Do końca meczu zostawały już tylko sekundy. 5 sekund przed końcem Eric Spoelstra przy prowadzeniu Dallas Mavericks 114:112 poprosił o przerwę.
Wszyscy wiedzieli, że Jimmy Butler po jej zakończeniu dostanie piłkę.
Wszyscy wiedzieli, że Jimmy Butler będzie chciał zdobyć punkty na wagę dogrywki lub zwycięstwa.
Wszyscy obrońcy Mavs będący w tym momencie na boisku też zdawali sobie z tego sprawę, a było ich pięciu.
Żaden nie potrafił powstrzymać Butlera.
Miami Heat ostatecznie wygrali z pozbawionymi Luki Doncicia Mavericks po dogrywce 123:118. Byli w tych dodatkowych pięciu minutach gry już zdecydowanie lepsi. Na nic zdało się 27 punktów Kyriego Irvinga. Niewiele zmieniło double-double PJ Washingtona (21 punktów, 10 zbiórek).
Jimmy Butler jeszcze raz triumfował – rozegrał najlepszy mecz w sezonie. 33 punkty nie wzięły się z niczego – lider Heat wyszedł na boisko jak na wojnę. I ostatecznie to on tę wojnę wygrał. Po raz kolejny w karierze w barwach klubu z Miami.
Pytanie czy Jimmy Butler na tym etapie swojej kariery jest jednak w tym miejscu w którym powinien być, chcąc walczyć o tytuł mistrza NBA pozostaje aktualne. On we wrześniu skończył 35 lat. Wciąż ma wiele w baku, udowodnił to także w trakcie starcia z Mavs, ale jednak ostatecznie wieku w pewnym momencie nie oszuka. Jeśli natomiast ktokolwiek związany z klubem z Florydy sądzi, że w tym sezonie Heat znów w sensacyjny sposób mogą się włączyć do walki o mistrzowskie pierścienie – jest w błędzie.
Bam Adebayo gra naprawdę dobry sezon, ale to nie jest jeden z 10 najlepszych graczy NBA. I raczej już nigdy nie bedzie.
Tyler Hero w meczu z Mavs do zdobycia 18 punktów potrzebował 25 rzutów. Fajny zawodnik, ale czy nawet w roli trzeciej opcji zespołu wystarczająco dobry, by Heat mogli wrócić do wschdniej czołówki? Można wątpić.
Zespół z Miami ma po 14 meczach sezonu zasadniczego 7 zwyciestwa i 7 porażek. Właściwie – ten wynik mówi wszystko. Ta drużyna może być zbyt słaba by walczyć o mistrzoistwo. Pod względem talentu z Celtics nie może się równać. Znacząco odbiega też od drużyn z Cleveland i Nowego Jorku. A być może nawet i od Indiana Pacers.
Ale kłopot polega na tym, że Heat są też zbyt dobrze. Zbyt dobrzy, by walczyć o te najcenniejsze piłeczki w NBA – w loterii draftu. Cooper Flagg czeka jako nagroda dla potencjalnie najsłabszych, która latem 2025 roku może zacząć odmieniać ich losy. Ale Heat wśród tych najsłabszych nie bedzie!
Przynajmniej dopóki w składzie będzie Jimmy Butler – to się nie wydarzy. Jimmy Butler nie pozwoli Heat przegrywać. Wniosek? Może jednak Heat powinni rozważyć sprzedaż Butlera?
Zagranie byłoby to totalnie nie w stylu Pata Rileya, ale właściwie może okazać się jedynym rozsądnym wyjściem z obecnej sytuacji. Jimmy Butler nie ma czasu, by spokojnie czekać na to, czy i jak bardzo rozwinie się talent Pelle Larssona.
Aha, w meczu z Mavs Szwed był znakomity! Zdobył 14 punktów, a w trakcie jego gry Heat okazali się lepsi od rywali aż o 18!