Strona główna » Dziesięciu na minus – Polacy, którzy rozczarowują
PLK

Dziesięciu na minus – Polacy, którzy rozczarowują

2 komentarze
Większość sezonu już za pasem, a wciąż sporo polskich zawodników nie pokazało gry na miarę oczekiwać. Na liście rozczarowań są gracze z uznanymi już w lidze nazwiskami, jak Kacper Młynarski, Grzegorz Kulka czy Jarosław Mokros, ale też młodsi – Szymon Wójcik czy Grzegorz Kamiński.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

Kilka dni temu ukazał się mój artykuł „Dziesięciu na plus – Polacy z dobrym sezonem w PLK„, w którym przedstawiłem swoje prywatne „topy”, czyli listę 10 polskich graczy, zasługujących na wyróżnienie i pozytywnie zaskakujących w obecnym sezonie. Są tam naturalnie Andrzej Pluta jr i Daniel Gołębiowski, ale też kilka mniej oczywistych wyborów.

Przechodząc do subiektywnych „flopów” tego sezonu, to skojarzenie z polskim zawodnikiem w tym kontekście nasuwa się jedno – Marcel Ponitka. Natomiast ja w swoim zestawieniu tego nazwiska już nie wymieniam, gdyż fajny tekst o roli Marcela w Legii napisał mój kolega redakcyjny Grzegorz Szybieniecki, do którego odsyłam: https://super-basket.pl/marcel-ponitka-w-legii-za-daleko-od-oczekiwan/, a sam Ponitka ostatnie tygodnie ma niezłe i widać przełom w jego grze, nie tylko ze względu na wyczyn rzędu triple double, ale też lepsze dopasowanie się do zespołu z Warszawy,

1. Grzegorz Kulka – Legia Warszawa 3.8.pkt/mecz, 44.1% z gry, 2.1 zb/mecz

Bezapelacyjnie najsłabszy sezon Kulki w PLK po powrocie z 1 ligi do PLK. Oczywiście, w jakimś stopniu jest to związane z problemami zdrowotnymi, ale sama gra wychowanka Polonii Warszawa też nie przekonuje. Niska aktywność w ataku w tym sezonie jest aż nadto widoczna (choć bardziej adekwatne byłoby słowo “niewidoczna”) i charakteryzuje się pustymi przelotami Kulki na parkiecie – mówiąc kolokwialnie „statystowaniem”. Ciężko mi sobie wyobrazić, aby po takim sezonie Grzegorz mógłby dostać kontrakt w klubie z czołówki PLK, natomiast nie mam żadnych wątpliwości, że w klubie z niższej półki, znowu może wrócić do solidnego grania.

2. Jarosław Mokros – Dziki Warszawa 1.8 pkt/mecz, 28.2 % z gry, 1.5zb/mecz

Gdy jako absolutny beniaminek zatrudniasz dwóch doświadczonych Polaków z parkietów PLK, aby pomogli zaadaptować się całej organizacji w lidze, to zapewne oczekujesz od nich co najmniej poprawnej gry. Natomiast gdy któryś z nich trafia średnio na mecz najmniej punktów ze wszystkich znaczących Polaków w rotacji (przychodzących przecież z 1. ligi), to coś jest bardzo nie tak. A sytuacja polskich zawodników w Dzikach, po kontuzji Szlachetki, stała się jeszcze trudniejsza i aby wywalczyć upragnioną fazę PO, Mokros musi się stać ważną postacią tego zespołu.

3. Michał Pluta – ex Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 5.8 pkt/mecz, 44.4% z gry, 2.3 as/mecz

Tak wysokie miejsce w tym zestawieniu to przejaw mojej frustracji! Kolejny sezon, w którym decyzja Michała co do wyboru klubu była nietrafiona. Najgorsze jest to, że gdy Pluta dostaje szansę na parkiecie, to pokazuje nieprzeciętne umiejętności. Po prostu szkoda. Wygląda natomiast na to, że w końcu sytuacja Pluty może się zmienić, ale właśnie dochodzimy do najtrudniejszego w dotychczasowej karierze Michała: wyboru klubu. Padło na Enea Abramczyk Astorię Bydgoszcz, gdzie (już w 1. lidze) od początku pokazuje jakość, oby tak dalej!

4. Sebastian Kowalczyk – PGE Spójnia Stargard 2.9 pkt/mecz, 28.6% z gry, 1.8 as/mecz

Ś.P. Kora Jackowska śpiewała ze sceny o falowaniu i spadaniu. To idealne określenie na ostatnie 4 sezony gry Sebastiana Kowalczyka. Punktem wspólnym tych dobrych sezonów jest klub, z dołu tabeli, oraz rola i liczba minut. Może Kowalczyk to typ zawodnika, który potrzebuje wielu minut i zaufania trenera, aby pokazać w pełni swoje umiejętności. W Spójni w tym sezonie nie ma ani jednego, ani drugiego – co uwaga, szok! – daje kolejny słaby sezon Kowalczyka w PLK

5. Bartosz Jankowski – Icon Sea Czarni Słupsk 2.5 pkt/mecz, 18.4% 3FG, 58.3% FT

Od zawodników, którzy spełniają rolę zadaniowca w typie 3&D trzeba wymagać, po pierwsze, obrony – Jankowski utrzymuje ją w kolejnym sezonie na dobrym poziomie, a po drugie, przyzwoitej skuteczności rzutów – a z tym ostatnim jest ogromny problem w grze zawodnika Czarnych. Nie dość, że procent z dystansu jest dramatyczny, to jeszcze coś niepokojącego stało się ze skutecznością z linii rzutów wolnych. Jeśli Jankowski dalej myśli o grze w drużynach z górnej połówki tabeli, to jego skuteczność musi ulec poprawie.

6. Kacper Młynarski – Muszynianka Domelo Sokół Łańcut 5.7 pkt/mecz, 3.4 zb/mecz, 22.5% 3FG, 31% z gry

Kiedy przed sezonem pojawiła się informacja, że Kacper Młynarski trafia do Łańcuta, wydawało się to idealnym rozwiązaniem dla obu stron. Młynarski po pełnym zawirowań sezonie w Lublinie – trafiał w rodzinne strony, do klubu, w którym miał pełnić rolę najważniejszego Polaka w rotacji. Zespół z Podkarpacia zyskiwał doświadczonego zawodnika z polskim paszportem na pozycję, która miała wypełniać limit Polaków na parkiecie. Rzeczywistość okazała się diametralnie inna – Młynarski nie potrafił się odnaleźć w samym zespole, a swoją grą (dramatyczny procent rzutów za trzy) nie spełnił oczekiwań kibiców i klubu. W konsekwencji prawdopodobnie już w najbliższych dniach zmieni klub.

7. Szymon Wójcik – Icon Sea Czarni Słupsk 6.4 pkt/mecz, 27.5:% 3FG, 39.4% z gry, 3.7 zb/mecz

Gdy latem podpisywał kontrakt w Czarnych, wydawało się, że to idealny ruch – trampolina do klubu ścisłego topu z Polski lub wyjazdu za granicę. Niestety, ten sezon nie zapowiada dotąd, aby plan powyższy się ziścił. Mimo to, ciężko mi sobie wyobrazić, aby każdy rozsądny klub z czołówki tabeli nie rozważał Wójcika w off-season, bo to jeden z niewielu zawodników gotowych atletycznie do gry w europejskich pucharach. Wiele osób łączy słaby sezon Wójcika w Czarnych z taktyką trenera Mantasa Cesnauskisa, polegającą na dominującej roli zawodników obwodowych w drużynie, uwielbiających grać z piłką. Uważam, że ma to pewne powiązania (praktycznie brak setów dedykowanych dla Wójcika oraz tylko niecałe 5 rzutów oddanych na mecz), natomiast swoją dotychczasową grą, a przede wszystkim skutecznością, Wójcik nie pokazał trenerowi, że można mu bardziej zaufać.

8. Dominik Grudziński – PGE Spójnia Stargard 1.3 pkt/mecz, 28.6% z gry

Kiedy wydawało się w poprzednim sezonie, że Grudziński w końcu wszedł na poziom, w którym stanie się solidnym zmiennikiem na 10/15 minut w PLK (na pewno ma do tego predyspozycje, w szczególności fizyczne), to obecny sezon to spore rozczarowanie i powrót do sprawowania marginalnej roli w drużynie. Szkoda, bo uważam, że każdy klub z tych mniej bogatych w lidze, powinien mieć w składzie lub potrafić sobie wychować zawodnika pełniącego rolę właśnie „Grudzińskiego w zeszłym sezonie”. Ale czy zawodnik w jakiś sposób może się obronić, dostając 2 lub 3 minuty w meczu? Nie sądzę.

9. Kacper Borowski – King Wilki Morskie Szczecin 4.9 pkt/mecz, 1.7zb/mecz, 22.6% 3FG

Od lat uważam, że Borowski ma wszystko, żeby wejść na poziom zawodnika, będącego jednym z lepszych Polaków w lidze i realnego kandydata do kadry Polski. Niestety lata lecą – a tego przełomu w grze nadal nie ma. 20 września 2023 roku, Sosnowiec – Borowski w pierwszym oficjalnym meczu sezonu gra tak, że ręce sama składają się do oklasków i zasłużenie zdobywa MVP Superpucharu Polski. W moich głowie kiełkuje myśl – może to ten sezon? Niestety nie, to znowu nie ten sezon. Spory regres rzutowy, mniejsze zaufanie trenera Arkadiusza Miłoszewskiego – jednym słowem stagnacja. Ostatni mecz z Anwilem Włocławek pokazuje jednak, że Borowski ma nadal jeszcze sporo do zaoferowania i może być ważnym zawodnikiem klubów z czołówki ligi.

10. Grzegorz Kamiński – Krajowa Grupa Spożywcza Arka Gdynia 10.8 pkt/mecz, 34.2% 3FG, 3.9 zb/mecz

Dla większości osób Kamiński powinien znaleźć się w moim poprzednim artykule. Rozumiem ten pogląd, bo Grzegorz rozgrywa najlepszy sezon w PLK, będąc jednym z liderów drużyny z Pomorza. Natomiast patrząc analitycznie na jego grę w kontekście zeszłych sezonów – radykalnie się ona nie zmieniła, a dotychczasowe umiejętności po prostu wzniósł na wyższy poziom. Tylko aby myśleć o np. reprezentacji Polski, zawodnik grający na skrzydle musi być aktywny w grze 1 na 1 i tworzyć przewagi. Tego u Kamińskiego, póki co, mi brakuje. Szkoda by było, aby zawodnik trenera Wojciecha Bychawskiego dostał łatkę elitarnego zawodnika typu 3&D, gdy widać gołym okiem, że może stać się zawodnikiem innego typu, decydującym o losach spotkań.

Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>

2 komentarze

Tom 12 lutego, 2024 - 19:22 - 19:22

Wy jesteście nieźle odklejeni w tej redakcji. Podniecanie się Żołnierewiczem czy pisanie, że mały Wójcik wyjedzie zagranicę, świadczy o totalnej nieznajomości koszykówki. Polska liga to liga ogórków, peryferia koszykówki, a nawet tutaj Wójcik jest zwykłym bumem. Żołnierewicz chociaż miał sezon życia, chociaż i tak było wiadomo, że na poważna koszykówkę jest za słaby. Nic dziwnego, że miejsce w redakcji znalazł Michałowicz, Dzięcioł nigdy nie kumał co jest pięć. Ta swoją drogą to on w ogóle tu jeszcze jest?

Odpowiedz
Wewe 12 lutego, 2024 - 20:53 - 20:53

A Nizioł? W porównaniu do zarobków słaby jest. Ja bym mu dał max 20 tys zł na miesiąc a jak mu się nie podoba to niech spada do innego klubu.

Odpowiedz

Napisz komentarz

Najnowsze wpisy

@2022 – Strona wykonana przez  HashMagnet