Założenie, że w każdej plotce jest źdźbło prawdy bywa ryzykowne, lecz w tych, które krążą po polskim środowisku koszykarskim nierzadko kryje się przynajmniej jej część. Obiecujemy nie powtarzać wszystkich, jak również – nie unikać informowania o faktach.
Akot kontra Cayo – porównujemy kandydatów do gry w Anwilu
Miał być Emmanuel Akot i jest Emmanuel Akot, chociaż pomiędzy pierwotną odmową i późniejszą zgodą nowego koszykarza Anwilu, we Włocławku negocjowano z jeszcze jednym kandydatem – Nathanem Cayo, byłym koszykarzem Astorii Bydgoszcz. Postanowiliśmy spróbować przeanalizować silne i słabe strony obu tych koszykarzy, a do pomocy w tym wyzwaniu zaprzęgliśmy nawet dane z serwisu Synergy, za uzyskanie których dziękujemy jednemu z naszych znakomitych i coraz liczniejszych czytelników.
Emmanuel Akot to zawodnik z pozycji 4/3, chociaż jego siła fizyczna i atletyzm predysponują go do gry w defensywie typu „switch”, zatem przy zamianach krycia może też bronić przez chwilę zawodników innego typu. Nathana Cayo fani Orlen Basket Ligi powinni pamiętać przede wszystkim jako nieco oszukanego środkowego – w sezonie 2022/23 w Astorii zmieniał na tej pozycji najpierw Nicka Muszynskiego, a potem Pauliusa Petrileviuciusa. Otrzymywał również trochę minut na pozycji silnego skrzydłowego.
Analiza rzutów Cayo pokazuje, że także on od tamtego czasu – przynajmniej w ataku – stał się graczem bardziej obwodowym, co w pewien sposób uzasadnia fakt, że właśnie tych dwóch graczy w ostatnim czasie chcieli pozyskać trener Selcuk Ernak i konsultant ds. sportowych Bronisław Wawrzyńczuk.
Cayo podczas tegorocznego sezonu ligi kanadyjskiej aż 38 procent rzutów oddawał ze statycznych pozycji (Spot-Up), 22 proc. stanowiło wykańczanie kontrataków (Transition), a 15 proc. gra tyłem do kosza (Post-Up). Dwa sezony temu w Bydgoszczy wyglądało to zupełnie inaczej – rzuty Spot Up stanowiły tylko 20 proc. jego prób zdobycia punktów, podobnie jak ścięcia pod kosz (Cut). Dodatkowo skuteczność rzutów ze statycznych pozycji według klucza Synergy oceniana jest w przypadku Cayo jako przeciętna (statystyki z Kanady) lub słaba (czas gry w Astorii).
Inaczej to wygląda w przypadku Akota. U niego w trakcie występów dla holenderskiego Den Bosch w sezonie 2023/24 29 proc. akcji to były właśnie rzuty Spot-Up, a tegorocznego lata w lidze kanadyjskiej, ten wskaźnik wzrósł aż do 42 proc. Co ważniejsze, Akot stał się w nich bardzo skuteczny, gdyż na rodzimych parkietach dawały one jego drużynie aż 1,16 punktu na posiadanie (PPP), co Synergy klasyfikuje jako skuteczność bardzo dobrą. Nowy gracz w Anwilu w lidze BNXT próbowany był również w większym stopniu w grze tyłem do kosza, ale to akurat wychodziło mu wyjątkowo źle – „produkował” jedynie 0.63 PPP.
Jeżeli zatem Anwil szukał atletycznego gracza na pozycję 4/3, to nieprzypadkowo Akot był tym wyżej notowanym wyborem od Cayo, chociaż oczywiście nie można wykluczyć, że na liście w tej akurat zakładce byli jeszcze inni, ciekawsi – i jednocześnie drożsi – gracze. Tu warto wspomnieć, że w czasach gry w Bydgoszczy Cayo był jednym z najtańszych zawodników w PLK – jego kontrakt nie przekraczał wtedy 30 tysięcy dolarów. W przypadku obecnej umowy Akota spodziewamy się, że powinna ona wynosić 50-60 tys.
Pierwsza premia konsultanta Anwilu
16 sierpnia może być dniem, który na dłużej zapamięta Bronisław Wawrzyńczuk. Konsultant ds. sportowych Anwilu – z którym współpracę bardzo chwalił na wtorkowej konferencji prasowej prezes klubu Łukasz Pszczółkowski – nie tylko właśnie w piątek zakończył budowę składu, ale przy okazji obchodził 34. urodziny. Przede wszystkim ma jednak szansę na przygarnięcie pierwszej premii za dobrze wykonaną we Włocławku pracę.
Piszemy o pierwszej, gdyż zakładamy, że jego umowa z Anwilem da mu szansę otrzymania kolejnych.
Sprawa obiecanej premii ważyła się do samego końca – przecież wystarczyłby odesłany kontrakt wspomnianego Cayo, by były gracz Astorii jako „odgrzewany kotlet” popsuł stuprocentową serię w sprowadzaniu do Włocławka i całej Orlen Basket Ligi nieznanych tu wcześniej graczy.
Z Emmanuelem Akotem na pokładzie Anwilu Wawrzyńczukowi pozostaje teraz tylko czekać na to, by twitterowy sponsor przeszedł proces licencyjny – a PLK nie słynie przecież z wygórowanych wymagań – a potem jeszcze okazał się wypłacalny.
Ekspert od trudnych rzutów
W cieniu wydarzeń we Włocławku, w trakcie ostatnich dniach kilka innych klubów również pochwaliło się nowymi nabytkami. Piątego obcokrajowca podpisał choćby Start Lublin, którego szeregi wzmocnił 34-letni Amerykanin CJ Williams. Ten doświadczony gracz występował w swojej karierze nawet na parkietach NBA i co ciekawe, miało to m.in. miejsce w sezonie 2017/18 w barwach Los Angeles Clippers, gdzie jego kolegą klubowym był Jawun Evans, nowy rozgrywający Legii Warszawa.
Potem występował w wielu solidnych miejscach w Europie, ale już sezon 2023/24 wyglądał na początki mocnego zjazdu sportowego koszykarza, który najczęściej występuje na pozycji niskiego skrzydłowego. Z umową za około 70 tys. dolarów Williams wylądował w beniaminku rumuńskiej ekstraklasy CSM Brasov i choć zdobywał tam średnio 12.8 punktu, to skutecznością nikogo nie powalał – to było już tylko 31 proc. za 3 i chyba jeszcze bardziej martwiący, wynoszący zaledwie .495 wskaźnik TS% (prawdziwa skuteczność) to średnie stanowczo poniżej takich, które są wymagane od dobrego strzelca.
Nowy koszykarz Startu Lublin dał się jednak w Rumunii zapamiętać z dobrej strony w jednym elemencie gry.
– Nigdy nie widziałem zawodnika, który trafiałby tak trudne rzuty, jak czynił to właśnie Williams – napisał nam zaprzyjaźniony z naszą redakcją trener z Rumunii.
Ostrożnie zakładamy, że miał na myśli tylko zawodników, których oglądał na własne oczy, jednocześnie nie podejrzewając go choćby o wizytę kilka dni temu w paryskiej hali Bercy.
Czekamy zatem z niecierpliwością na pudła Williamsa z czystych pozycji i trafienia z takowych, które drogi do kosza znaleźć nie powinny.
Biedni, ale pomysłowi
Nowych graczy ogłoszono również w Ostrowie Wielkopolskim i Dąbrowie Górniczej, czyli dwóch miejscach w których klubom – według zdecydowanie zbyt wczesnych wniosków – trudno będzie powtórzyć wyniki z sezonu 2023/24. To głównie oczywiście efekt zmniejszonych budżetów, którymi dysponują obaj trenerzy: Andrzej Urban i Boris Balibrea.
Drużynę Stalówki wzmocnił Paxson Wojcik, 24-letni absolwent słynnego uniwersytetu North Carolina, w którym pełnił rolę dalekiego rezerwowego (średnio 8 minut w meczu). Wcześniej dla uczelni Brown zdobywał jednak 14.9 punktu przy 38-procentowej skuteczności w rzutach z dystansu. I to właśnie rzut leworęcznego koszykarza, a także jego warunki fizyczne (195 cm), powinny być jego głównym atutem na polskich parkietach. Znaczenie miało również to, że jest graczem stosunkowo tanim – powinien zmieścić się w kwocie 30 tys. dolarów za sezon gry.
Oferta Wojcika nieprzypadkowo przewijała się w polskich klubach od dłuższego czasu – Amerykanin jest w trakcie oczekiwania na polskie obywatelstwo. Jeżeli tak się stanie, to otworzy to możliwość ostrowskiej drużynie pozyskania kolejnego obcokrajowca. A nawet dwóch, gdyby któryś z miejscowych sponsorów znalazł nowe pokłady złota i był gotowy wyłożyć 200 tysięcy złotych za prawo z korzystania z 6 obcokrajowców.
Wojcik pochodzi z bardzo usportowionej rodziny. Najbardziej znany jest jego ojciec, od lat ceniony asystent w drużynach NCAA, obecnie u boku słynnego Toma Izzo w drużynie Michigan State. Także imię nowego zawodnika Stali powinno być nieprzypadkowe i jednoznacznie kojarzy się kibicom spod znaku „Hej, hej tu NBA”.
Aż takich powiązań nie ma Ibrahim Magassa, który dołączył do MKS Dąbrowa Górnicza na dwumiesięczny okres próbny, głównie z myślą pomocy w treningach. 22-letni Francuz w ostatnich latach uczył się koszykówki w Hiszpanii, w czym niestety przeszkodziła mu poważna kontuzja kolana. Jego umowa nie oznacza, że duet trenerski Boris Balibrea – Michał Dukowicz porzucił poszukiwania zawodnika na pozycję silnego skrzydłowego. Pozyskanie podstawowej „4” wciąż pozostaje priorytetem.
Co do samego Magassy, to w tym momencie mamy pewne problemy z przypisaniem go do konkretnej pozycji. Oficjalnie jest rzucającym o wzroście 203 cm, a osoby, które kojarzą go z rozgrywek młodzieżowych poinformowały nas, że często był tam nawet graczem obwodowym grającym z piłką. Z Dąbrowy Górniczej otrzymaliśmy z kolei komunikat zwrotny, że jest to „gracz multipozycyjny”.
Dwa w jednym Spójni
Skoro już wspomnieliśmy o multipozycyjności, to nie możemy przejść bez komentarza obok najnowszego pomysłu Spójni Stargard. Wystarczy rzut oka na naszą świeżo uaktualnioną Giełdę Transferową, by zauważyć, że sensacyjny półfinalista minionych rozgrywek ma dwie dziury w składzie – na pozycji rozgrywającego i niskiego skrzydłowego. Jednocześnie klub nie jest zainteresowany – czy też po prostu nie jest w stanie wydać 100 tys. złotych – możliwością rozpoczęcia sezonu z szóstką obcokrajowców. Nawet, jeśli taki wariant i zatrudnienie Aleksa Steina znakomicie sprawdziło się w końcówce ubiegłych rozgrywek.
Jak z tego wybrnąć?
Zagraniczni agenci otrzymali informację, że klub najchętniej podpisałby kontrakt z wszechstronnym, obwodowym koszykarzem, który mógłby w miarę potrzeb załatać obydwie te dziury i grać na pozycjach od „1” do „3”. Czy jest to możliwe, by znaleźć takowego, oferując kontrakt w granicach ok. 75 tys. dolarów? Na pewno nie jest to łatwe, ale też – nie jest przecież nierealne. Podobnym graczem jest przecież choćby Kenan Blackshear, podpisany tego lata przez Śląsk Wrocław.
Z polskich kręgów słyszymy jednak też o zainteresowaniu stargardzkiej drużyny koszykarzami znanymi z parkietów PLK, którzy nie do końca powyższe warunki multipozycyjności spełniają.
1 komentarz
to teraz czas na fakty
Berzins>Górnik
Douvier>Arka