CZY TY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Markieff Morris ma aż czterech braci – bliźniaka Marcusa, Donte, Blake’a i Davida. Najważniejszy jest ten pierwszy – bliźniak. Obaj od kilkunastu lat grają w NBA. W środowisku koszykarzy uchodzą za duet największych twardzieli. Lub, jak dodają złośliwi – największych chamów.
Markieff, z którym minionej nocy starł się Sochan, pierwsze lata kariery spędził u boku Marcina Gortata w czasach, gdy nasz najbardziej utytułowany koszykarz reprezentował barwy Phoenix Suns. Na koncie ma wiele naprawdę brudnych zagrań. Wystarczy przypomnieć poprzedni sezon i jego starcie ze zmierzającym po swój drugi tytuł MVP Nikolą Jokiciem:
Reakcja Jokicia była dobrym podsumowaniem tego jak koszykarze NBA reagują na brudne zagrania Kieffa. Minionej nocy do tego grona dołączył Sochan:
Oczywiście, że całe zamieszanie wywołał sam Jeremy. Po tym jak trafił trójkę prosto w twarz Morrisowi, wracając do obrony szepnął mu kilka słów. Gdy Morris, ewidentnie szukając rewanżu, po chwili uderzył Polaka, został natychmiast sprowadził do parteru.
Kibice Spurs coraz bardziej przekonują się do polskiego debiutanta. Ich reakcja?
I to oczko puszczone przez Sochana. Zresztą, na szczęście na tym prób zajścia za skórę Morrisa polski nastolatek nie skończył. Chwilę później:
Jakby sukcesów było mało, Spurs wygrali ten mecz z osłabionymi brakiem Kevina Duranta i Kyrie Irvinga Nets 106:98. Sochan zdobył 16 punktów, trafiając aż dwa z trzech rzutów za 3. Do dorobku dołożył 4 zbiórki oraz po 2 przechwyty i bloki.
Ale i tak najgłośniej wszyscy mówili o tym, że tak naprawdę tym występem został kolejnym, nieoficjalnym bratem Nikoli Jokicia.
Słusznie, w końcu Morrisów w NBA jest tylko dwóch, ale przecież tak naprawdę pięciu.
– Powiedziałem Jeremy’emu – ten chwyt rodem z zapasów był naprawdę imponujący – przyznał po zakończeniu meczu sam Markieff.
CZY TY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!