Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
W sezonie 2021/22 turecki podkoszowy był obok Travisa Trice’a i Aleksandra Dziewy kluczowym zawodnikiem sięgającego po tak długo wyczekiwane mistrzostwo Polski Śląska. Kanter rozegrał w barwach wrocławian w PLK aż 44 mecze, najwięcej w zespole. Zdobywał w nich średnio 12.5 punktu oraz 6.7 zbiórki.
Był zawodnikiem „nie do zdarcia”, bohaterem playoff. Mimo kontuzjowanej, opuchniętej kostki zaciskał wówczas zęby i walczył do upadłego w kolejnych meczach. W ostatnim finałowym z Legią, po którym we Wrocławiu odbyła się mistrzowska feta, zagrał genialnie – zdobył aż 26 punktów, trafiając wszystkie cztery rzuty za 3. Do dorobku dołożył 5 zbiórek, 4 asysty i 2 przechwyty. Spotkanie zakończył z evalem na poziomie 31.
Wszyscy po latach będą pamiętać, że bohaterem Śląska w tamtym finale był Trice. Akurat w ostatnim meczu Amerykanin spisał się co najwyżej przeciętnie (3/13 z gry). Dzięki popisom Kantera zostało to niemal niezauważone.
Po zakończeniu sezonu 2021/22 Kanter szybko podpisał umowę w lidze japońskiej. W 11. drużynie tamtejszych rozgrywek Akita Northern Happinets grał statystycznie na poziomie zbliżonym do występów w Śląsku: 10.1 punktu i 6.0 zbiórki przy skuteczności rzutów za 3 na poziomie 35 proc.
Na początku tegorocznego sezonu transferowego agent Kantera za jego roczny kontrakt żądał 150 tys. dolarów. Taka propozycja trafiła do kilku klubów PLK. Żaden się nie zdecydował. Czas mija, a turecki 28-latek pozostaje bez pracy.
– Jedno jest pewne – choć przepisy ligi tureckiej pomagają naszym rodzimym graczom, Kerem na pewno w niej nie zagra. W naszym kraju, ze względu na postawę jego „większego brata”, nie można nawet zbyt głośno wypowiadać nazwiska Kanter. Dla władz naszego kraju ono po prostu nie istnieje – mówi nam jeden z tureckich agentów koszykarskich.
Wspomnianym bratem Kerema jest oczywiście Enes Kanter. To koszykarz, który dzięki grze w NBA zarobił ponad 100 mln dol. Od lat otwarcie krytykuje autorytarny styl sprawowania władzy przez prezydenta Turcji. Stał się dla niego wrogiem publicznym. Kerem po zakończeniu kariery w NCAA też nigdy nie zagrał dla żadnego tureckiego zespołu.
Który z klubów PLK mógłby się skusić na zatrudnienie byłej gwiazdy PLK? Pierwszy na myśl przychodzi oczywiście Śląsk. Z marketingowego punktu widzenia – były to po stracie Aleksandra Dziewy świetny ruch.
Ze sportowego – również. Kanter wspólnie z robiącym świetne wrażenie podczas sparingów Dusanem Mileticiem? To mógłby być świetnie uzupełniający się podkoszowy duet, bezspornie jeden z silniejszych w PLK.
Tylko czy Śląsk jest w tym momencie gotowy na wykonanie takiego ruchu? Jego szefowie zapewniają, że obecnie głównie czekają na to, by do zdrowia wrócili zakontraktowani przez nich latem koszykarze zagraniczni – Jawun Evans i Hassani Gravett.
Sprowadzenie Kantera, nawet jeśli ten – co można zakładać – obniżył początkowe wymagania finansowe, byłoby dla wrocławskiego klubu wyjątkowo kosztowne. Powód? Śląsk zakontraktował już pięciu obcokrajowców. Za podpisanie umowy z kolejnym zgodnie z obowiązującymi przepisami do kasy ligi musiałby wpłacić dodatkowo 100 tysięcy złotych – za prawo posiadania w składzie szóstego obcokrajowca. To przy obecnym kursie ponad 20 tys. dol.
Nawet przy zmniejszonych do około 120 tys. dol. oczekiwaniach samego Kantera, łączny koszt jego zakontraktowania byłby dla Śląska ogromny – na poziomie najlepiej opłacanych koszykarzy naszej ekstraklasy w sezonie 2023/24.
Inaczej sprawa się ma w przypadku drugiej drużyny PLK, która mogłaby być zainteresowana zakontraktowaniem tego koszykarza. Mowa o Czarnych Słupsk. Ten klub, jak zapewnia w rozmowie z WP Sportowe Fakty jego prezes Michał Jankowski, jest w przededniu podpisania nowej, dużej umowy sponsorskiej.
– Prawda jest taka, że od kilku lat starałem się o tak znaczącego partnera. Myślę, że w przyszłym tygodniu będę mógł ogłosić świetne informacje dla słupskich kibiców – mówi we wspomnianym wywiadzie prezes Czarnych.
Jego klub kilka dni temu rozwiązał umowę z mającym problemy zdrowotne Carterem Hendricksenem. Obecnie ma w składzie jedynie trzech obcokrajowców – Mike’a Caffeya, MaCio Teague’a i Benasa Griciunasa, a więc i dwa wolne miejsca.
Jeszcze niedawno na naszych łamach Szymon Wójcik cieszył się, że u progu sezonu jest jedyną klasyczną czwórką Czarnych. Wszystko wskazuje na to, że niebawem ta sytuacja się zmieni.
– Nie ukrywam, że bardzo bym chciał, żeby ta pozycja „cztery” została szybko wypełniona nowym zawodnikiem o dużej jakości. Staramy się o takiego gracza. Oglądamy różne kandydatury. Choć na razie mamy dość dobrą sytuację, bo pojawienie się Michała Michalaka sprawiło, że mamy dość szeroką i jakościową rotację. Na początku sezonu na pewno sobie poradzimy, ale docelowo taki gracz na pewno się pojawi – mówi z rozmowie z WP Sportowe Fakty prezes klubu ze Słupska.
Gdyby wybór Czarnych padł na Kantera chwilę po głośnym zakontraktowaniu Michała Michalaka, byłby to chyba ostateczny sygnał mówiący o tym, że zespół Mantasa Cesnauskiska z kategorii drużyn „powalczą o medal” wypada jeszcze przed rozpoczęciem sezonu przenieść do tej najwyższej – klubów celujących w finał i walkę o złoto.
Ale prezes Jankowski tonuje nastroje.
– W sporcie świetnie sprawdza się hasło „nigdy nie mów nigdy”, lecz mogę zapewnić, że obecnie Kerema Kantera nie ma na liście zawodników, których rozważamy, myśląc o wzmocnieniu drużyny na pozycji nr 4. Z jednego powodu – to gracz pozostający poza naszymi możliwościami finansowymi. Nawet jeśli ostatnio je obniżył – mówi nam prezes słupskiego klubu.
Ewentualne wzmocnienie na pozycji silnego skrzydłowego wcale nie musi oznaczać docelowo końca zbrojeń Czarnych. Wciąż będą mieli jeszcze jedno wolne miejsce dla zawodnika zagranicznego. Za piątą licencję dla takiego koszykarza każdy klub PLK wpłaca do ligowej kasy jedynie 5 tys. zł.
Oferta powitalna w Fortunie: 3x zakład Bez ryzyka na start – bez konieczności obrotu! >>
3 komentarze
Ten artykul wygląda, jakby agent chcial wepchnąć zawodnika do jednego z tych klubów. Oczywiście z dziennikarską pomocą.
a to Artsiom nie gra w Śląsku jako Polak?
Kantet może zdecydować czy Śląsk powalczy o złoto.