CZY JUŻ POLUBIŁEŚ JUŻ NASZ PROFIL NA FACEBOOKU? ZRÓB TO!
Pogrążony w kryzysie Besiktas może nie wygrywać z bajecznie bogatymi euroligowymi drużynami, jak Fenerbahce czy Anadolu Efes. Jeśli myśli jednak o uratowaniu ekstraklasy, musi pokonywać konkurentów z dołu tabeli. W niedzielę zespół Igora Milicicia miał ogromną okazję, aby zmniejszyć dystans do miejsc gwarantujących utrzymanie, grając z beniaminkiem ligi, Manisą. Nie udało się.
Spotkanie z drużyną, w której do niedawna występował Michał Michalak (formalnie jeszcze zawodnik tego klubu, ale ostatnio odsunięty od zespołu) przez pierwsze trzy kwarty układało się całkiem dobrze dla walczącego o życie Besiktasu. Drużyna Milicicia zagrała doskonałą pierwszą kwartę (26:16), prowadziła nawet jeszcze po 30 minutach (59:55), ale zupełnie położyła ostatnią część, zdobywając w niej zaledwie 14 punktów.
Jednym z najważniejszych graczy meczu był Michał Sokołowski. Reprezentant Polski zagrał przez 27 minut. Zdobył 15 punktów (najwięcej w drużynie) i miał 8 zbiórek. Trafił 3/3 za 2 punkty, 1/5 z dystansu oraz 6/7 z wolnych. Do szczęścia zabrakło mu tylko jednej trójki, tej najważniejszej – to „Sokół” bowiem miał rzut za 3 punkty, który mógł dać Besiktasowi dogrywkę. Nie trafił niestety.
Sytuacja Igora Milicicia i zespołu ze Stambułu jest już rekordowo zła. Z bilansem zaledwie 4-13 Besiktas jest na ostatnim miejscu w tabeli, od następnych drużyn w dzielą go już dwie wygrane. O utrzymanie będzie bardzo, bardzo ciężko. Do niższej ligi spadają dwa najsłabsze zespoły.
Tabela tureckiej ekstraklasy: