Czasami może być ich – niczym dzisiaj – cztery. Czasami więcej, innym razem – mniej. Niezmienne pozostanie jedno: rubryki prowadzonej przez Marka Popiołka zawsze szukajcie u nas w piątek.
1.Greckie derby? Żywcem wzięte z Final Four Euroligi
W tym samym czasie, w którym rozgrywano najlepszy w tym sezonie mecz Orlen Basket Ligi, czyli starcie Trefla Sopot a Anwilem Włocławek, razem z Rafałem Juciem mieliśmy okazję komentować mecz ósmej kolejki Euroligi – greckie derby pomiędzy Panathinaikosem a Olympiacosem. W odnowionej, wyglądającej niczym obiekt rodem z NBA, hali OAKA drużyna Ergina Atamana podejmowała odwiecznego rywala, a przecież każde spotkanie tych utytułowanych zespołów generuje olbrzymie emocje. Nie inaczej było tym razem. Mecz był świetny i trzymał w napięciu do samego końca. Decydujące akcje wykonywał Evan Fournier, który coraz lepiej czuje się w tej zgranej, dobrze naoliwionej maszynie, jaką Olympiacos stał się przez ostatnie lata pod wodzą Georgiosa Bartzokasa.
Zespół z Pireusu wygrał na wyjeździe 94:89, w wielki udział w zwycięstwie miał Thomas Walkup, który zaliczył rzadką linijkę statystyczną. Amerykański rozgrywający, który przez lata gry w Europie dał się poznać jako specjalista od defensywy, w tym meczu zaliczył aż 11 asyst, nie zdobywając żadnego punktu.
Możliwość gry z takim rozgrywającym na pewno ułatwiła drużynie Olympiacosu grę po atakowanej stronie boiska, a w ostatnich dniach widzieliśmy więcej przykładów podobnych występów, w których można docenić to, jak klasowi rozgrywający pozytywnie wpływali na poczynania swoich zespołów.
Wystarczyło choćby popatrzeć na Tomasa Satoranskyego podczas meczu z Partizanem.
2. FC Barcelona i Kevin Punter znów triumfują w Belgradzie
Kevin Punter już drugi raz w tym sezonie świetnie się spisał w Belgradzie, a jego nowy zespół po raz kolejny wywiózł ze stolicy Serbii zwycięstwo. Kilka tygodni temu w meczu z Crveną Zvezdą najpierw doprowadził do dogrywki, a potem zaliczył w niej kluczowy przechwyt.
W środę aż tak heroiczne wyczyny nie były potrzebne, bo Barcelona prowadziła przez większość meczu, a były gracz Rosy Radom był świetnie wspierany przez Tomasa Satoranskyego, który w tym spotkaniu zanotował tylko 2 punkty, lecz także aż 9 asyst, a także najlepszy w zespole współczynnik +/- (+14). Na mnie największe wrażenie zrobiło, w jaki sposób koszykarze Joana Peñarroyi egzekwowali założenia taktyczne po przerwach na żądanie. Poniżej jedna z zagrywek użytych w takiej sytuacji przez Barcelonę. Opcja z zasłoną „flare” dla Jabariego Parkera:
Chwilę później ta sama zagrywka – tym razem Satoransky dobrze odczytał intencje obrony i bezpośrednim podaniem uruchomił rollującego pod kosz Chimezie Metu:
Po utracie Nicolasa Laprovitolli (doznał poważnej kontuzji kolana), więcej odpowiedzialności za rozgrywanie akcji spadło na Tomasa Satoranskyego oraz młodego Juana Nuñeza. Warto obserwować, jak ci kreatywni rozgrywający będą sobie radzili z organizowaniem ofensywy Barcelony!
3. DJ Cooper już rozruszał ofensywę Śląska
Pozostając w temacie rozgrywających –nie sposób przejść obojętnie obok debiutu DJ Coopera w Śląsku Wrocław w koszykarskiej Lidze Mistrzów!
Jest za wcześnie, aby stanowczo oceniać sportową dyspozycję amerykańskiego rozgrywającego, ale już można stwierdzić, że Cooper ma i powinien mieć duży wpływ na grę wrocławian. Możliwość grania z zawodnikiem o charakterystyce klasycznego playmakera sprawiła, że w Reggio Emilia całemu Śląskowi zaczęło się momentalnie grać łatwiej.
Cooper po wejściu na boisko szybko zaliczył kilka asyst (4 w pierwszej kwarcie, 6 do przerwy), pokazując przy tym naprawdę szeroki wachlarz zagrań. Angażował w grę różnych zawodników na różne sposoby – m.in. Marcela Ponitkę w kontrataku, Daniela Gołębiowskiego przy rzucie za 3, rollującęgo do kosza Adriana Boguckiego. Uciekał się też do nieoczywistych rozwiązań, jak między innymi to podanie do Angela Nuñeza w drugiej kwarcie:
Śląsk ostatecznie nie wygrał we Włoszech, ale Cooper wygląda na gracza, który największą przyjemność czerpie właśnie z rozdawania kolejnych asyst. Właśnie zawodnika o takim właśnie profilu potrzebowała drużyna Miodraga Rajkovicia.
Warto patrzeć na to, jak skorzysta na tym cały zespół i w jaką stronę ewoluować będzie ofensywa Śląska. Po transferze Adama Waczyńskiego jego siła rażenia z obwodu znacznie się zwiększyła, ale do wykorzystania pozostaje przecież jeszcze formacja graczy podkoszowych. Wśród nich hierarchia się jeszcze nie wykrystalizowała.
4. Walka o minuty w Śląsku na nowo?
Wielu obserwatorów zaczyna się zastanawiać nad tym, w jaki sposób graczami podkoszowymi rotować będzie trener Rajković. Sam chwaliłem dobór tych zawodników, gdy miałem okazję oglądać Śląsk na żywo podczas turnieju o Superpuchar Polski w Radomiu. Reggie Lynch wydawał się być graczem, który skutecznie może chronić obręcz. Adrian Bogucki ma olbrzymi potencjał ofensywny, a Ajdin Penava daje swojemu trenerowi możliwość zagrania lżejszą, bardziej mobilną piątką, która jest w stanie rozszerzać grę dzięki umiejętności rzucania z dystansu.
Obserwując ostatnie spotkania, można odnieść wrażenie, że to właśnie Bośniak zyskuje największe zaufanie swojego szkoleniowca, bo za wyjątkiem słabego dla niego meczu z MKS Dąbrowa Górnicza, to właśnie Penava otrzymuje zdecydowanie najwięcej minut. W perspektywie długiego sezonu każdy z tych graczy może być jeszcze przydatny, a pod względem charakterystyki gry ich atuty dosyć dobrze się uzupełniają. W dwóch meczach z włoską Reggio Emilią dużą uwagę trenerzy Śląska zwracali na próbę neutralizowania mobilnych i skocznych środkowych rywala. Być może uznali po prostu, że Penavie łatwiej będzie ograniczyć ich atuty?
Przyjście do zespołu Coopera i Waczyńskiego otwiera jednak bezsprzecznie w Śląsku nowy rozdział. Odnoszę wrażenie, że również wśród podkoszowych graczy na nowo rozpocznie się rywalizacja o miejsce w składzie i o minuty na boisku. Lynch dobrze się prezentował podczas turnieju o Superpuchar Polski, jednak później znacząco obniżył loty. Bogucki przeżywał już lepsze i gorsze chwile, a gra w rozgrywkach Basketball Champions League to na ten moment dla niego bardzo wysoko zawieszona poprzeczka. Penava w ostatnich tygodniach grywał najwięcej, ale z pewnością Śląsk będzie potrzebował któregoś ze swoich większych centrów do realizowania wyznaczonych celów.
Może obecność w składzie klasycznego rozgrywającego, jakim bez wątpienia jest Cooper, pozytywnie wpłynie również na Boguckiego i Lyncha, pozwalając im wykorzystać pełnię ofensywnego potencjału?
Obserwacje Marka Popiołka z poprzednich tygodni:
8 listopada: Skąd te sukcesy Vitala? Juskevicius – duży ruch Stali! Będzie trochę jak Beliauskas
1 listopada: Kto wcześniej pomylił się w sprawie Senglina. Oglądajcie mecze Żalgirisu!
18 października: Czas Sokoła i dwie zagadki Anwilu. Łazarski jak Gonzalez. Muhammad atakuje!
11 października: Balcerowski i Ponitka są w świetnym miejscu! Gołębiowski w nowej roli
3 komentarze
Lynch jest wyraźnie pod formą bo już nawet jak coś nie wychodzi w ataku to pół biedy ale u niego nie widać na chwile obecna zaangażowania, szczególnie w obronie. Nikt nie wymaga od niego 15 pkt w meczu ale zbiórek, bloków i obrony głównie, a do tego potrzebne jest zaangażowanie.
O Boguckiego się nie boję, nie jest to tytan obrony ale przy dobrym rozgrywającym jest w stanie dać sporo w ataku.
Myślę, że w ostatnim meczu w pucharach było widać brak zrozumienia do trenera przez zawodników WKS i czy po cichu tutaj nie pojawia się problem? Lynch masz rację z gracza który imponował w Śląsku jest tłem,pytanie dlaczego? Mam nadzieję że wystrzeli Senglin a Adam wróci po części do swojego rytmu. Na ten moment Śląsk musi gonić
Ja się nie dziwię, że autorowi nie wyszło w trenerce skoro ocenia Boguckiego na olbrzymi potencjał w ofensywie. Takich mamy trenerów więc polska liga jest na takim poziomie jak gra Boguckiego.