O co poszło? Juan Toscano-Anderson ma za sobą ponad 200 meczów w NBA, choć nigdy tak naprawdę nie zakotwiczył w żadnym klubie na dłużej. W niedzielę, chcąc zmobilizować kolegów z zespołu do większego wysiłku w trakcie trzeciej kwarty meczu finałowego z Unicają, zdecydował się na ostrą przemową motywacyjną. Wyłapały ją mikrofony stacji realizującej transmisję. Słowa 31-letniego koszykarza odbiły się zdecydowanie szerszym echem niż sam fakt rozegrania turnieju, który FIBA za azjatyckie pieniądze – póki co z umiarkowanym rezultatem – stara się rozwijać.
Część kibiców koszykówki z Europy się oburzyła, część znacząco uśmiechnęła – z nieukrywanym politowaniem – a część jedynie wzruszyła ramionami. Wyższość, jaką potrafią okazywać rywalom w trakcie międzynarodowej rywalizacji, mimo kolejnych porażek, amerykańscy koszykarze nie jest niczym nowym. Ale słowa Toscano-Andersona wywołały do tablicy także graczy z USA, którzy od lat budują swoje kariery na Starym Kontynencie. Z niemałymi sukcesami.
Toscano-Anderson po zakończeniu meczu, gdy uświadomił sobie jak dużą burzę wywołał, zaczął się ze swoich słów kolejnymi wpisami w mediach społecznościowych nieco wycofywać, lecz niewiele to już zmieniło.
Głos zabrał m.in. były kolega klubowy Mateusza Ponitki i niedoszły reprezentant Polski Jordan Loyd.
– Powinieneś mieć świadomość co zasugerowałeś. Nie możesz teraz odwracać kota ogonem twierdząc, że nie powiedziałeś nic złego o tych ligach. Szanuję twoją historię, ale nie zapominaj o jednym – kontekst jest wszystkim – pisał 31-letni Amerykanin, który w nowym sezonie będzie grał w Eurolidze w barwach Maccabi Tel-Awiw. – Nie znajdziesz wielu lepszych adwokatów G League ode mnie, ale musimy szanować każdy pomysł na budowanie kariery. Jeśli zdołasz sobie zapewnić długą i udaną karierę w którejkolwiek z wymienionych przez ciebie lig, to jest jak błogosławieństwo. Nie każdy może zarabiać 100 milionów w NBA – dodał Loyd.
Prawda jest taka, że Loyd – którego przynajmniej kilka miesięcy temu szefowie PZKosz. próbowali namawiać, by został w naszej kadrze następcą AJ Slaughtera – od lat w Europie zarabia lepiej niż Toscano-Anderson w NBA. Ten ostatni od 2019 roku, gdy zadebiutował w najlepszej lidze świata zainkasował 4.6 mln dol. Brutto. Loyd od kilku sezonów może liczyć w Europie na roczne kontrakty w wysokości ok. 1.5 mln euro. Netto.
„Ten dowcip mówi sam za siebie” – skomentował słowa Toscano-Andersona Mike James, mogący liczyć na jeszcze wyższe kontrakty niedawny kolega klubowy Loyda z Monaco, przypominając wynik końcowy meczu finałowego turnieju w Singapurze.
– Na koniec chodzi o szacunek… Po prostu uszanuj, że są koszykarze – tacy prawdziwi koszykarze! – którzy po prostu nie mieli okazji grać w NBA i to jest w porządku… Znaleźliśmy własną ścieżkę, wybrnęliśmy z tego… Po prostu szanuj to, co się dzieje dookoła, a my również uszanujemy ciebie – dodawał Kendrick Perry, rodak Toscano-Andersona, który w finale turnieju w Singapurze zdobył o punkt więcej od niego i mógł się cieszyć ze zwycięstwa.
Wcześniej przy okazji azjatyckiego turnieju Toscano-Anderson sugerował, że G League jest najlepszą ligą koszykarską na świecie obok NBA. Zespół NBA G League United przegrał finał Pucharu Interkontynentalnego z Unicają Malaga 60:75. Hiszpański zespół w poprzednim sezonie zdobył FIBA Champions League – dopiero trzeci z najcenniejszych trofeów klubowych na Starym Kontynencie.
Inna sprawa, że NBA G League United to była jedynie naprędce stworzona drużyna. Powołany do życia zespół NBA G League Ignite, który w pierwotnym zamyśle miał rywalizować w Pucharze Interkontynentalnym, a na co dzień rozwijać talenty młodych koszykarzy, po poprzednim sezonie został rozwiązany. W trakcie ostatniego sezonu istnienia w G League wygrał jedynie 2 z 34 meczów.