Odpowiedź na pytanie „dlaczego Tarik Phillip może odejść?” jest banalnie prosta. Składa się z dwóch części – Brytyjczyk może (i najpewniej chce) z Sopotu odejść, gdyż kontynuując sezon w barwach Hapoelu Jerozolima ma szansę zarabiać więcej i walczyć o ambitniejsze cele sportowe.
Wynik izraelskiej drużyny w Eurocup po ośmiu kolejkach? 6 zwycięstw, 2 porażki oraz pozycja wicelidera grupy B.
Wynik Trefla? Znane nam wszystkim doskonale 0-8, gdy każda z 19 pozostałych drużyn walczących w rozgrywkach ma na koncie co najmniej dwie wygrane.
Czy można będzie mieć pretensje do Trefla, że tak skonstruował kontrakt ze swoim liderem, iż ten może mu powiedzieć „sayonara” i tak po prostu odejść? Czy szefowie Trefl mogą mieć pretensje do siebie, że latem zdecydowali się na taki, a nie inny ruch kadrowy?
Sytuacja nie jest czarno-biała.
Gdy Phillip w połowie sierpnia nagle podpisał kontrakt z mistrzem Polski, zdziwienie osób dobrze orientujących się w realiach transferowych drużyn szykujących się do gry w EuroCup było niemałe. Brytyjczyk w niedalekiej przeszłości spędzał przecież sezony w klubach, w których mógł liczyć na roczne umowy o wartości 300 tys. dolarów. Raptem kilka miesięcy wcześniej z London Lions bił się w półfinale EuroCup! Dlaczego więc trafił do PLK?
Jeszcze na początku sierpnia agent Phillipa do klubów wstępnie zainteresowanych swoim klientem wysyłał informację, że jest on gotowy podpisać umowę o wartości 180-200 tys. dol. Trefl na zatrudnienie rozgrywającego, który miał stworzyć duet z Jakubem Schenkiem, był jednak gotów wyłożyć „tylko” ok. 110-120 tys. Różnica? Ogromna. W takich sytuacjach, gdy ze względu na uciekający czas i brak innych opcji ostatecznie obie strony potrafią ją zasypać, w grę wchodzą zazwyczaj duże kompromisy na innym polu.
Najczęściej – w zapisach o buyoucie, a także wyznaczeniu jego wysokości. Pamiętacie, gdy rok temu informowaliśmy, że kwota buyoutu zapisana w kontrakcie Victora Sandersa z Anwilem wynosiła 80 tys. dol.? Można zakładać, że ta po wpłacie której Phillip może obecnie odejść z Trefla i stać się wolnym zawodnikiem jest niższa.
– Hapoel Jerozolima szuka gracza, który byłby w stanie zastąpić „Speedy” Smitha, z którego trenerzy zespołu nie byli zadowoleni. Phillip pasuje do tego scenariusza jak ulał – usłyszeliśmy dzisiaj od osoby świetnie zorientowanej na izraelskim rynku koszykarskim.
Tamtejszy dziennikarz, który w czwartek poinformował, że przedstawiciele Phillipa prowadzą rozmowy z Hapoelem Jerozolima, nie zwykł podawać niesprawdzonych informacji. Sopocki klub twierdzi jednak – jak poinformował serwis zkrainynba – że „na ten moment nie otrzymał żadnej konkretnej oferty wykupu jego kontraktu, choć wszyscy zdają sobie sprawę, że sytuacja jest bardzo dynamiczna i wszystkie scenariusze są możliwe”.
W Treflu przygotowania do zmian w składzie trwają pewnie nie tylko ze względu na potencjalne, czy wręcz spodziewane pożegnanie się z Phillipem. Coraz bardziej prawdopodobne jest też nie dziwiące szczególnie nikogo bacznie obserwującego PLK rozstanie się sopocian z myślą, że odnoszący sukcesy w koszykówce 3×3 Trey McGowens może się sprawdzić w baskecie 5×5 na poziomie EuroCup czy choćby walki o mistrzostwo Polski. Szefowie Trefla i jego trener Żan Tabak mogą się też zastanawiać nad tym, na ile ich gigantyczne ostatnio problemy w obronie (301 punktów straconych w trzech meczach) są efektem absencji Geoffreya Groselle’a, a na ile tego, że Andy Van Vliet pewnych fizycznych ograniczeń nigdy nie przeskoczy.
Największym problemem Trefla będzie jednak oczywiście potencjalne odejście Phillipa. Gdyby udało się je Treflowi zastopować, mówilibyśmy o sporej niespodziance. Brytyjczyk sezon EuroCup zaczął wybitnie – w pierwszych trzech meczach zdobywał średnio 15.3 punktu, dokładając do tego aż 6 asyst i 9.7 zbiórki. W dwóch ostatnich, po sześciu porażkach, jakby nieco zeszło z niego powietrze – to już było średnio jedynie 8 punktów, 5 asyst i 3.5 zbiórki na mecz. Kryzys fizyczny? W każdym meczu EuroCup Brytyjczyk gra po 35 minut – jest pod tym kątem drugim najbardziej eksploatowanym graczem rozgrywek. A może także kryzys mentalny po latach gry w klubach z wyższej sportowej półki?
Wizja różnicy w zarobkach, niewykluczone że sięgająca 50 tys. dolarów, może przesądzić sprawę – nawet, gdyby część z tej kwoty Brytyjczyk miał zostawić w Sopocie, by zapłacić za buyout lub jego część.
Pożegnanie się już po dwóch miesiącach z wizją Tarika Phillipa walczącego w barwach Trefla o statuetkę MVP sezonu 2024/25 byłoby też kolejną rysą na wizerunku PLK. Taką dość ponuro dopełniającą w środku listopada wynik 0-16 przedstawicieli naszej ligi w rozgrywkach EuroCup i Ligi Mistrzów.
Rok temu, choć przedstawiciele tego zawodnika faktycznie w trakcie sezonu szukali mu lepszego/bogatszego klubu, Victor Sanders tak naprawdę opuszczać Włocławka nie zamierzał. Chciał sięgnąć z Anwilem po mistrzostwo. Phillipa pod względem emocjonalnym z Treflem wiąże zdecydowanie mniej.
Mniej niż z Hapoelem Jerozolima, który to klub Brytyjczyk już w przeszłości w trakcie sezonu… opuścił. Niemal równo cztery lata temu, w połowie listopada. Phillip przeniósł się wówczas do Tofasu. A właściwie… do niego wrócił. Barwy tureckiego zespołu reprezentował już wcześniej.
11 komentarzy
Po kilku meczach Trefla pisałem, że on raczej nie skończy tu sezonu. Zastanawia mnie natomiast dlaczego gość, który zarabiał pod 300k, nagle schodzi z oczekiwaniami na 200k, a ostatecznie ląduje w słabej lidze za grosze typu 120k czyli tyle ile zarabiają u nas Polacy, którzy nie potrafią zbyt dobrze grać w koszykówkę. To jest ciekawe, a nie to, że zaraz odejdzie.
Nie ma graczy niezastąpionych. Murzynków jak mrówków
Widzę, że ci się nie znudziło. Ok, możesz sobie mnie dalej „parodiować” pod moim nickiem. Po prostu zaznaczę tu dla pozostałych, że to nie ja wyżej pisałem.
Po prostu zaznaczę tu dla pozostałych, że to nie ja wyżej pisałem.
Po prostu zaznaczę że to nie ja pisałem (tak dla pozostałych)
to również nie ja pisałem
również to nie ja pisałam
ja też nie!
To może czas przestać płacić horrendalne kwoty polskim zawodnikom ,tylko za paszport,a czas na jakość ligi, to by wyszło dobrze dal klubu,Polsat i dla kibica.Ja wolę ogladac np: Tarika lub Viktora niż Łączyńskiego albo Boguckiego.Przepis o Polaku jest mocno przestrzelony,nie lepiej za te pieniądze stworzyć ligę centralną dla młodzieży i dać przepis,że klub jest zobowiązany do szkolenia młodzieży poprzez uczestnictwo w lidze i Pucharze ligi.
z Boguckim to się zgodzę ale Łączyński to top 3 na pozycji nr 1 w plk jeśli chodzi o rozegranie i kontrolę gry w każdym zespole taki zawodnik jest na wagę złota.
Tylko Czarni Swoopsk