. On wciąż to ma – potrafi, korzystając ze swoich warunków fizycznych, bez większego problemu z piłką w ręku minąć pierwszą linię obrony. Ale później wyrastają przed nim schody. Jak dla mnie – mentalne właśnie. Sprawia wrażenie, jakby psychicznie był obecnie nigdzie i po tym jak już minie obrońcę, zamiast decydować się na atak obręczy lub rzut często wycofuje piłkę na obwód. Bez sensu.

Może powinien mieć więcej wolnego miejsca, którego koledzy mu nie robią, ale decydującą rolę gra tu brak pewności siebie. A gdy gracz tego typu – świetny atletycznie, lecz ze słabszym rzutem – traci wiarę w swoje umiejętności, to właściwie traci większość wartości po atakowanej stronie boiska.

Czy ja się Musiciowi dziwię? Nie. Dlatego mówię – cierpię razem z nim. Problem z wykorzystaniem jego umiejętności od początku sezonu jedynie narasta. Dość powiedzieć, że z 11 ostatnich meczów tylko dwa zakończył, oddając więcej niż 5 rzutów z dwa punkty. Jakim cudem miałby zyskać pewność siebie? Dla porównania: w pierwszych sześciu meczach ani razu nie zszedł poniżej poziomu siedmiu rzutów. To różnica budująca, bądź – jak w tym przypadku – niszcząca mental gracza, który powinien jak najczęściej wywierać presję na rywalu, atakując obręcz.

W obronie Musić robi swoje. Novak naprawdę lubi bronić, szarpie, przyjemnie się ogląda jego defensywę jeden na jeden. Zresztą – w niej Arka tak naprawdę nie ma większych problemów. W składzie jest kilku naprawdę dobrych obrońców. Kłopoty się zaczynają w momencie, gdy do gry musi wejść system. Tego, jak można było zauważyć w niedzielę, brak. Chaos – to słowo, które najlepiej oddaje grę Arki w obronie. W jednej z akcji zawodnicy z Gdyni przy picku bumpują, w następnej już nie. W jednej przy graczu z piłka pomaga obrońca ze słabej strony, w kolejnej – z mocnej. I tak w kółko. Wygląda to naprawdę źle.

Takie problemy, brak wypracowanego schematu, rodzą frustracje. Także w głowach zawodników.

– Jak nie utrwalisz pewnych nawyków podczas treningów u swoich podopiecznych, nie masz prawa później wymagać ich w trakcie spotkań – powtarza Saso Filipovskiego.

Nic dodać, nic ująć. Krzysztof Szubarga pracuje z drużyną od pół roku i nie widać, by ta robiła postępy. Jest raczej odwrotnie – coraz słabsza postawa Musicia nie jest odosobniona.

Spójrzmy na DJ Fennera. On też z meczu na mecz jakby gasł. Mam wrażenie, że na jego barkach spoczywa zbyt wiele obowiązków, by mógł naprawdę pomagać drużynie. Arka zbyt rzadko napędza szybki atak. A w pozycyjnym jej zawodnicy często sprawiają wrażenie, jakby chcieli za wszelką cenę doprowadzić zaplanowaną przez trenera akcję do końca, nawet jeśli w jej trakcie otwiera im się dobra pozycja do oddania rzutu.

Dziwne to wszystko i nie rokuje dobrze. Arka powoli tonie. Jest na złym kursie, a trenerowi Szubardze za pomocą krzyków i narzekań na zawodników w trakcie konferencji prasowych nie będzie łatwo go zmienić.

Strasznie się cieszę, gdy młodzi, polscy trenerzy dostają szansę samodzielnej pracy w PLK. I nie mniej martwię, gdy sezon ich umiejętności weryfikuje negatywnie. Podobno sport lubi niespodzianki, ale jeśli trener Szubarga jeszcze odwróci ten sezon Arki – będę zaskoczony.

Przelał na papier: Michał Tomasik

CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet