Czasami koszykarski świat obiegają wiadomości bardzo istotne, ale bywa tak, że i mniej przyciągające na pierwszy rzut oka czy ucha uwagę okazują się całkiem interesujące. Szczególnie wyszukanej selekcji nie obiecamy, ale postaramy się od czasu do czasu kolportować.
Kolumbia zaprzecza, jakoby to jej reprezentacja!
Rosyjskie kluby koszykarskie są wciąż izolowane na arenie międzynarodowej, ale dysponują potężnymi środkami finansowymi, pozwalającymi ściągać świetnych koszykarzy. Nawet lepszych od takich, którzy mają w swoim dorobku tytuł MVP naszej ukochanej PLK, jak Victor Sanders. Nawet na daleką Syberię.
Ale rozgrywki międzynarodowe? Rosja się stara, że może. W położonym u podnóża Uralu Permie zorganizowano ostatnio turniej o ciekawej nazwie Fonbet Turniej Przyjaźni. Pewnie nigdy nikt by się o nim nie dowiedział, gdyby w świat nie poszła informacja, że oto miejscowy zespół Parma Perm pokonał reprezentację Kolumbii różnicą ponad 100 punktów.
Tego już było za wiele! Kolumbijska federacja koszykarska zaprotestowała! Stanowczo! „Nigdy nie wysłaliśmy drużyny narodowej na turniej do Permu, gdyż nigdy nie otrzymaliśmy zaproszenia, by w nim wystąpić” – poinformowali jej przedstawiciele.
Kim byli ci koszykarze, którzy w Permie podszywali się na Kolumbijczyków?
Wciąż nie wiadomo, agencje informacyjne milczą. Jasne są tylko dwie sprawy:
– tuzin ludzi, których widzicie w strojach sportowych na obrazku gra słabo w basket
– tego tuzina ludzi słabo grających w basket nie będzie tak łatwo zidentyfikować – na oficjalnej stronie Turnieju Przyjaźni żaden z graczy, których widzicie powyżej w strojach sportowych nie miał profilu ze zdjęciem, a w rubryce „data urodzenia” kilku z nich stało jak byk „1 stycznia 1990”.
Rosyjska federacja koszykarska, słysząc głosy sprzeciwu dochodzące z Bogoty, z właściwym sobie urokiem odpowiedziała, że „mecz z udziałem drużyny zgłoszonej jako reprezentacja Kolumbii został zorganizowany w pełnej zgodności z oficjalnymi dokumentami i potwierdzeniami”.
Kolumbia w rankingu FIBA zajmuje 58. miejsce – tuż za Macedonią Północną, z którą nasza kadra w lutym przegrała we wstydliwy sposób meczu eliminacji do EuroBasketu 2025.
Nowitzki chce Jokicia w Dallas
Żadnych problemów ze zidentyfikowaniem zebranych koszykarzy nie mieli natomiast kibice zgromadzeni w hali w Lublanie na meczu będącym de facto benefisem kończącego karierę Gorana Dragicia. Mistrz Europy z 2017 roku zaprosił nie tylko swojego kolegę z tamtego zespołu, ówczesnego swojego najważniejszego pomocnika Lukę Doncicia, ale także wiele innych obecnych (Nikola Jokić) i dawnych (Dirk Nowitzki, Steve Nash, Chris Bosh) gwiazd światowego basketu.
Efekt? Świetny, pokazowy mecz w środku lata i koszykarskiej nudy.
Na koniec i tak najwięcej mówiło się o tych dwóch:
– Obaj mają ze sobą świetne relacje, szanują się i naprawdę lubią – komentował Nowitzki. – Spędzają ze sobą czas poza parkietem. Chcemy Luki w Dallas tak długo, jak to tylko możliwe. Miejmy nadzieję, że zakończy tam swoją karierę, ale Jokicia też uwielbiam. Gra z pasją, a poziom jego umiejętności jest niewiarygodny. Obaj są niesamowitymi graczami. Nie jestem pewien, czy kiedykolwiek dojdzie do tego, by zagrali w jednej drużynie w NBA, bo są jednymi z najlepszych graczy na świecie. Jeśli nie najlepszymi – dodał mistrz NBA z Dallas Mavericks z 2011 roku.
Joker na kolegach z kadry nie oszczędza
Nikola Jokić zwany Jokerem – inne mniej lub bardziej znane pseudonimy Serba to choćby Big Honey, Yoke, Cookie Monster i Big Tipper – postanowił docenić wkład kolegów z reprezentacji. W trakcie igrzysk olimpijskich w Paryżu poszedł do sklepu i 11 kolegom z zespołu kupił po roleksie.
Dosłownie – każdemu po jednym. Każdy najlepszego koszykarza NBA ostatnich kilku lat kosztował 32.5 tys. dolarów. Łącznie Jokić zostawił w sklepie 375.5 tys. dol. Niemało. Ale stać go – podczas swojej wciąż niespełna 10-letniej kariery za oceanem zarobił już 196 mln dol. W kolejnym sezonie po raz pierwszy jego zarobki przekroczą 50 milionów.
Będą to świetnie wydane pieniądze Denver Nuggets! Zegarki też się sprawdziły – Serbowie wrócili przecież z Paryża z brązowym medalem i opinią drużyny, która była jednak najbliżej (sorry, Francja) pokonania Amerykanów. Dla Jokicia był to już drugi medal olimpijski – w 2016 roku, jeszcze nie w roli lidera kadry, zdobył srebrny. W 2028 roku, gdy igrzyska będą rozgrywane w Los Angeles, Jokić będzie miał 33 lata.
Marjanović szuka pracy, Robin Lopez też
– Nauczyłem się nigdy niczego szczególnie mocno nie planować, bo wypadki i tak zwykle toczą się inaczej – mówi Boban Marjanović, pytany przez dziennikarz o to jakie będą dalsze losy jego kariery.
36-letni serbski środkowy, który rozegrał w NBA ponad 300 meczów, wciąż pozostaje bez zatrudnienia w momencie, gdy kilka klubów Euroligi widziałoby w swoim składzie o kilkanaście lat młodszego Olka Balcerowskiego.
– Póki co czekam na oferty z NBA, ale jeśli się nie pojawią, zastanowię się nad innymi opcjami – mówi Marjanović.
Nieco śmielej o ewentualnym zakończeniu kariery przebąkuje Robin Lopez, brat Brooka Lopeza, który zdobył od niego w NBA w mniej więcej połowę mniej punktów i pieniędzy.
– Jeśli okaże się, że to koniec, trudno, taki właśnie będzie – zachowuje trzeźwość umysłu Robin, ewidentnie zdając sobie sprawę z tego, że po ostatnim sezonie (tylko 16 meczów i średnia 1.1 punktu) w NBA nie ma już czego szukać.
– Gdybym otrzymał ofertę z Euroligi na pewno bym ją rozważył. Wiem jak pełnych pasji kibiców macie w Europie. W ubiegłym sezonie Euroligi oglądałem kilka meczów Panathinaikosu, gdyż namawiali mnie do tego, kibicując swojemu bratu, Giannis i Thanasis Antetokoumnpo – mówił Lopez w Lublanie.
Za jego umiejętnościami koszykarskimi nikt szczególnie mocno w USA tęsknił nie będzie. Za poczuciem humoru – pomijając już te wygłupy z maskotkami – prędzej.
Beverly oczyma wyobraźni już widzi dominację Hapoelu
Patrick Beverly to jeden z bardziej „wyszczekanych” graczy, jacy grali w NBA w ciągu ostatnich kilkunastu lat. W kolejnym sezonie, po rozegraniu ponad 700 meczów w najlepszej lidze świata, wraca do Europy i zapowiada „kompletną dominację” swojej nowej drużyny w rozgrywkach EuroCup.
– Chcę zdobyć mistrzostwo Euroligi, a żeby móc zdobyć mistrzostwo Euroligi wcześniej trzeba wygrać EuroCup – mówi Beverly.
W najbliższym sezonie EuroCup Hapoel Tel Awiw Beverly’ego zagra w grupie A m.in. z mistrzem Polski Treflem Sopot, a także Bahcesehirem kapitana naszej kadry Mateusza Ponitki. W Sopocie izraelski zespół zjawi się 12 listopada.
Nie wiem jak wy, ale my już zaczynamy odliczać czas, który dzieli nas od tego, by z bliska przyjrzeć się rywalizacji Beverly’ego z Jakubem Schenkiem!
Ile waży Luka Doncić?
Kibice w Dallas też mogli oglądać pożegnalny benefis Gorana Dragicia. Ci, którzy skorzystali z tej okazji przeżyli lekki szok, gdy zobaczyli w akcji Doncicia. Kompletnie pomijają aspekt rozrywkowy poniższej akcji i zachodzą w głowę – ile obecnie waży lider finalistów poprzedniego sezonu NBA.
Najczęściej pojawiający się typ? Ok. 125 kg.
Tymczasem Cookie Monster fruwa!
2 komentarze
Bo Rosją to nie tylko kraj, ale też stan umysłu. Dla nas, ludzi zachdodu abstrakcyjny, poważnie chóru na zaburzenia i że schozofrenią! Taki kraj powinno się leczyć, zapiąć w kaftan bezpieczeństwa czyli rozwiązać nie można, ale można odizolować, na zasadzie oddziału zamkniętego. Czyli ogrodzić murem na 20 metrów z każdej strony i niech się kisi we własnej „wspaniałości” – bo chorych i niebezpiecznych pacjentów trzeba izolować.
Polecam redaktorowi naukę nazwisk zawodników, o których pisze. Google pomoże w razie czego.