Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>
Memiczność czy charakter
Przed wylotem do Stanów Poz zapowiada:
“Znacie mnie, nie jestem sztuczny, nie jestem nawet wystarczająco mądry, aby przygotować pełne sensu przemówienie. Z zawodnikami rozmawiam jak zawodnik. Postaram się zrozumieć, jakim jest człowiekiem, jakie ma potrzeby. Do tej pory daje się poznać jako gość podchodzący do gry z wielkim entuzjazmem, więc w ogóle nie obawiam się naszego spotkania.”
Dość specyficzna wypowiedź, biorąc pod uwagę zajmowaną przez Pozzecco funkcję, ale przypomnijmy sobie, skąd właściwie kojarzymy tego jegomościa.
Eurobasket. Mecz Serbia – Włochy. Siedziałem sobie otoczony kibicami z byłej Jugosławii, którzy podczas drugiej połowy coraz smętniej zwieszali nosy na kwintę i domawiali kolejne piwa. Trzech panów przede mną, którzy w marynarkach z łatami na łokciach przypominali gigantyczne kwadraty, najbardziej ucieszyło się, gdy boisko musiał opuścić trener Italii – Gianmarco Pozzecco.
Była trzecia kwarta, Serbia prowadziła 63-57, a Poz schodził do szatni ze łzami w oczach, po drugim faulu technicznym. Bez swojego trenera Włosi przeprowadzili run 16-2 i sensacyjnie wysłali MVP Jokicia na wcześniejsze wakacje.
Pozzecco po ostatnim gwizdku biegł uradowany w stronę parkietu tunelami Mercedes Benz Arena, gdzie napatoczył mu się wędrujący na rozgrzewkę Giannis. Skok Włocha w objęcia Antetokounmpo uwieczniła kamera i mieliśmy gotowego mema mistrzostw. Dla Pozzecco podobna emocjonalność to jednak norma, a dziwne przypadki — codzienność.
https://www.youtube.com/shorts/qDekNUkhaBE
Nie licząc godzin i lat
“Dobijam do pięćdziesiątki, ale mentalnie mam osiemnaście. Można więc śmiało stwierdzić, że dopiero osiągnąłem dojrzałość. Jestem typem Piotrusia Pana, choć na szczęście nie bawię się już LEGO.” – mówił niedawno, urodzony w 1972 roku trener. Trudno się nie zgodzić – skok na Giannisa to tylko część zamieszania po meczu z Serbami. Uradowany coach wręczył podopiecznym swoją kartę kredytową i polecił iść bawić się na miasto. Przed spotkaniem również posłużył się pieniędzmi jako motywacją – w szatni zapytał — panowie, kto wskaże, w jakiej kategorii statystycznej jesteśmy najlepsi w całym turnieju, dostaje 40 euro. Kwotę zainkasował Tessitori, mówiąc – obrona.
Koszykarze, z kartą kredytową i czterdziestką w banknotach, grzecznie udali się na nuggetsy, które zapijali wodą. Rachunek sięgnął ostatecznie około 700 euro, a Tanya, zdecydowanie bardziej pragmatycznie nastawiona do życia małżonka Poza, mogła odetchnąć z ulgą.
Pozzecco mówi w wywiadach, że istnieje dwóch Gianmarco – ten przed poznaniem uroczej Hiszpanki i skromnym ślubem, oraz ten, który wcześniej rozbijał się po klubach Italii. Oczywiście wersja, która skoczyła na Giannisa jest tą subtelniejszą, łagodniejszą odsłoną.
Warto zaznaczyć, że Pozzecco to bardziej da Vinci naszych czasów, niż zwykły trener. Koszykarz, felietonista, komentator, osobowość telewizyjna, aktor i pisarz, współtwórca własnej biografii: “Clamorose. Życie niepowstrzymane.” W owej publikacji zdradza, że wprawdzie palił, ale tylko Marlboro, i tylko gdy pił. A pił, kiedy miał czas. Flirtował, ale przestał, z obawy, że zapłodni kobietę ładną, acz nielubianą.
Wśród swoich obiektów westchnień wymienia koleżankę z TV – Samanthę de Grenet i siatkarkę Mauricię Cacciatori, z którą rozstał się na tydzień przed zaplanowanym ślubem. Skandalistą był jednak nie tylko w klubach, ale i na parkiecie.
Irytująca Atomowa Mucha
“Nie pamiętam siebie bez koszykówki, nie ma czegoś takiego jak Poz bez basketu.” – mówił w wywiadach. Wychował się w Trieście, gdzie odbierał jugosłowiańską telewizję i oglądał gwiazdy głównie sąsiadów. Na pierwsze zawody woził go ojciec – 2 metry wzrostu, 150 kilo wagi, który przechylał całe Renault 4 na swoją stronę. O ile Poz szanował rodziców, to z trenerami miał równie trudną relację jak z kobietami – w juniorach poszarpał szkoleniowca, który obrażał jego tatę. Tanjević, przed Eurobasketem w 1999 roku, skierował Pozzecco do dzielenia pokoju z jego arcyrywalem – Davide Bonorą.
Gdy panowie się dogadali, i tak zrezygnował z usług Poza, mówiąc mu na do widzenia – “nie jesteś graczem na europejskim poziomie.” Cóż z tego, że Gianmarco prowadził wówczas grę Varese, z którymi sięgnął po mistrzostwo i Superpuchar Włoch.
Ostatecznie okazało się, że Italia sięgnęła wówczas po złoto, a pytany o tę imprezę Poz, odpowiada z charakterystycznym dla siebie przekąsem – ze mną w składzie poszłoby nam jeszcze łatwiej.
W 2004 załapał się do kadry, z którą zdobył srebro na Igrzyskach w Atenach. Formą błysnął szczególnie w półfinale, gdy rzucił Litwinom 17 punktów w 21 minut gry.
W trakcie kariery zawodniczej zasłynął przede wszystkim agresywnym stylem gry, ale i farbowaniem włosów – jasny blond czy krwista czerwień nie były w jego przypadku czymś dziwnym. Tim Duncan po wspólnym meczu miał powiedzieć w charakterystyczny dla siebie, lakoniczny sposób – rudy mi zaimponował.
Michael Jordan pytał z kolei “kim do cholery jest ten gość?”, kiedy na sali treningowej stawiło się 25 czarnoskórych chłopaków i filigranowy Poz. Szybko przekonał się kim jest, gdyż Pozzecco wybrał gwieździe Byków piłkę z kozła.
Trenerem być
Charakter Poza nie zmienił się w magiczny sposób, gdy zawiesił buty na kołku i zdecydował się na karierę szkoleniowca. Wielokrotnie karano go finansowo za obrażanie zawodników, przeklinanie sędziów czy rozdzieranie koszuli w stylu Rejtana. Na konferencji prasowej w Nymburku kilkanaście razy powtórzył w furii “To nie jest fair!”.
Podczas innego ze spotkań z dziennikarzami wyglądał jak szaleniec, z rozwichrzoną brodą i rozwianym włosem. Jeden z komentatorów podpisał ten film – “w ekranizacji powinien wystąpić Joaqin Phoenix”. Z kolei w Milanie Pozzecco stworzył niesamowitą parę z Messiną, którego został asystentem.
“Praca z Ettore to była dla mnie codzienna nauka, niesamowita okazja do podpatrywania jednego z trójki najlepszych trenerów na świecie. Samą swoją obecnością budził respekt wśród koszykarzy. Ja do szacunku dochodzę inną drogą, starając się zrozumieć i wzmacniać moich podopiecznych. Obecnie kontroluję pełniej swoje emocje, nie chcę by gracze widzieli we mnie pajaca.” – mówił Poz.
Wyobraźcie sobie teraz, że facet, którego wybryki są powszechnie znane w całym kraju, otrzymuje misję poprowadzenia reprezentacji przed Eurobasketem 2022. Pozzecco na miesiąc przed rozpoczęciem zmagań narzeka, że prasa poświęca jego kadrze za mało uwagi, a gracze z obecnego pokolenia są dopiero wpół drogi do celu. Rzeczywiście, wobec gry Azzurri nikt nie miał większych oczekiwań.
W szatni panował jednak porządek. Jeszcze przed kontuzją wykluczającą go z gry, swojego poparcia dla trenera udziela Gallinari, chwaląc świetną komunikację pomiędzy sztabem a zawodnikami. Być może wypowiadał się tak entuzjastycznie, gdyż trener w dniu jego urodzin, zamiast treningu pozwolił koszykarzom wybrać się na golfa.
Pasowało to do szkoleniowej filozofii Pozzecco, który uważa, że podstawą relacji trener-koszykarz powinna być przyjaźń, budowana na bazie obustronnego szacunku. Jaki cel stawia przed swoją kadrą?
“Chłopcy muszą zrozumieć, że wygrana z reprezentacją jest czymś bezcennym. Naszym obowiązkiem jest sprawienie, by ludzie zakochali się w koszykówce. Prowadząc Sassari miałem w składzie Chorwata, Filipa Kruslina. Dobry strzelec, ale nie w tym rzecz. Pewnego dnia pokazał mi wiadomość, jaką otrzymał na Instagramie – Za każdym razem, gdy grasz pick and rolla, 15 dzieci przestaje trenować basket. Naszym zadaniem jest odwrotność tej anegdoty – widząc jak bawimy się koszykówką, 15 dzieciaków ma zacząć chodzić na koszykówkę.” – opowiadał Pozzecco.
Cel osiągnięty
Trenując w Sassari Pozzecco wyleciał z boiska ośmiokrotnie. W każdym spotkaniu, gdy przedwcześnie musiał udać się do szatni, wygrywał jego zespół. Po sukcesie z Serbami Poz ogłosił, że był to najlepszy mecz kadry, a wie co mówi, bo przecież grał niegdyś w Atenach. Niestety, w ćwierćfinale za mocni okazali się Francuzi, którzy odprawili Italię po dogrywce.
Boom na kadrę trwa jednak w najlepsze, a i sam Pozzecco udowodnił, że w jego szaleństwie, tkwi pewna metoda. Oby doczekał trenowania Banchero!
Canal+ Online z darmowym NBA League Pass – zamówisz TUTAJ >>