Strona główna » New Orleans Pelicans wciąż bez Ziona Williamsona. Z Warriors też byli bez szans
NBA

New Orleans Pelicans wciąż bez Ziona Williamsona. Z Warriors też byli bez szans

0 komentarzy
Przyszłość New Orleans Pelicans nie rysuje się w różowych barwach. Zion Williamson wciąż nie gra w koszykówkę, a w meczu z Golden State Warriors zespół z Luizjany był osłabiony także brakiem CJ McColluma. Walczył bardzo dzielnie, ale przegrał 108:112.

To był naprawdę dobry mecz w wykonaniu Pelicans. Dobry jak na ograniczone możliwości, które ten zespół posiada. O mocarstwowych planach, które mógł mieć chwilę po tym, gdy w drafcie pozyskał z nr 1 Ziona Willamsona może już jednak powoli zapomnieć.

Z Warriors niedoszły zbawca amerykańskiej koszykówki, który ze względu na nieustające problemy ze zdrowie i nadwagą – albo nadwagą i zdrowiem: wybierz sobie kolejność sam – też nie zagrał. Lideram zespołu z Luizjany był Trey Murphy III. To naprawdę bardzo utalentowany koszykarz, który ma przed sobą świetlaną przyszłość.

Tylko spójrzcie na jego możliwości!

Problem polega na tym, że poza nim w zespole Pelicans najlepszym zawodnikiem był Jeremiah Robinson-Earl i nie jest to dobra wiadomość dla sympatyków tego zespołu.

Jeremiah Robinson-Earl to obiecujący koszykarz, który pokazuje potencjał w NBA. W meczu z Warriors zdobył 19 punktów i 12 zbiórek. Jego wszechstronność, umiejętności defensywne oraz zdolność do zdobywania punktów zarówno w grze z piłką, jak i w rzutach z dystansu czynią go cennym zawodnikiem dla swojej drużyny. Potrafi również dobrze współpracować z kolegami, co zwiększa jego wartość na boisku. W miarę zdobywania doświadczenia ma szansę stać się kluczowym graczem w przyszłości, ale umówmy się – najbliższej przyszłości Pels nie odmieni.

Prędzej pownien ją odmieniać Brandon Ingram, ale on wciąż po wielu latach gry w NBA pozostaje raczej graczem, który potencjalnie mógłby być jednym z 10-20 najlepszych w lidze, ale nigdy nie bedzie. W starciu z Warriors wypadł blado. 18 punktów z 16 rzutów nie rzuca na kolana.

Brandon Ingram nie spełnia oczekiwań głównie z powodu nieregularności w swojej grze oraz problemów zdrowotnych, które wpływają na jego wydajność. Chociaż ma ogromny potencjał jako strzelec i kreator gry, nie zawsze potrafi utrzymać wysoką formę przez cały sezon. Wygląda na to, że podobnie będzie w tym rozpoczętym. Dodatkowo, umiejętności defensywne wciąż wymagają poprawy. Oczekiwania związane z jego statusem w drużynie oraz porównania z innymi młodymi gwiazdami – w tym wspomnianym Murphym – mogą dodatkowo wpływać na słabsze występy Ingrama.

Pelicans wciąż na papierze są klubem Ziona Williamsona i CJ McColluma – ci dwaj koszykarze w tym sezonie zarobią wspólnie aż 70 milionów dolarów – ale tak naprawdę wielu kibiców widzi już przyszłosć tego zespołu patrząc na postępy Murphy’ego i nadchodzący draft.

Murphy w tym sezonie wciąż gra za drobna – zainkasuje tylko nieco ponad 5 mln dol, czyli nawet nie połowę ligowej średnie. Ale jego dzień wypłaty nadchodzi.

Ten sezon nie będzie dla Pelicans udany. Bilans 4-13 po meczu z Warriors mówi wszystko – zespół nie nawiąże walki o awans do playoff. Skończy się to wszystko oczekiwaniem na draft NBA i liczeniem szans procentowych na wylosowanie po raz kolejny pick 1, by pozyskać kogoś, kto może odmienić losy nie tylko zespołu z Nowego Orleanu, ale i całej NBA.

Cooper Flagg jest wielką nadzieję Amerykanów! Podobnie jak przed laty Zion Williamson

Warriors? Wygrali w Nowym Orleanie niespecjalnie się przemęczając się specjalnie – 12 zwycięstw w pierwszych 15 meczach sezonu to nie przypadek. Pytanie czy Andrew Wiggins jest tym graczem, z którym Stephen Curry jeszcze raz może powalczyć o tytuł jest jednak zasadne. Wiggins z Pelicans zdobył 30 punktów, ale jak to w jego przypadku – statystyki nie zawsze pokrywają się z testem oka.

Ale hej, Andrew Wiggins też był kiedyś nr 1 draftu! Pamiętacie gościa?

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet