O Carliku Jonesie bardzo głośno było już rok temu, gdy w niezapomnianym stylu prowadził Sudan Południowy do kolejnych zwycięstw w mistrzostwach świata. To właśnie wówczas ten afrykański kraj zapewnił sobie przepustkę do olimpijskiego występu w Paryżu.
Jones, który w sezonie 2022/23 był MVP G League, ligi będącej naturalnym zapleczem NBA, w niektórych meczach wręcz chodził po wodzie. Mundial zakończył ze znakomitymi statystykami:
20.4 punktu na mecz – ósme miejsce w klasyfikacji najlepszych strzelców, skuteczność rzutów za 3 na poziomie 42 procent.
10.6 asysty na mecz – 1. miejsce wśród najlepiej podających.
4.6 zbiórki – mimo ledwie nieco ponad 180 cm wzrostu.
Grał po prostu znakomicie…
… ale gdy turniej się kończył, był już wrzesień. Kluby NBA miały gotowy plan na kolejny sezon. Żaden z nich Jonesa w nich nie ujął. Carlik trzy poprzednie sezony spędził dobijając się do najlepszej ligi świata. Najpierw podpisał 10-dniowe kontrakty z Denver Nuggets i Dallas Mavericks. Później umowę two-way z Chicago Bulls.
Efekt? 12 występów na parkietach NBA. Łącznie 79 minut. 24 punkty. Właściwie – nieznaczące epizody, jak nic. A także jedynie „drobne”, jak na standardy NBA, w kieszeni: niespełna 700 tysięcy dolarów. Przed opodatkowaniem i opłaceniem prowizji dla agenta.
Trudno się dziwić, że chwilę po tym, gdy pod koniec października 2023 roku Chicago Bulls powiedzieli Jonesowi „tam są drzwi” ten postanowił podpisać kontrakt w Chinach. Wysokość umowy z Zhejiang Golden Bulls nie jest znana, ale w tamtejszej lidze największe gwiazdy – jak w niedalekiej przyszłości Lance Stephenson czy Kenneth Faried – otrzymują nawet 4 mln dol. rocznie.
Jones na tak wysoką umowę liczyć nie mógł, ale po rozgrywanych w Azji mistrzostwach świata był na tyle rozpoznawalną z Chinach postacią, że na pewno na poziom zarobków nie narzekał. W kolejnym sezonie koszykarz, który w grudniu skończy 27 lat, chce jednak spróbować swoich sił w silniejszej sportowo lidze. 15 lipca podpisał umowę z Partizanem Belgard. Zespół, którego barwy w poprzednim sezonie reprezentował Mateusz Ponitka, także w kolejnym sezonie będzie miał ambicje podbicia Euroligi.
Jak się okazało po świetnym – to było triple-double na poziomie 15 punktów, 11 asyst i 11 zbiórek! – występie Jonesa w przegranym zaledwie 100:101 londyńskim sparingu z Amerykanami, w umowie podpisanej z serbskim klubem urodzony w Ohio koszykarz ma zapis, który pozwala mu od niej odstąpić, jeśli tylko otrzyma ofertę z NBA. Kłopot w tym, że termin upływa lada moment – już w najbliższy czwartek.
Czy w gronie 30 generalnych menedżerów znajdzie się chętny, który faktycznie postanowi liderowi niezwykłej drużyny z Afryki dać szansę? Wątpimy, choć już nie takie niespodzianki historia NBA przynosiła. Jedno wiemy na pewno – oglądanie Carlika i jego drużyny podczas igrzysk w Paryżu zapowiada się absolutnie fascynująco!