Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.
Damian Krużyński mówi, co myśli
– Nie będę ukrywał, ale nie byłem szczęśliwy z tego powodu, że do PGE Spójni trafił Andrej Urlep. Miałem kolegów, którzy z nim współpracowali i nie wypowiadali się zbyt dobrze na jego temat. I te słowa faktycznie się potwierdziły – wypalił w rozmowie z serwisem zkrainynba Damian Krużyński.
Obecny zawodnik pierwszoligowej drużyny ze Starogardu Gdańskiego to ten sam koszykarz, który jeszcze w listopadzie – niejako wspólnie z Andrejem Urlepem! – zszokował koszykarską Polską, spędzając ponad 39 minut w zakończonym dopiero po dogrywce meczu Spójni z Legią w Warszawie.
– Podpisałem nową umowę z myślą, że drużynę będzie prowadził Sebastian Machowski. Tam były zupełnie inne założenia. Odbyłem z nim wiele rozmów przed rozpoczęciem przygotowań. Nakreślił mi, jak będzie wyglądała moja rola w zespole. Niestety, nic się z tego nie spełniło. Trener odszedł do innego miejsca – przypomina Krużyński.
21-latek brutalnie ocenił warsztat trenerski Słoweńca, który sześciokrotnie sięgał po mistrzostwo Polski – ostatni raz w 2022 roku ze Śląskiem Wrocław.
– To była ciężka lekcja koszykówki. Nie ukrywam, że wiele zależy od danego zawodnika i jego relacji z trenerem Urlepem. Młodych zawodników trzyma bardzo krótko. Nie można się z niczym wychylać. Uważam, że dzisiejsza koszykówka mocno różni się od czasów, gdy trener zdobywał kolejne złota i medale w PLK. 20-30 lat temu trenowanie zawodników wyglądało zupełnie inaczej niż teraz. Wydaje mi się, że trener pod tym względem pozostał w tamtych czasach. Niestety nie złapaliśmy nici porozumienia podczas tych kilku miesięcy – opowiadał.
Krużyński w tej samej rozmowie zapowiada, że nie wyklucza powrotu na kolejny sezon do Spójni, z którą latem podpisał dwuletni kontrakt.
Nie sposób nie docenić brutalnej szczerości zawodnika. Powiedział szczerze to, co wielu koszykarzy i współpracowników na temat trenera noszącego pseudonim „El Furioso” i będącego od ponad ćwierćwiecza jednym z symboli PLK mówi od dawna. Zazwyczaj pokątnie. W ostatnich latach coraz częściej.
Urlep w lipcu skończy 68 lat. Kwestia wieku? Żeby była jasność – gdy ponad ćwierć wieku temu po raz pierwszy obejmował zespół Śląska, jego podopieczni też po kilku tygodniach sugerowali, że to „wariat, z którym się nie da współpracować”.
Wiktor Grudziński, który od tego sezonu jest dyrektorem sportowym Spójni i podjął decyzję o zastąpieniu Machowskiego Urlepem był w przeszłości podopiecznym „El Furioso”.
„A czy na pełnym baku do Japonii zajadę”?
Czy to wina Urlepa czy niewłaściwie zbudowanego składu, że Spójnia zajmuje dopiero 11. miejsce w tabeli z zaledwie punktem przewagi nad zespołem z 15. pozycji? Można dyskutować. Prawda leży zapewne tam gdzie zwykle w takich sytuacjach – gdzieś po środku. Przecież Słoweniec już po objęciu posady sam podjął decyzję o podpisaniu kontraktu z debiutującym na europejskich parkietach Ta’lonem Cooperem, bardziej zawodnikiem na pozycję 2 niż 1, choć wiedział, że jedynym mogącym pełnić rolę rozgrywającego graczem w składzie był (być może) przyszły reprezentant Polski (choć raczej w koszykówce 3×3) Yehonatan Yam.
W ostatnim meczu Spójni ten sam Urlep zastąpił Coopera w pierwszej piątce Yamem. Tą decyzją mógł stracić zaufanie kolejnego zawodnika po Krużyńskim. Cooper w Zielonej Górze zagrał tylko 12 minut i – co tu dużo mówić – język jego ciała nie dawał znaków, by był z zaistniałej sytuacji szczęśliwy.
Dyrektor Grudziński oglądając ostatnią kwartę tego meczu mógł mieć równie wisielczy humor, jak w końcówce wspomnianego meczu w Warszawie, gdy z boiska niemal nie schodził Krużyński.

Legenda Spójni w obecnym sezonie debiutuje w nowej roli i przekonuje się, że dyrektorowanie nie jest to łatwy kawałek chleba. Grudziński się jednak nie poddaje – szuka rozwiązań. Odrzuca podpowiedzi typu „zwolnić Urlepa, natychmiast!” i próbuje pomóc drużynie w inny sposób. Ostatnio nieco przypadkiem odnalazł potencjalne wzmocnienie.
W Szczecinie!
Są tacy koszykarze, którzy w pogoni za miłości uciekają z PLK (patrz: DJ Cooper ze Śląska Wrocław), ale są też tacy, którzy za miłością do Polski przyjeżdżają. Nawet jeśli nie mają ważnego kontraktu z żadnym klubem!
Partnerka życiowa Treya Davisa mieszka w Szczecinie. Nie wiemy czy samego Davisa dyrektor Spójni spotkał, stojąc w kolejce po marchewkę na targu czy w innych okolicznościach, ale wiemy, że zawodnik, który ostatnio przez długi czas leczył kontuzję został skuszony wizją współpracy z trenerem Urlepem i od kilku dni trenuje ze Spójnią. Jesteśmy bardzo ciekawi, czy niebawem tego bliskiego kumpla świetnie znanego kibicom NBA Marcusa Smarta znów zobaczymy na polskich parkietach!
Dobrze by było! Pod względem możliwości sportowych to świetny gracz – 57 punktów na zapleczu NBA nie rzucają przypadkowi koszykarze.
Mogłoby też być śmieszniej!
„A na pełnym baku to do Japonii dojadę?”
Jak twierdzą lepiej zorientowani od nas takie pytanie naprawdę padło z ust Davisa, gdy w sezonie 2018/19 był koszykarzem MKS Dąbrowa Górnicza (17.7 pkt i 5.7 asysty w 13 meczach). – Sytuacja w Dąbrowie Górniczej była jednak wówczas tak naprawdę mało śmieszna, bo klub zalegał z płatnościami koszykarzom i – mówiąc obrazowo – cała drużyna często jeździła przez tydzień na jednym baku – słyszymy.
Niespodzianka: Adam Brenk trenuje z Kingiem!
Skoro już jesteśmy przy historiach stargardzko-szczecińskich – jeszcze chwilę przy nich pozostańmy!
To dla nas duże zaskoczenie! Byliśmy przekonani, że Adam Brenk, który w poprzednim sezonie był ważną częścią rotacji Spójni (średnio 19 minut na mecz) po 9-miesięcznej przerwie spowodowanej zerwaniem więzadeł krzyżowych wróci do gry w PGE Starcie.
Przecież polska rotacja lubelskiego klubu wisi tak naprawdę na dwóch graczach godnych zaufania (Jakub Karolak i Filip Put) oraz Bartłomieju Pelczarze. Doświadczony na parkietach PLK Brenk, przed kontuzją świetny obrońca, godny zaufania koszykarz, który rzadko kiedy wychodzi poza swoją rolę, pasowałby nam do tej układanki.
Tym bardziej, że na co dzień kisi buraki pod Lublinem – w Świdniku.
Tymczasem dotarły do nas wieści, że pokonał ponad 700 km i rozpoczął treningi z Kingiem Szczecin.
Anwil i odgrzewany kotlet?
Kibice Anwilu są zniecierpliwieni nie tylko przedłużającą się przerwą w grze Luke’a Nelsona, ale także niekonczącymi się poszukiwaniami zastępcy/następcy „szklanego” Brytyjczyka. Nieco oliwy do ognia dolał fakt, że przed klubem z Włocławka nowego rozgrywającego znalazł już nawet Śląsk – jeszcze zanim zespół opuścił dotychczasowy.
Lider tabeli PLK na niedzielny mecz ligowy do Lublina uda się nie tylko bez Brytyjczyka, ale także bez Justina Turnera, który w meczu z Ludwigsburgiem nabawił się urazu mięśnia dwugłowego.
„Koszykarz nie zagra na pewno w Lublinie, a że prognoza lekarska odnośnie przerwy od treningów stanowi o kilku, maksymalnie kilkunastu dniach, wszystko będzie kwestią zdolności organizmu gracza do regeneracji” – poinformował klub z Włocławka.
Nie wiemy kiedy można się spodziewać nowego rozgrywającego Anwilu. Słyszeliśmy jedynie plotkę, że konsultant ds. sportowych Bronisław Wawrzyńczuk szykując odpowiedź na hasło „sprawdzam” rozważa kandydatury dwóch koszykarzy. Rzekomo nazwisko jednego z nich jest kibicom bacznie obserwującym PLK dobrze znane.
Jakoś nie wierzymy w Jabrila Durhama. W Marka Klassena tym bardziej.
Macie jakieś inne typy?
Z (właśnie powstającego) cyklu „jedno zdjęcie > 1000 słów”
Żeby nie było, że tylko dyrektor sportowy PGE Spójni sprawia ostatnio wrażenie lekko zakłopotanego!

Aaron Cel podobnie jak Wiktor Grudziński w tym sezonie debiutuje w roli dyrektora sportowego. Też przekonuje się, że pełnienie tej roli to wymagająca praca. Prezes Legii Jarosław Jankowski na pewno przed niedzielnym meczem z Kingiem ma nadzieję, że passa czterech porażek jego zespołu zostanie przerwana, a hazardowa decyzja o postawieniu na Sama Sessomsa podjęta przez Cela okaże się słuszna.
11 komentarzy
„Młodych zawodników trzyma bardzo krótko”. Łoj, biedny Krużyński. On taki wyjątkowy, delikatny, utalentowany a tu brutal go krótko trzyma.
Pokolenie zadufanych gnojków, przekonanych o swojej wartości. Co ty synku pokazałeś na parkietach? NIC.
Parker, Duncan czy Ginobili nie raz stawali na baczonść, jak rugał ich Pop. Nikt jednak złego słowa o trenerze nie powie: przeciwnie. Doceniają, że są milionerami, a są dlatego że Pop zrobił z nich koszykarzy.
A z ciebie, Kruzyński, nic nie będzie.
W punkt
Krużyński jednak coś umie – pier*olnąć sobie dziarę na nodze.
ANWIL potrzebuje tylko SANDERSA rozwiązać kontrakt z Nelsonem i będą mieli mistrza a nie zabawy i podchody w jakiś grajków bez charakteru…
Trener jest pasujący temperamentem do najlepszych polskich kibiców koszykówki .
co do SANDERSA nie wejdzie do play-off więc zaraz będzie do wzięcia …
…..no i Sanders zapewnił im awans w play off kilka miesięcy temu:)))))))
Problemem nie jest Urlep tylko obecne podejście młodych zawodników. Nie potrafią zrozumieć, że trzeba się poświęcić i przychodzą do zespołu robiąc łaskę. Ten wariat potrafił zdobywać tytułu 20 lat temu i dalej to potrafi tylko musi dostać właściwe wsparcie i właściwych wykonawców.
Jeszcze niedawno Urlep trenował graczy z poziomu eurocup, o którym to pucharze Kruzynski słyszał tylko z telewizji. Po czym sam dostaje takiego trenera w swoim klubie i… jest foch. Im się rozwój z konsumpcją pomylił. Każdy zawodnik, który coś ostatnio osiągnął typu Schenk, Gołębiowski, czy Nizioł, wie, że to było kilka lat ciężkiej harówki. A ten się poddał po miesiącu na ławce. Ręce opadają.
Tu nie chodzi o to że Urlep nie zna się na koszykówce a Krużyński zna się tylko o to jak traktuje ludzi swoich podwładnych . Moim zdaniem Damian miał na myśli to że trener to despotyczny typ a dziś już nie każdy daje sobą pomiatać jak 20 lat temu . Kiedyś nauczyciele trenerzy czy wszelkiej maści wychowawcy krzyczeli wyzywali czy nawet bili swoich podopiecznych a dziś to nie powinno mieć racji bytu. Pewnie zaraz ktoś powie że to miękka faja że laluś że nie chce trenować a wypłatę kasować ale moim zdaniem chce by ktoś go traktował poważnie . Nie znam ani jednego ani drugiego ale widzę jak wyglądają relacje tego trenera z zawodnikami w trakcie meczu. Inna sprawa że Krużyński jeszcze nie pokazał niczego konkretnego w koszykówce a Urlep zdecydowanie tak
Rysiu (Jasiu…) nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów (…walutowych). Urleb jest zawodowym trenerem na kontrakcie od którego wymaga się wyników drużyny i nie jego rolą jest wychowywanie i wprowadzanie do profesjonalnej koszykówki niedojrzałych młodzieżowców. Krużyński musi pokazać że przyda się Gargamelowi zrealizować jego plany i wtedy relacje będą zdrowe.
kto to jest Urleb?
Dzięki, Rysiek, za głos rozsądku. Pokoleniu poprzedzającemu „pokolenie zadufanych gnojków” trudno zrozumieć, że standardy szacunku do drugiego człowieka obecnie odbiegają od tych, o których śpiewał Kazik w „Piosence trepa”.
A Damianowi gratuluję odwagi w wyrażaniu własnego zdania. Jedną z moich ulubionych piosenek jest ta o tytule „Do you want the truth or something beautiful?”. Lubię piękno, ale chyba więcej radości w życiu przynosi prawda. Dzięki za Twoją.