Strona główna » Fakty czy plotki? Zanikająca klasa średnia. Ernak vs. Frasunkiewicz. Cennik PLK
PLK

Fakty czy plotki? Zanikająca klasa średnia. Ernak vs. Frasunkiewicz. Cennik PLK

0 komentarzy
Jeszcze niedawno walczyły o medale lub przynajmniej – choćby w poprzednim sezonie – miały ambicje, by w walkę o nie się wmieszać. W kolejnym sezonie dla klubów ze Stargardu, Ostrowa i Lublina nie widzimy miejsca w fazie półfinałowej. Na horyzoncie widzimy natomiast rekord liczby sprzedanych pierwszego dnia karnetów w wykonaniu Anwilu Włocławek i Selcuka Ernaka.

Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.

Zanikająca klasa średnia

W poprzednim odcinku waszej ulubionej rubryki wspomnieliśmy o pięciu zespołach, których budżety predestynują do walki o triumf w Orlen Basket Lidze w sezonie 2024/25. Ponieważ nie wszędzie jest tak słodko – skojarzenia z Polskim Cukrem można czynić, bo właściwie: dlaczego nie? – to dzisiaj w ramach drugiej edycji zdecydowanie zbyt wczesnych wniosków nt. sezonu 20245/25, napiszemy o klubach w odwrocie. Choć takich wciąż chyba za mocnych, by nieszczęśliwie wplątać się w walkę o utrzymanie.

Widzimy aż trzy takie kluby.

To raczej przedstawiciele znikającej klasy średniej, którzy z nadzieją spoglądać mogą na fazę „playin”, która od nadchodzącego sezonu dostarczy emocji jeszcze przed rozpoczęciem właściwego playoff.

Tak się złożyło, że rubrykę sponsoruje dziś literka „S”, więc zaczniemy ją od sensacyjnego półfinalisty minionego sezonu, dla którego powtórzenie sukcesu w kolejnym sezonie byłoby jak… mistrzostwo Polski?

1. Spójnia Stargard

Największym sukcesem klubu z Pomorza Zachodniego jest niewątpliwie utrzymanie w ławce trenerskiej Sebastiana Machowskiego. Chociaż styl pracy niemieckiego szkoleniowca – na czele z regularnymi wyjazdami za zachodnią granicę – niekoniecznie się wszystkim osobom w klubie podoba, to trzeba mu oddać, że prowadzone przez niego zespoły na przestrzeni całej kariery zazwyczaj są co najmniej przyzwoite.

W nadchodzących rozgrywkach wspomniana „przyzwoitość” byłaby czymś bardzo pożądanym, gdyż latem stargardzki klub – w dużej mierze w efekcie obniżonego sponsoringu przez koncern PGE – poniósł serię bolesnych porażek w negocjacjach transferowych z polskimi koszykarzami. W tym momencie jego najważniejszym rodzimym graczem jest chyba Dawid Słupiński i z całym szacunkiem dla tego przydatnego podkoszowego, niekoniecznie brzmi to jak recepta na skuteczną walkę o czołową ósemkę.

Cieszy pozostanie w zespole Aleksandra Langovicia i Wesleya Gordona, ale poszukiwania na początku sierpnia podstawowego rozgrywającego też niekoniecznie muszą zakończyć się jakimś spektakularnym sukcesem.

2. Stal Ostrów Wielkopolski

Jeszcze w ubiegłym sezonie zespół Stali śmiało można było stawiać finansowo w pierwszym szeregu naszych ligowców. Latem z Areny Ostrów dochodzą jednak wiadomości w najlepszym wypadku niepokojące, które nie pozostały bez wpływu na budżet w dyspozycji trenera Andrzej Urban i konsekwencji na zbudowany latem skład.

https://twitter.com/gszyb/status/1818708741933379711

32-letni szkoleniowiec w minionych dwóch sezonach zbudował wartościowe i jednocześnie przyjazne młodemu trenerowi zespoły, w których dominowali doświadczeni na europejskich parkietach zawodnicy. Zazwyczaj tacy pozytywnie wyróżniający się koszykarską inteligencją. Teraz, niczym w grze wideo, Andrzej Urban wskakuje na level trudności „Master”, w którym nie tylko musi zbudować zespół od zera, ale też ma zawodników obok których łatwo postawić znak zapytania. Czasami więcej niż jeden.

Najwięcej wątpliwości mamy przy Tyquanie Rolonie – 29-letnim obwodowym, który najpierw grał w uczelniach o nic nie mówiących nam nazwach, a potem koszykarsko osiadł w Ameryce Środkowej, głównie w Portoryko. W historii PLK mieliśmy już klasowych zawodników tej nacji, ale zwykle albo przyjeżdżali po grze na solidnym poziomie w NCAA albo też mieli za sobą wcześniejsze przystanki w Europie. Rolon żadnej z tych zasad nie spełnia, zatem nie ukrywamy w jego przypadku wątpliwości. Nawet, jeśli są wymieszane z ciekawością.

W tym momencie w składzie Stalówki znajduje się czterech obcokrajowców i niekoniecznie zapowiada się, by miał do nich dołączyć jeszcze jeden. Gdy dodamy do tego rehabilitację Damiana Kuliga, który w wieku 37 lat najwcześniej pod koniec roku powróci na parkiet po przerwie spowodowanej zerwanymi więzadłami w kolanie, to naprawdę możemy sobie wyobrazić ciężki sezon w wykonaniu zespołu z Ostrowa Wlkp.

3. Start Lublin

Plan na kolejny sezon był iście szatański w swojej prostocie – trenera, który nie potrafi wchodzić do playoff (Artur Gronek) zamienić na takiego, który jest w nich etatowym uczestnikiem (Wojciech Kamiński). Chociaż już po zakończeniu sezonu było wiadomo, że firma Polski Cukier powróci do Torunia tą samą drogą, którą się w Lublinie z Torunia pojawiła, to pierwszy zagraniczny transfer dawał nadzieję na złożenie fajnego zespołu.

https://twitter.com/StartLublin/status/1815680369414246542

Ostatnie dni rzuciły na te plany sporo cienia. Start podpisał co prawda dwóch kolejnych obcokrajowców, ale w takim momencie ich karier, że są to gracze ze zdecydowanie niższej półki finansowej od Jamajczyka Tyrana de Lattibeaudiere’a. Dodatkowo albo wracają po poważnych kontuzjach – jak Belg Manuel Lecomte po zerwanym ścięgnie Achillesa, albo od pięciu lat nie rozegrali pełnego sezonu w jednym klubie – to z kolei Gwinejczyk Ousmane Drame.

Czy może być jeszcze gorzej? Oczywiście, że tak. Nawet, jeżeli Startowi uda się w najbliższych dniach sfinalizować transfer czwartego zawodnika zagranicznego, to zbliżający się wyrok BAT w związku z zaległościami wobec Kacpra Młynarskiego może, przynajmniej na jakiś czas, zablokować możliwość przeprowadzania kolejnych transferów.

To by oznaczało, że Michał Krasuski, Roman Szymański i Bartłomiej Pelczar byliby graczami numer 7, 8 i 9 w rotacji trenera Kamińskiego. Podsumujmy taką ewentualność stwierdzeniem konkretnym, choć jednocześnie delikatnym: to rozwiązanie dalekie od optymalnego.

Ernak vs. Frasunkiewicz – pierwsze starcie!

Może większość osób interesujących się polską koszykówką do tego przywykła, ale – warto to w takich momentach podkreślać – te kolejki przed kasami w dniu rozpoczęcia przedsprzedaży karnetów na kolejny sezon, które ustawiają się we Włocławku w środku lata, ponad dwa miesiące przed pierwszym meczem sezonu, nie biorą się z niczego. 

Po raz ostatni w wielkim finale PLK Anwil grał już pięć lat temu, a w dwóch ostatnich sezonach nie dotarł nawet do półfinału playoff. Ktoś musi w tym klubie wykonywać dobrą robotę.

Od kilku dni dobre wrażenie robi na kibicach z Włocławka Selcuk Ernak. Swoją „niespodziewaną” obecnością pod kasami w dniu rozpoczęcia sprzedaży karnetów zaskarbił sobie na pewno nieco sympatii.

https://twitter.com/Anwil_official/status/1819040400377802977

W piątek Anwil ma poinformować jaki wynik sprzedażowy osiągnął pierwszego dnia. To pierwsze starcie Ernak kontra Przemysław Frusunkiewicz! Będziemy mieli pierwsze twarde dane – jak mocno apetyty kibiców we Włocławku rozbudził pozostający wciąż w budowie zespół Ernaka w porównaniu z emocjami, które rok temu na podobnym etapie przygotowań wzbudzała praktycznie gotowa już wówczas drużyna Frasunkiewicza.

Rok temu pierwszego dnia Anwil sprzedał 254 karnety.

Choć właściwie, jak twierdzą lepiej zorientowani we włocławskich klimatach, już swoją obecnością pod halą w czwartek turecki trener w wirtualnym pojedynku z poprzednim szkoleniowcem włocławian objął prowadzenie 1:0.

Ceny karnetów we Włocławku w porównaniu do ubiegłego sezonu pozostały bez zmian – wynoszą od 749 do 1499 pln.

Cennik PLK też bez zmian

Bez zmian pozostał też względem sezonu 2023/24 „cennik PLK”. Jakby ktoś miał ochotę przypomnieć sobie szczegóły – polecamy nasz tekst sprzed roku, w którym można się bardziej szczegółowo zapoznać z bardzo długą listę opłat i ewentualnych kar, które muszą ponosić kluby i koszykarze w trakcie rozgrywek zgodnie z taryfikatorem.

Jeśli nie masz czasu, jeden z naszych zaprzyjaźnionych pracowników klubu PLK, będąc zapewne na wczasach pod gruszą i podziwiając z pozycji leżaka sunące po polach traktory, przedstawił go w przesłanej do naszej redakcji pocztówce.

W telegraficznym skrócie, cytujemy:

„No cóż. Idą żniwa więc kluby zanim zaczną zarabiać, muszą głębiej sięgnąć do portfeli. W roli posiadacza kombajnu – Polski Związek Koszykówki, w roli kombajnisty – Polska Liga Koszykówki. Licencja dla trenerów – 3 tys zł, wpis na listę transferową – 1000 zł od każdego polskiego „rolnika”, który zmienił gospodarstwo rolne, 294 euro oraz 294 franki szwajcarskie – opłata za każdego zagranicznego „farmera”, który chce poznać polską myśl agrarną, 50 tys zł – pierwsza rata wpisowego do rozgrywek Agrounii, 100 tys zł lub nawet 200 tys zł – za możliwość uprawiania pola sześcioma farmerami. Na dzień dobry trzeba znaleźć ponad 200 tys. zł zaskórniaķów, żeby móc ruszyć na pole.

Wszystkim klubom PLK życzymy udanych (karnetowych) zbiorów.

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet