piątek, 11 października 2024
Strona główna » 30 punktów Sochana? Weekend Gwiazd to tylko początek

30 punktów Sochana? Weekend Gwiazd to tylko początek

0 komentarzy
Po ostatnim meczu kibice San Antonio Spurs prędzej oddaliby Gregga Popovicha niż Jeremy’ego Sochana. Znając legendę trenera San Antonio Spurs, na temat obecnej pozycji polskiego debiutanta w NBA nie trzeba właściwie niczego więcej dodawać.

CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

Mam swój własny barometr postępów, które czyni w NBA Jeremy Sochan. Co jakiś czas ucinam sobie na jego temat pogawędkę z beat-writerem Spurs z „San Antonio Express-News” Tomem Orsbornem. W końcu nikt tak dobrze nie wyczuwa zmian w postrzeganiu poszczególnych graczy jak dziennikarze, którzy na co dzień w bliska obserwują kolejne treningi i mecze.

Powiedzmy sobie to szczerze: nie jest tak, że Spurs wybrali Sochana w drafcie, bo wierzą, że zostanie wielką gwiazdą NBA (…) w gronie trenerów i menedżerów klubu panuje przekonanie, że w przyszłości Jeremy może być tym 3-4 najlepszym zawodnikiem drużyny, która będzie miała ambicje walki o mistrzostwo – przekonywał mnie przed debiutem Sochana w NBA Orsborn.

Brzmiało realistycznie. I pozytywnie!

Wciąż nie do końca kupuję te porównania Kawhi Leonarda do Sochana. To jednak dwaj kompletnie różni gracze. Nie sądzę, by swoimi umiejętnościami ofensywnymi Jeremy kiedykolwiek zbliżył się do tych, które posiada Leonard – radził tonować optymizm Orsborn jeszcze dwa tygodnie temu.

Od tego czasu w kolejnych meczach Sochan zdobył: 16, 16, 18, 14 i 30 punktów. Średnio 18,8 na mecz. Trafiając 10 z 17 rzutów za 3.

Ofensywna eksplozja!

– Tom, czy wciąż jesteś pewien, że Jeremy nigdy nie zbliży się ofensywnie do poziomie Leonarda? – zapytałem go tuż po meczu z Suns.

Heh, w jego sprawie jestem pewien tylko jednej rzeczy – Jeremy może się już zacząć pakować, z myślą o wyjeździe na tegoroczny Weekend Gwiazd. Dostanie powołanie na mecz Debiutantów z Drugoroczniakami. A te porównania z Kawhim? Cóż, niech emocje po tym popisie Sochana w meczu z Suns nieco opadną. Gdybyś tuż po nim zapytał kibiców Spurs o to z kogo chętniej by zrezygnowali – z Gregga Popovicha czy z Sochana, odpowiedź wcale nie musiałaby być taka oczywista – śmieje się Orsborn. – Znaleźliśmy się już w tym momencie, że Jeremy został tym graczem Spurs, o transferze którego Spurs najmniej chętnie byliby skłonni rozmawiać – dodaje.

Steph Sochan!” – krzyczeli na forach internetowych kibice Spurs po tym jak nasz nastolatek rzucił 30 punktów Phoenix Suns i tuż po końcowej syrenie zbijał piątki z Chrisem Paulem.

Wielki talent zawsze dostrzeże inny wielki talent – komentowali obserwatorzy, spoglądając na te obrazki.

Już ten jeden mecz, ta jedna scenka, te pojedyncze słowa mówią wiele o postępie, którego dokonał w trakcie krótkiej, nieco ponad 3-miesięcznej kariery polski nastolatek. A już szczególnie w ostatnich kilku tygodniach. Z jednego „z kilkunastu najciekawszych tegorocznych debiutantów wartych obserwowania” nagle przeskoczył do grona tych czterech, sześciu – w najgorszym przypadku ośmiu? – najlepszych.

Niedowiarkowie powiedzą – może raczej najbardziej najbardziej rozpoznawalnych. Te kolorowe włosy. Te przepychanki ze Stevenem Adamsem czy jednym z braci Morris. Te rzucane jedną ręką rzuty wolne. To wszystko też świetny marketing. Oczywiście – ale świadczy on jedynie o tym, że pod tym względem marketingowym Sochan w zestawieniu najlepszych pierwszoroczniaków znajduje się – bezspornie! – na jeszcze wyższym miejscu niż w tym sportowym.

W najnowszym rankingu najlepszych debiutantów na oficjalnej stronie NBA Polak wylądował ostatnio na dziewiątym miejscu. W kolejnym, który ukaże się w najbliższą środę, będzie wyżej. A na koniec sezonu? Jeśli tylko zdrowie mu dopisze, pierwsza piątka jest jak najbardziej na horyzoncie.

Minut i rzutów we wciąż tak naprawdę szukających porażek San Antonio Spurs mu nie zabraknie.

CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet