Może po prostu, obiektywnie patrząc, jesteśmy – zawsze byliśmy? – tylko europejską klasą średnią?
Może znakomite wyniki w postaci sukcesów na mistrzostwach świata w 2019 roku i EuroBaskecie trzy lata później jedynie chwilowo nazbyt pozytywnie zabarwiły nasze odczucia względem możliwości polskich koszykarzy?
Ostatnia, fatalna seria występów i pięć kolejnych porażek drużyny Igora Milicicia w walce o punkty powodują nagłe odbicie wahadła. Wszechobecne są głosy niezadowolenia, wyczuwalne staje się duże rozczarowanie. Czy słuszne?
Patrząc na czwartkowe obrazki z Włocławka przypomina się powszechnie funkcjonujące, lekko już wyświechtane określenie „stan polskich sportów drużynowych jest smutnym odzwierciedleniem stanu polskiego państwa”. Można bez większych problemów zaadaptować je na potrzeby naszego, koszykarskiego podwórka: „stan reprezentacji Polski koszykarzy jest smutnym odzwierciedleniem stanu kondycji sportowej PLK”. Dokładnie tak to w czwartek wyglądało.
W meczu z Estonią gra naszej kadry w ogromnym stopniu opierała się na tercecie Mateusz Ponitka – Olek Balcerowski – Michał Sokołowski, choć ten ostatni był daleki od optymalnej dyspozycji. Solidnie zaprezentował się jeszcze Michał Michalak, grający w swojej obecnie domowej hali faworyt do tytułu MVP PLK po siedmiu pierwszych kolejkach.
W rozmowach z dziennikarzami po zakończeniu meczu liderzy naszej drużyny zgodnie podkreślali, że fakt pewnego występu na przyszłorocznym EuroBaskecie nie ma i nie powinien mieć najmniejszego znaczenia. Faktycznie, ciężko było odnieść wrażenie, że w trakcie meczu którykolwiek z nich się oszczędzał. Niemniej, w obliczu wyjątkowo korzystnej z punktu widzenia sportowego komfortu serii sześciu meczów eliminacyjnych bez presji ta dawka mogła – i powinna! – posłużyć za idealny poligon doświadczalny przed główną imprezą.
Niestety, na jego półmetku nic nie wskazuje na to, by nasza kadra w jakikolwiek sposób się rozwijała.
Co gorsza, po czwartkowej porażce z Estonią Sokołowski bez ogródek przyznawał, że podstawowym problemem naszej drużyny jest w tym momencie kulejąca boiskowa komunikacja. Słowa to wyjątkowo niepokojące. Przecież trzon kadry od dłuższego czasu pozostaje niezmienny!
Skoro o trzonie kadry mowa… Niezależnie od chwilowych wahań formy naszych liderów, trudno tak naprawdę mieć do tercetu liderów większe zastrzeżenia. A co można powiedzieć o grze pozostałych reprezentantów Polski?
Zajmujący miejsce naturalizowanego zawodnika Luke Petrasek nie zaprezentował się przed swoimi, włocławskimi kibicami źle (7 punktów, 3 zbiórki). Odnotowując to, trzeba też jednak zauważyć, że po raz kolejny nie pokazał absolutnie niczego co uprawniałoby go do wskoczenia do składu w miejsce sprawdzonego AJ Slaughtera lub innego poszukiwanego już od dłuższego czasu (póki co bezskutecznie) przez szefów PZKosz gracza obwodowego podobnej klasy.
Niestety, pozostała grupa graczy występujących na co dzień w PLK, wyglądała w czwartek na lekko niepotrzebną i zastanawiająco zagubioną. Jakub Schenk, Jarosław Zyskowski, Przemysław Żołnierewicz, Aleksander Dziewa i Andrzej Pluta jr nie dali drużynie wystarczającej dawki jakości. Mniej od swoich odpowiedników z estońskiego drugiego szeregu.
Kwintet wyżej wymienionych zawodników z ligi, której przedstawiciele w Lidze Mistrzów i Eurocupie mają w tym sezonie zatrważający bilans 0-16, w meczu z Estonią:
– zdobył 12 punktów w ciągu 48 minut
– trafił 4 z 13 rzutów z gry (31 proc.)
– zanotował 7 zbiórek
– zaliczył 3 zbiórki
Statystyki nie powalają. Czy wykazują jednak jednoznacznie złą dyspozycję naszych reprezentantów, czy też bardziej ich niewłaściwe wykorzystanie przez trenera? To pytanie można pozostawić otwartym. Przynajmniej do niedzielnego rewanżu w Tallinie, nawet jeśli całkiem realne wydaje się założenie, że każdy z tych graczy koszykarsko mógłby wnieść do gry kadry przynajmniej nieco więcej.
Mimo fatalnej ostatnio passy Igora Milicica można mieć wątpliwości, czy powinno się go zastępować innym trenerem już przed przyszłorocznym EuroBasketem. Fakty pozostają jednak bezsporne: zarówno przedstawiciele PLK, jak i sam trener czasu na poprawę mają coraz mniej. Wynik meczu z Estonią pozostaje jednoznacznie smutny. Ostatnie miejsce w tabeli z wynikiem 0-3 jest dobijające.
Żeby jednak nie było tylko grobowo: plusów po czwartkowym wieczorze też można się doszukać!
Wygranym jest z pewnością sam Włocławek, który na mecz kadry czekał kilka długich lat, po czym pokazał pełną gotowość. Z roli organizatora wywiązał się znakomicie. Wysoki poziom utrzymali też kibice zgromadzeni w Hali Mistrzów. Przedmeczowa oprawa, a następnie sprawnie prowadzony doping nie powinny przejść bez echa. Tym bardziej, że na reprezentacyjnych meczach wcale nie są one takim standardem, jakby się to mogło wydawać.
Odnotować należy także stosunkowo liczną delegację kibiców z Estonii i pełne szacunku podejście obu grup do siebie nawzajem.
Organizacyjnym smaczkiem była także solidna dawka promocji katowickiej części przyszłorocznego Eurobasketu. Liczne komunikaty przypominające o odbywającej się w Polsce imprezie nie mogły zostać nie wychwycone przez kibiców, którzy pojawili się we Włocławku. Dodatkowo w trakcie jednej z przerw dokonano oficjalnej prezentacji maskotki Eurobasketu.
To wszystko pomagało momentami choć na chwilę odwrócić myśli od wydarzeń, które miały miejsce na samym parkiecie. Dobrze, że chociaż Włocławek wyszedł z tego meczu z Estonią zwycięsko…
Sportowo? Może po prostu, obiektywnie patrząc, jesteśmy – zawsze byliśmy? – tylko europejską klasą średnią? W niedzielę w Tallinie jeszcze jedna próba. Także dla drugiego garnituru naszej kadry rodem z PLK.
24 komentarze
Kadra idzie w złą stronę. Trener nie ma na nią pomysłu. Zafiksował się na 3 os. (Ponitka, Balcerowski, Sokołowski). Brak wykorzystania innych graczy, którzy grają 1on1 (Zyskowski, Nizioł). Po co jest Petrasek jak i tak chcemy jakiegoś obcokrajowca na obwód, czemu nie mógł zagrać Gołębiowski? Za dużo piłki jest w rękach Ponitki, za mało u innych graczy. Dziewa też nie jest zagubiony, ale nie dostaje piłek. Tak samo jak Nizioł. Czemu Żołnierewicz nie dostaje też gry 1on1 i opcje odegrania?
Potencjał graczy jest niewykorzystany, a koszykówce, którą gramy brakuje polotu i finezji
A nie uważa Pan redaktor, że przy takiej dominacji 3 zawodników ( Ponitka, Sokołowski, Balcerowski) cała reszta ma ograniczone możliwości żeby się dobrze zaprezentować? ile Michalak biegał po zasłonach i nie dostawał piłki, ile razy Schenk oddawał piłkę Ponitce i ta już nie wracała… ile razy Petrasek po zasłonie wychodzi na popa stoi sam i nie dostaje piłki… nawet Sokołowski w tym meczu żeby nie jego indywidualne umiejętności i podania od reszty zawodników (bo Ponitka tej piłki nie oddawal ) miałby jeszcze gorszą linijkę w statystykach. problemem może być oddanie piłki do ręki Ponitce który jedynką nie był i nie będzie… żaden trener w żadnym jego klubie tego nie robił .
Ten pan który mieni się trenerem. powinien spadać za slowa o tym że trzeba poszukać obcokrajowca aby wzmocnić rotacje. Ludzie obudźcie się. Komentatorzy polskiej ligi również. Do Polski przyjeżdżają nędzni zawodnicy z piątej ligi mongolskie a u nas są gwiazdami. Wybitnymi na tle naszych miernot. Potrafiają troszkę, pobiegają troszkę i cyk za granicę. A po roku okazuje się,że są za słabi i wracają zabierać pieniążki w kraju. A u nas wszyscy działacze płacą kasę A kibiców co raz mniej. Bo i komu kibicować????? Nawet w niższych ligach grają obcokrajowcy…..
Nie ma w Polsce zawodników z piątej ligi mongolskiej, synu.
Nie mów do mnie synu, nie jesteś moim ojcem. cytując jeden z filmów.Ale z drugiej ligi już ktoś był. Nie zrozumiałeś mojej przenośni. Do Polski trafiają zagraniczne miernoty. Trenerom,działaczom nie chce się szkolc młodych Polaków. Polska ma prawie 40 mln ludzi i nie znajdziesz 10-15 bardzo dobrze kajacych w kosza? Trzeba ściągać z miernoty z zagranicy i na siłę wciskać im polskie paszporty? Pseudo trenerek za takie słowa powinien wylecieć i skończyć w 2 lidze. Tam szukać dbać i wyszkolić zawodnika
Synu.. ojca się wypierasz? Fuj. A co to znaczy: „bardzo dobrze kajacych w kosza”? Kajace w kosza? To po mongolsku?
Powiedz proszę, że to żart, bo nie wierzę:-) Trzej zawodnicy, którym się chciało, mają być odpowiedzialni za to, że reszta ma słabą formę?
Absolutnie nie uważam, że reszta to słabi zawodnicy (a Dziewę osobiście uważałem przez pewien czas za najlepszego z Polaków), ale teraz jest niestety z nimi słabo – i to wina wyłącznie ich samych…
„Odnotować należy także stosunkowo liczną delegację kibiców z Estonii i pełne szacunku podejście obu grup do siebie nawzajem:… oooooo:) To już mieszkańcy Włocławka nie drą ryjów na przyjezdnych? Duuuuża zmiana.
ryja to masz ty miernoto i nie przewiduję duuużej zmiany w twoim nędznym zachowaniu.
oho;) odezwał się mieszkaniec Włoclawka..:)))))))
No tak w innych halach miejscowi witają przyjezdnych z szacunkiem i nikt nie drze „ryja” na przeciwników.
Trzeba docenić, że kibice pojawili się, żeby oglądać taką mierną reprezentację co nie jest takie oczywiste w innych halach.
No to we Wrocławiu zawsze jest szacunek, podobnie w Zielonej Górze i w Sopocie. Ryja drą we Włocławku, Ostrowie i w Biedaszybach.
Myślę, że potrzebny jest nadal A.J. Bez niego drużyna robi się powolna i zbyt hierarchiczna, niektórzy gracze monopolizują grę, a defekty ich modelu, eufemistycznie nazwane „brakami w komunikacji”, sugerują też błędy trenera.
a moim zdaniem czas A.J. się skończył i trzeba szukać nowej jedynki.
Po pierwsze zacznijmy od inwestycji w porządne szkolenie młodzieży, a nie pchanie kasy w słabe PLK. Wzorce jak szkolić są tuż przy naszej granicy, daleko jechać nie trzeba.
Po drugie zacznijmy powoływać do kadr młodzieżowych utalentowane dzieci i będące top w danym momencie jeśli chcemy coś wygrać na młodzieżowych ME a nie prospekty, które w tym czasie są „drewniane”. Nimi się zaopiekujmy i dalej intensywnie szkolmy na przyszłość. I przestańmy z powoływaniem znajomych, kolesi i załatwianiem prywaty.
I po trzecie zainwestujmy w dobrych trenerów młodzieżowych w dużych ośrodkach, nawet jak trzeba ich ściągnąć z zagranicy, bo naszych najlepszych to można policzyć na palcach jednej ręki, a i tak często szansy na wykazanie się jako trenerzy narodowych kadr młodzieżowych nie dostają.
Po pierwsze zacznijmy od większej kasy dla PLK, a nie od inwestycji w porządne szkolenie młodzieży. Wzorce jak szkolić są za Oceanem ale warto jechać.
Po drugie ani nie próbujmy myśleć o powoływaniu do kadr młodzieżowych utalentowanych dzieci bo odbije im sodówa. Powołujmy znajomych i kolesi.
I po trzecie zainwestujmy w dobrych trenerów młodzieżowych w małych h ośrodkach,ale nie ściągajmy ich zza granicy bo naszych najlepszych mamy sporo.
Doceniam sarkazm.
A yt ma dziesiątki jeśli nie setki filmików Amerykanów o wyższości europejskiego szkolenia młodzieży. Tam co weekend grasz z nowymi ludźmi, tylko indywidualne szkolenie, atletyzm i rzut. O taktyce czy widzeniu boiska zapomnij.
Spoko, nie mówię, że Stany złe, ale Litwa dużo bliżej i można taniej niż w USA przeszkolić młodzież i trenerów. Przepaść w koszykówce młodzieżowej i seniorskiej reprezentacyjnej jednak spora.
Poproszę więcej takich artykułów, w końcu ktoś nie boi się powiedzieć całemu temu towarzystwu tego, co każdy o nich myśli!
A na Euro wpadnie Sochan, załatwią Brogdona z NBA i znowu półfinał…
A na Euro wpadnie Sochan, załatwią Brogdona z NBA i znowu półfinał…
sam sobie odpowiadasz, obłąkańcu?
Takie drużyny jak Estonia powinniśmy wciągać nosem. Potrzebny jest nowy trener, Europa już wie jak gra Milicic, a usprawnień brak. Są odpowiedni trenerzy, nawet w naszej lidze.