Cztery punkty przewagi w końcówce (84:80) i piłka u rywali – to naprawdę mógł być historyczny dzień dla japońskiej koszykówki. Niestety dla fanów olimpijskich sensacji, w decydującej akcji koszykarze z Azji najpierw nie sfaulowali Rudy’ego Goberta w strefie podkoszowej – choć powinni, a po chwili sfaulowali Matthew Strazela, gdy ten złożył się do rzutu 3-punktowego – choć w tej sytuacji było to najgorszym możliwym rozwiązaniem.
W taki oto sposób rozgrywający AS Monaco zaliczył akcję 3+1 i doprowadził do dogrywki. W niej Japończycy zatracili skuteczność z dystansu (w cały meczu 16 „trójek”), a nie do zatrzymania w zespole gospodarzy był Victor Wembanyama, który szybko w jej trakcie zdobył 8 ze swoich 18 punktów. Francja wygrała ostatecznie 94:90 i odniosła drugie zwycięstwo w turnieju olimpijskim. Swoją grą nikogo jednak nie przekonała i w takiej formie – szczególnie wśród graczy obwodowych, medal turnieju olimpijskiego może pozostać tylko i wyłącznie w sferze marzeń fanów gospodarzy.
Aspiracje medalowe potwierdzili za to Niemcy, którzy w wieczornym spotkaniu pewnie ograli Brazylię 86:73. Aktualni mistrzowie świata problemy mieli tylko w 2. kwarcie, gdy z dystansu seryjnie trafiał Vitor Benite (17 pkt), a drużynie z Ameryki Południowej udało się odrobić kilkunastopunktową stratę z początku spotkania.
W drugiej połowie do pracy wzięli się jednak liderzy niemieckiej kadry – Dennis Schroeder (20 pkt) i Franz Wagner (17 pkt), którzy mogli również liczyć na wsparcie choćby Isaaca Bongi (15 pkt) i Andreasa Obsta (14 pkt). Niemcy i Francja w piątek o godz. 21:00 zagrają o pierwsze miejsce w grupie B.
Zanim jednak do tego dojdzie, to w środę swoje drugie spotkania w turnieju rozegrają za to zespoły w grupie C – o 17:15 Portoryko zmierzy się z Serbią, a o 21:00 koszykarze USA rywalizować będą z Sudanem Południowym, z którym kilkanaście dni temu mieli wielkie problemy w meczu sparingowym.