To miał być ten dzień, ten mecz w którym Anwil – niepokonany lider Orlen Basket Ligi – miał po raz pierwszy w tym sezonie pokazać pełnię swoich możliwości. Po raz pierwszy włocławianie przystąpili do gry w pełnym składzie – z sześcioma obcokrajowcami, po tym jak kontuzję wyleczył Luke Nelson, a także z jego zmiennikiem Kamilem Łączyńskim, który wracał do gry po opuszczeniu ostatniego meczu ligowego z Górnikiem Wałbrzych.
Rozpoczęło się niespecjalnie, gdyż goście błyskawicznie objęli prowadzenie 14:4, lecz wydawało się, że koszykarze Anwilu są wyjątkowo pewni swego. Ich postawę w pierwszej połowie dobrze obrazowała akcja DJ Funderburka, który próbował kończyć wsadem akcje, w których znajdował się naprawdę dość daleko od kosza.
Gospodarzom może i początkowo niespecjalnie układała się gra w ataku z przywróconym do pierwszej piątki Nelsonem, lecz bardzo szybko odrobili straty i jeszcze w pierwszej połowie objęli nawet kilkunastopunktowe prowadzenie. Gdy w drugiej kwarcie trener Selcuk Ernak puszczał do boju 17-letniego Bartosza Łazarskiego, wydawało się, że Anwil ma ten mecz pod kontrolą.
Jego rywal w poprzedniej kolejce FIBA Europe Cup przegrał na własnym boisku ze szwajcarskim Fribourgiem aż 62:92. Po 20 minutach we Włocławku tracił do Anwilu 10 punktów (39:49).
Po zamianie stron zmieniło się jednak wszystko. Anwil jeszcze przed przerwą stracił dwóch zawodników obwodowych – nie w pełni sił parkiet opuścili Nelson i Justin Turner. Od początku trzeciej kwarty ich brak stał się widoczny jak na dłoni. Gospodarzom brakowało zawodników, którzy z piłką w ręce byliby w stanie kreować akcje dla siebie lub kolegów z zespołu, mijając pierwszą linię obrony rywala. Atak drużyny Selcuka Ernaka zatrzymał się kompletnie. O jego niskiej jakości najlepiej świadczyły akcje Karola Gruszeckiego, oddającego pod koniec trzeciej kwarty rzuty z dystansu po koźle.
Przez kolejny kwadrans gospodarze uzbierali zaledwie 20 punktów. W tym samym czasie rywale coraz mocniej się nakręcali, raz za razem trafili z dystansu i zdobyli 46 „oczek”. Momentalnie zrobiło się właściwie po meczu, a w Hali Mistrzów zapanowała rzadko spotykana cisza.
Goście trafili łącznie 15 z 30 rzutów za 3, a najskuteczniejszy był w ich barwach Cobe Williams (18 punktów). Dla Anwilu 13 rzucił Funderburk, double-double (10 punktów i 11 zbiórek) zaliczył Nick Ongenda, ale w końcówce gospodarzy stać było jedynie na nieznaczne zmniejszenie rozmiarów porażki.
Anwil po dwóch meczach z bilansem 0-2 zajmuje ostatnie miejsce w grupie N. Jest jedynym zespołem bez wygranej. Szans awansu do marcowego ćwierćfinału włocławianie jeszcze nie stracili, bo zapewnią go sobie dwie najlepsze drużyny grupy, ale najważniejsze dla dalszych losów tej drużyny odpowiedzi poznamy zapewne dopiero w najbliższych dniach, gdy okaże się na ile poważnych urazów doznali Turner i Nelson.
Szczególnie szefów włocławskiego zespołu może martwić kontuzja Brytyjczyka, który ostatnio pauzował kilka tygodni z powodu naderwania mięśnia dwugłowego uda. Gdyby doszło do odnowienia tego urazu, Anwil miałby spory problem.
14 komentarzy
jeszcze 3-4 mecze i odeślą turecki wynalazek, a Michalakowi zabiorą BMW. A na koniec przyjedzie Spójnia i wiadomo co 🙂
Tak, Spójnia już ostrzy zęby.
Kolejna porazka ? Niemozliwe
Sam jesteś wynalazek, obecnie to najlepszy trener w lidze. Widać jakie masz pojęcie o tym sporcie.
Najlepszy, bo? … bo była seria zwyciestw? ale to dopiero 1/3 sezonu. A ty już wiesz, ze najlepszy? ciekawe, że w trzeciorzędnym pucharze europejskim już taki najlepszy nie jest..?
Spokojnie z tymi tytułami… najpierw trzeba dograć sezon, a na koniec nie być „myślami u nowego pracodawcy”…
brak wyrazów (słów)
Goście ganiali jakby im zależało, trafiali jakby umieli w koszykówkę i nie naściągali amerykańcow ile wlezie. Wszystko co można mieć bez gór hajsu.
Na krezusa znad Wisły wystarczyło.
To ten rakietowy Anwil, co zamiata kazdego przeciwnika;))? Podobno już mroża szampany na fete pobzll zdobyciu mistrza Polski?
Zawsze cieszą mnie porażki Anwilu. Jego kibice tak fajnie się wtedy napinają:) albo wcale ich nie ma, znikają.
Oj sami eksperci!!!!
dlaczego ci pseudo kibice co tak się fascynują tym że Anwil przegrał nie występują pod swoim nazwiskiem tylko jakieś urabura. jesteście idiotami
A czemu mamy się cieszyć z wygranych Anwilu, skoro kibice tego klubu to najgorsza odmiana kibica koszykówki? Potwornie szowinistyczni, agresywni werbalnie, nieprzyjemni. Przy tym przekonani o doskonałości swojego klubu. U nikogo nie budzą sympatii. Włocławek, obok Wałbrzycha i czasem Ostrowa, prawidziwa prowincja, pełna kompleksów i wroga do otoczenia.
lewackie kundle już szczekają!